Marianna Schreiber w ostatnim czasie zaskakuje opinię publiczną swoimi, delikatnie mówiąc, nieoczywistymi wyborami, jeśli chodzi o udział w wydarzeniach społeczno-politycznych. W czerwcu uczestniczyła w Paradzie Równości, a jej zdjęcie z tęczowymi flagami szybko obiegło sieć. Jeszcze wcześniej, w listopadzie 2021 roku, kiedy Polską wstrząsnęła informacja o tragicznej śmierci 30-letniej Izabeli z Pszczyny - która zmarła w wyniku wstrząsu septycznego, będąc w 22. tygodniu ciąży - Marianny Schreiber również nie zabrakło na proteście.
Manifestacje pod hasłem "Ani jednej więcej" odbyły się wówczas na terenie całego kraju. Zgodnie ze stanowiskiem rodziny zmarłej 30-latki, lekarze zbyt długo zwlekali z zakończeniem ciąży, co doprowadziło do śmierci kobiety. A to z kolei spowodowane było wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z października ubiegłego roku, który uznał aborcję w przypadkach ciężkiego, nieodwracalnego uszkodzenia płodu za niezgodną z konstytucją.
Ludzie w geście solidarności z rodziną zmarłej - oraz w geście sprzeciwu wobec zaostrzonego prawa -wyszli na ulice m.in. w Warszawie, Wrocławiu, Gdańsku, Szczecinie, Poznaniu i Łodzi. Manifestacja miała miejsce także w rodzinnym mieście śp. Izabeli, w Pszczynie. Uczestnicy mieli ze sobą znicze, które zapalali ku pamięci, a także zdjęcia 30-latki. Śp. Izabela z Pszczyny stała się jedną z pierwszych śmiertelnych ofiar zaostrzonego prawa antyaborcyjnego.
W związku z powyższym, nie dziwi raczej fakt, że ostatnią aktywność Schreiber - związaną z promowaniem Narodowego Marszu dla Życia i Rodziny, w którego założeniach jest całkowita ochrona "życia poczętego" - internauci przyjęli z wyraźnym sceptycyzmem.
"Widzimy się na Marszu" - napisała w swojej relacji na InstaStory żona ministra z PiS, Łukasza Schreibera, załączając plakat promujący wydarzenie planowane na 18 września br. Organizatorem spotkania jest Centrum Wspierania Inicjatyw dla Życia i Rodziny.
Na stronie instytucji czytamy natomiast m.in., że wspiera inicjatywy "które promują postawy, zachowania, wzorce kulturowe i przepisy prawa, które wspierają model rodziny oparty na wiernym i trwałym małżeństwie między mężczyzną i kobietą", a także "sprzeciwiają się wszelkim formom prawnej, kulturowej i obyczajowej dyskryminacji małżeństwa i rodziny, w szczególności wielodzietnej, przez narzucanie tzw. alternatywnych modeli rodzinnych lub tzw. wolnych związków". Mowa jest także o ochronie życia "od poczęcia".
Nietrudno więc zauważyć, że wszystkie wyżej wymienione przedsięwzięcia są po prostu ze sobą sprzeczne. W przestrzeni publicznej zaś już od dłuższego czasu wobec Marianny Schreiber - która niedawno wystartowała ze swoją partią "Mam Dość 2023" - pojawiają się zarzuty o brak wiarygodności.
W rozmowie z kobieta.gazeta.pl Marianna Schreiber je odpiera. - Życie jest wartością, której się nie wyklucza - twierdzi. - Każdy obywatel w tym kraju ma prawo żyć, czy jest orientacji homoseksualnej, czy heteroseksualnej czy też dzieckiem nienarodzonym - uważa.
Swój udział w Marszu dla Życia i Rodziny argumentuje faktem, że "popiera życie w każdej postaci", zaś "aborcja nie może równać się antykoncepcji".
- Dla mnie życie jest darem bożym i dlatego byłam na tych marszach - dodaje. - Tak samo życie kobiety i tak samo życie dziecka jest dla mnie ważne i jestem pewna, że na marszu "Ani jednej więcej" nie było samych osób, które nienawidzą PiS-u, ale też osoby, dla których życie ludzkie jest ważne - tłumaczy.
Dopytywana jednak, czy nie widzi sprzeczności w jednoczesnym uczestnictwie w marszu, którego organizatorzy całkowicie negują prawo kobiet do aborcji, a z drugiej strony - w marszu poświęconym kobiecie, która stała się śmiertelną ofiarą zaostrzonego prawa antyaborcyjnego, nie odpowiada wprost. Odsyła do swoich wcześniejszych wypowiedzi.
