Czteroosobowa rodzina zużywa przeciętnie 2400 kWh energii elektrycznej rocznie. Biorąc zatem pod uwagę fakt, że w 2022 roku jej cena wzrosła o ok. 37%, a koszt dystrybucji o 8%, różnica w portfelu jest dotkliwie widoczna. Jak sobie z tym radzić? Pewną propozycję przedstawił rząd.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
– Potrzeba nie kija, ale marchewkę, wolimy szukać rozwiązań zachęcających. Przewidujemy mechanizmy, które będą zachęcały do tego, by to zużycie energii było niższe – powiedział rzecznik rządu Piotr Müller podczas konferencji prasowej.
Co to oznacza w praktyce? Niższe rachunki za prąd dla osób, które nie przekroczą wskazanych limitów zużycia. Gospodarstwa, których roczne zużycie prądu nie przekroczyłoby 2 MWh albo 90 proc. zużycia z poprzedniego roku, płaciłyby mniej.
Takie rozwiązanie funkcjonuje od kilku tygodni w Budapeszcie. Obowiązują dopłaty do przeciętnego zużycia energii, które obecnie wynosi 210 kWh miesięcznie lub 2523 kWh rocznie. Ceny prądu wzrosły na Węgrzech bowiem dziesięciokrotnie.
Niektóre z państw europejskich postanowiły wprowadzić bardziej stanowcze kroki. Szwajcaria ma w planach wprowadzenie przepisów, zgodnie z którymi obowiązywać ma reglamentacja gazu, a temperatura w pomieszczeniach nie będzie mogła przekraczać 19 stopni Celsjusza. Złamanie obostrzeń będzie wiązało się z karą wynoszącą 150 zł dziennie. Ponadto ma obowiązywać zakaz ogrzewania saun i basenów.
Na podobne przepisy zdecydowały się Niemcy i Dania. U naszych zachodnich sąsiadów w miejscach pracy nie będzie, mogło być więcej niż 19 stopni, prywatne baseny nie mogą być ogrzewane, a nocą neony i reklamy mają zakaz świecenia się. Restrykcje obowiązywać będą do 28 lutego 2023 r. W Danii również maksymalna temperatura w budynkach użyteczności publicznej będzie mogła wynosić maksymalnie 19 stopni. Wyjątkiem są szpitale i szkoły.