Wygrzewanie się i zasypianie na plaży to nawyk wielu z nas. Często dochodzi do tego również brak odpowiedniej ochrony przeciwsłonecznej. O tym, jak jest ważna na własnej skórze przekonała się Sirin Murad. Z jej historii warto wyciągnąć wnioski.
Brytyjka usnęła na jednej z bułgarskich plaż na zaledwie 30 minut. Po przebudzeniu, jej twarz była mocno zaczerwieniona i piekła. Kobieta nie zdecydowała się na konsultację lekarską, przez co stan skóry mocno się pogorszył. Po kilkunastu godzinach zaczęły pojawiać się pęcherze, była napięta i obolała. Sirin wyglądała, jakby jej czoło zrobione było z plastiku.
Kobieta przyznała się, że przed wyjściem nie użyła kremu z filtrem. Swój błąd odczuła bardzo dotkliwie. Skóra twarzy dopiero po siedmiu tygodniach zaczęła wracać do swojego poprzedniego stanu. Dziś, o swoim nieodpowiedzialnym zachowaniu przypominają jej tylko nieliczne i drobne przebarwienia wokół oczu i na policzkach. Miała szczęście, że jej buzia się zregenerowała. Teraz zachęca innych do stosowania kremów z filtrem w każdej sytuacji. Jest przykładem na to, jak nawet krótka ekspozycja na pełne słońce może skończyć się źle.
Oparzenia słoneczne to uszkodzenia skóry, które wywołuje zbyt długa ekspozycja na promieniowanie UV. To najczęściej przykra konsekwencja nierozsądnego plażowania. Są niebezpieczne dla naszego zdrowia, a przebyte w młodym wieku znacznie zwiększają prawdopodobieństwo wystąpienia czerniaka. Dlatego tak ważna jest ochrona przeciwsłoneczna — kremy z filtrami UV, które stosujemy 30 minut przed ekspozycją na słońce oraz regularnie nakładamy kolejne warstwy.