Kształt obecnej działalności politycznej - wobec której pojawia się coraz więcej głosów stricte sceptycznych, wskazujących na brak spójność jej światopoglądu i wiarygodności - komentuje:
- Czasami trzeba przejść długą drogę, poznać pewne miejsca, ludzi by przekonać się, że wielu wykorzystywało mnie i moje działania, by pod osłoną wsparcia niszczyć tzw. przeciwnika. Niestety podsycali walkę polityczną moimi rękami, ale nigdy nie byli po mojej stronie. Choć tak mi się wydawało - mówi.
Nie precyzuje jednak, kogo - i jakie środowiska polityczne - dokładnie ma na myśli.
- Dzięki temu jednak wiem już, po której stronie leży prawda i walka o Polskę - wskazuje.
Jak przekonuje, obecnie "otworzyła już oczy, chociaż zbyt późno". - Przede wszystkim ja nie zmieniam poglądów - jak wiele osób mówi. Ja jedynie poznałam prawdę o tym, jak mnie traktowano - stwierdza. Dodaje, ze dopiero teraz wie "na kogo może liczyć" i kto ją wspiera. - I przede wszystkim również chcę wspierać swojego męża - oznajmia.
- Wydaje się, że pani Marianna Schreiber po tym, jak stała się osobą medialną, chyba dała się oczarować mediom. Jest coś takiego, co się nazywa "medioza" czy "parcie na szkło". Wydaje się, że zasmakowała popularności i postanowiła to po prostu kontynuować - uważa z kolei ekspert ds. kreowania wizerunku politycznego z Dolnośląskiej Szkoły Wyższej we Wrocławiu Wiesław Gałązka.
- Natomiast jeśli chodzi o cele polityczne, wydaje się pogubiona. Bo o ile można się zgodzić z pewnymi jej krytycznymi opiniami dotyczącymi PiS-u - choć to są takie opinie, które każdy w miarę myślący człowiek jest w stanie wyartykułować - o tyle np. to, co ostatnio mówiła na temat PiS, raczej świadczy o tym, że nie bardzo rozumie materię, w jakiej próbuje się obracać - wskazuje specjalista. Nawiązał w ten sposób między innymi do wpisu Schreiber na temat rzekomych osiągnięć Prawa i Sprawiedliwości, która wyliczała na Twitterze.
- Wyraźnie ta sprzeczność dowodzi, że ta pani jest pogubiona - ocenia ekspert. Jak dodaje, początkowo pozytywnie oceniał aktywność polityczną Marianny Schreiber, która jego zdaniem w początkowym etapie swojej działalności "przejrzała na oczy". - Teraz widać, że chyba nie za bardzo z tym wzrokiem jest dobrze - stwierdza.
Podobne zdanie w tej kwestii ma także prof. Agnieszka Kasińska-Metryka z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. Pytana o to, czy Marianna Schreiber podąża za jakąś określoną strategią, odpowiada: - Patrząc na to chaotyczne zarządzanie wizerunkiem, to tutaj nie ma śladów strategii.
- Absolutnie uważam, że to są działania autorskie samej pani Marianny, ponieważ strategicznie nie dałoby się tego w żaden sposób obronić - ocenia ekspertka. - Chyba wszystkim odbiorcom przeszkadza ta niespójność wizerunkowa, takie wspieranie skrajnie różnych koncepcji ideowych. I to się automatycznie przekłada na wiarygodność takiej osoby. Więc nie dostrzegam tutaj ani zaplecza partyjnego, które miałoby w tym interesy, ani jakiś innych sił politycznych. Ja traktuję to jako bardzo indywidualny przypadek - uściśla politolożka.
Zdaniem, prof. Kasińskiej-Metryki, była uczestniczka Top Model "nie do końca rozumie specyfikę funkcjonowania mediów, w szczególności mediów społecznościowych".
- Trzeba mieć wysoką świadomość tego, w jaki sposób zarządzamy tym, co mówimy i jak się prezentujemy w sieci, a tutaj ewidentnie mi tego brakuje - kontynuuje specjalistka. - To jest działanie od przypadku do przypadku, od wystąpienia do wystąpienia i bez wyraźnego zaplecza koncepcyjnego. Mnie - jako ekspertce ds. marketingu i politolożce - bardzo trudno byłoby określić, jaki jest tak naprawdę profil poglądów tej pani - kwituje prof. Kasińska-Metryka.