Bułgaria to jeden z najtańszych europejskich, wakacyjnych kierunków. Od lat wybierają ją Polacy, a kraj ten często ląduje się na podium najpopularniejszych celów podróży. Bułgaria przyciąga pięknymi plażami, pewną pogodą i... krótkim czasem przelotu. Podróż do Warny czy Burgas zajmuje około dwóch godzin, co jest szczególnie istotne np. podczas lotu z dziećmi. W turystycznych miejscowościach znajdziemy też tysiące ciekawych miejsc noclegowych. Jeśli zarezerwujemy je odpowiednio wcześniej, nie wydamy wcale fortuny za pobyt w cztero- lub nawet pięciogwiazdkowym hotelu z wyżywieniem all inclusive. Jeśli dodać do tego upolowane tanie loty lub przejazd samochodem ze znajomymi - wczasy w Bułgarii mogą być naprawdę atrakcyjne cenowo.
Nieco inaczej jest w sytuacji, gdy rezerwujemy wycieczkę na ostatnią chwilę.
Zgodnie z założeniami naszego redakcyjnego eksperymentu, chcieliśmy sprawdzić, jak wyglądają najtańsze wakacje all inclusive rezerwowane na ostatnią chwilę. I choć wybraliśmy najbardziej atrakcyjną cenowo ofertę, nie można nazwać jej tanią. Za 4 noce w leżącej nad Morzem Czarnym miejscowości Bjała zapłaciliśmy prawie 2500 zł.
Rozczarowująca była m.in. godzina lotu. Wylot z Gdańska był o 3 w nocy, przez co na miejscu klienci biura podróży byli zmuszeni do koczowania przed hotelem do momentu rozpoczęcia doby hotelowej o godzinie 14. Niestety nikomu nie zaproponowano śniadania (pani w recepcji oznajmiła, że niestety niemożliwe jest, byśmy dostali opaski uprawniające do wstępu do restauracji wcześniej). Niemożliwe było też skorzystanie z hotelowego basenu ani baru. Pozostało znalezienie sobie innego zajęcia, co o tej porze (7 rano) nie było najbardziej komfortowym rozwiązaniem. Wszystkie sklepy i restauracje były zamknięte, czas można było spędzić jedynie na plaży.
Wśród najtańszych ofert dostępnych na ostatnią chwilę, najczęściej pojawiały się hotele trzygwiazdkowe. Taki też wybraliśmy, żeby na miejscu okazało się, że materace mają już lata świetności za sobą, a włączenie klimatyzacji w pokoju powodowało rozniesienie się nie tylko przyjemnego chłodu, ale też zapachu stęchlizny. Nieco zawiedzeni mogliby być także wegetarianie, gdyż wśród ciepłych dań królowało mięso - skrzydełka z kurczaka, kotlety mielone, kiełbasy, boczek i grillowana wołowina.
Jeśli więc macie trochę czasu przed wyjazdem i zależy wam na wyższym standardzie hotelu - sprawdźcie koniecznie opinie o danym miejscu i celujcie raczej w 4 i więcej gwiazdek. Znalezienie takiego noclegu w podobnej cenie, ale kilka miesięcy wcześniej, nie powinno być żadnym problemem.
To szczególnie ważne, jeśli urlop traktujesz jako wyjazd do hotelu. Sprawdź, na co możesz liczyć w menu, jak wygląda basen, okoliczna plaża i pokoje. Dzięki temu twój pobyt będzie dużo przyjemniejszy.
Jeśli zaś jesteś fanem podróżowania, a nie jedynie pobytu w zagranicznym hotelu, koniecznie odwiedź bułgarskie miasta, powłócz się po mniej popularnych plażach, zjedz w knajpce poleconej przez mieszkańców. O tym, jak dostać się np. do Warny, pisałam w poprzednim artykule:
Ustal sobie harmonogram wycieczki. Przejrzyj miejsca, które warto zobaczyć, wypożycz rower, poruszaj się pieszo lub komunikacją miejską - wybór w tym przypadku należy do ciebie. Jeśli zaś nie jesteś typem organizatora, zapytaj na recepcji (lub w biurze podróży) o wycieczki fakultatywne. Jeśli zdecydujesz się na jedną z nich, autobus odbierze się spod hotelu i odstawi w to samo miejsce tuż po zakończeniu zwiedzania. Minusy? W tej sytuacji raczej nie ma miejsca na odstępstwa - wycieczka ma określony harmonogram, a przewodnik nie pozwoli ci raczej zostać w danym miejscu dłużej.
Sobór Zaśnięcia Matki Bożej w Warnie fot. archiwum prywatne
O tym, że nie zostanę fanką urlopu w stylu "hotel, plaża, hotel", przekonałam się po pierwszej dobie pobytu. Oczywiście to wygodne, że niemal przez cały czas dostępne są nielimitowane napoje i przekąski, a w największe upały można ochłodzić się w basenie. Niestety, z mojej perspektywy to nudna wizja wakacji.
Najciekawsze bowiem okazało się wszystko, co poza hotelem. Klimatyczne knajpki z lokalnym winem, pogawędki na migi w małych sklepikach, obrośnięte winoroślami ogrodzenia niemal wszystkich domów, dojrzewające w ogródkach genialne pomidory, niemal puste, złote plaże, nocna kąpiel w ciepłym jak zupa morzu, przechadzka po największym parku w Warnie, rzymskie łaźnie czy wnętrze Soboru Zaśnięcia Matki Bożej.
Na bilety autobusowe, małe zakupy w sklepach, jedzenie i napoje w restauracjach i małych barach, leżaki na plaży oraz drobiazgi dla znajomych wydałam dodatkowy tysiąc złotych. Nie jest to wygórowana kwota, biorąc pod uwagę, że zapewniła wszystko to, co w podróżowaniu dla mnie najważniejsze - wspomnienia, emocje i dobre jedzenie.
Winogrona w Bułgarii fot. archiwum prywatne