Mimo że temat kobiecego orgazmu przestaje być wiedzą zakazaną, wciąż krąży wokół niego wiele mitów. Na szczęście pojawia się coraz więcej badań pozwalających się z nimi rozprawić.
Dziś obchodzimy Międzynarodowy Dzień Kobiecego Orgazmu. Święto narodziło się w Brazylii, jako odpowiedź na poważny problem zdrowia publicznego, jakim była niemożność osiągnięcia orgazmu u aż 28% kobiet zamieszkałych w tamtejszym regionie. Bardzo szybko z wydarzenia lokalnego przeobraziło się w święto ogólnoświatowe.
Freud podzielił kobiece orgazmy na "pełne", czyli pochwowe, oraz "niedojrzałe", czyli łechtaczkowe. Wynikało to głównie z przyjemności, jaką z penetracji odczuwali mężczyźni. Dziś już wiemy, że takiego podziału w nauce nie ma, tak samo jak różnych orgazmów – są tylko różne drogi pobudzenia. Co ważne, około 90% kobiet osiąga orgazm właśnie poprzez stymulację łechtaczki, a nie penetrację.
Warto wspomnieć, że nie ma również żadnych, jednoznacznych dowodów na istnienie magicznego "punktu G". Przez lata był utrapieniem nie tylko dla kobiet, ale i mężczyzn, którzy nie mogli go odnaleźć. Na szczęście, nie jest on potrzebny do szczytowania.
W łechtaczce mieści się około 8 tysięcy zakończeń nerwowych – niemal dwukrotnie więcej niż na czubku penisa. Sprawia to, że jest najprawdopodobniej najbardziej wrażliwym miejsce w ludzkim ciele. Co więcej, istnieją przypuszczenia, że służy tylko i wyłącznie dostarczaniu przyjemności. W trakcie orgazmu łechtaczka może podwoić swoją wielkość.
Każdy z nas uczył się w szkole, że chłopcy mogą się podniecić w trakcie snu. Wiedzieliście jednak, że także kobieta może mieć orgazm przez sen? Wspomniał o tym już w 1953 roku badacz Alfred Kinsey – według niego, 37% badanych kobiet przed 45 rokiem życia szczytowała, śniąc. W 2019 roku, w czasopiśmie Psychology & Sexuality możemy przeczytać, że więcej niż 1/5 zapamiętanych przez kobiety snów ma charakter erotyczny.
Kobiety mogą doznać orgazmu w odpowiedzi na stymulację, która nie ma podłoża seksualnego. Mogą to być turbulencje, słuchanie muzyki czy poród. Orgazm nie jest powiązany tylko i wyłącznie z aktem seksualnym. Jest to bardziej proces neuropsychologiczny o zmiennym przebiegu, związany z różnymi formami stymulacji, takich jak widoki, struktury, smaki czy wyobrażenia.