Nadejście jesieni i gwałtowana zmiana pogody co roku generuje dyskusje na temat rozpoczęcia sezonu grzewczego. Na zimne kaloryfery często narzekamy już we wrześniu, ponieważ nierzadko w nocy temperatura w mieszkaniach może spaść poniżej 18 stopni Celsjusza. Jest to szczególnie ryzykowne w przypadku osób w podeszłym wieku lub z obniżoną odpornością, wynikającą z chorób przewlekłych.
W tym roku temat jest wyjątkowo ważny, ponieważ mamy do czynienia z kryzysem energetycznym, powodującym znaczące braki w dostawach węgla i gazu - co, z kolei, w znacznej mierze spowodowane jest bestialską, rosyjską inwazją zbrojną na niepodległą Ukrainę. Rozpoczęta 24 lutego 2022 roku brutalna napaść doprowadziła już do śmierci dziesiątek tysięcy ludzi, ucieczki miliona mieszkańców kraju oraz wznieciła globalny kryzys ekonomiczny.
W przypadku Polski łączy - która od razu przyłączyła się do sankcji nałożonych przez Unię Europejską na państwo-agresora - wiąże się z to brakiem importu tych surowców z Rosji.
Głównych przyczyn kryzysu energetycznego jest oczywiście kilka. Kryzys, z którym mamy do czynienia, to rzecz jasna problem na skalę światową. Jak wskazuje wielu ekspertów, jedna z nadrzędnych to m.in. gwałtowne odbicie gospodarcze po zniesieniu trwających dwa lata restrykcji pandemicznych. Wiąże się to m.in. ze wzmożoną konsumpcją energii przy jednoczesnym deficycie gazu i węgla.
Nic więc dziwnego, że tegoroczne zapytania o termin rozpoczęcia ogrzewania bloków na różnego rodzaju grupach dyskusyjnych budzą sporo skrajnych reakcji.
Wszystko zaczęło się od tego, że jedna z członkiń zapytała na grupie dzielnicowej w mediach społecznościowych, czy w blokach pozostałych członków włączono już kaloryfery.
"Nie grzeją i oby jeszcze nie zaczynali" - czytamy w jednej z odpowiedzi pod postem.
"Dokładnie. Póki naprawdę nie jest zimno, nie ma co startować z docieplaniem" - wtóruje kolejny internauta.
"Czy ty żyjesz w jakiejś bance? Nie wiesz co się dzieje na świecie?" - dopytuje z kolei inna osoba. "Po co mieliby już grzać? Weź się ocknij!" - czytamy w następnym komentarzu.
"Potem będzie płacz jak przyjdą niebotyczne rachunki" - wtrąca jeden z użytkowników platformy.
Niektórzy komentujący zwracają uwagę, że z racji tego, iż przed nami jeszcze 2 tygodnie kalendarzowego lata a temperatury nie są na razie takie niskie, nie powinniśmy już teraz włączać kaloryferów.
Z drugiej strony jednak, mieszkańców większości miast niepokoją ciągle rosnące opłaty. Pojawiają się też ważne głosy o tym, aby zwrócić uwagę na sytuację starszych mieszkańców.
"Warto pomyśleć o zdrowiu starszych osób. Duża część z nich cierpi na choroby układu oddechowego i krążenia. Może i niższe temperatury nie są złe, ale wilgotność bardzo tym osobom dokucza. Jest różnica między chłodnym ale suchym powietrzem, a między chłodnym i wilgotnym" - zauważa jedna z internautek.
Na innej grupie z kolei członkowie wymieniają się swoimi sposobami, odczuciami i jednocześnie obawami o nadchodzący sezon jesienno-zimowy.
"Mam w domu piec gazowy i nie myślę jeszcze o włączeniu ogrzewania. Jest na tyle ciepło, że śpimy jeszcze przy otwartym oknie" - komentuje jedna z kobiet.
"Im wcześniej zaczną grzać, tym szybciej będzie w zimie problem..." - uważa kolejny internauta.
"Ciekawe co zrobimy, jak przyjdzie mróz" - zastanawia się ktoś inny. "Myślę, że w tym roku będą grzać później niż zwykle" - pojawia się kolejny głos.
"Dlaczego mieliby już zacząć grzać?" - pyta następny użytkownik mediów społecznościowych. "W tym roku to jednak powinniśmy się przyzwyczaić do 19-20 stopni max w mieszkaniach" - wtóruje kolejna osoba.
Na podstawie obowiązującego w kontekście tego zagadnienia Rozporządzenia Ministra Gospodarki z 15 stycznia 2007 roku, nie funkcjonuje konkretna data, wraz z którą miałby oficjalnie rozpoczynać się sezon grzewczy.
W dokumencie wymieniony "okres grzewczy" to "okres, w którym warunki atmosferyczne powodują konieczność ciągłego dostarczania ciepła w celu ogrzewania obiektów". W praktyce jednak - z uwagi na duże wahania temperatur oraz ich różnicę w ciągu dnia i nocy - kaloryfery włączane są na przełomie września i października. Grzeją zaś najczęściej do kwietnia lub maja.
Jak to jednak wygląda w praktyce? Większość zarządców budynków i spółdzielni podejmuje zazwyczaj decyzję o rozpoczęciu grzania, gdy temperatura na zewnątrz przez co najmniej 3 dni z rzędu spada poniżej 10 st. C., a w mieszkaniach - poniżej 16 st. C.