Szczury na klatce schodowej. Mieszkańcy oburzeni. "Syf niemiłosierny"

Plagi szczurów na osiedlach mieszkalnych to w Warszawie to często powracający, powszechny problem - jak zresztą, w każdym większym mieście. Gryzonie te "zawitały" po raz kolejny na jedno ze stołecznych osiedli. Niektórzy zadają sobie pytanie, czy w obliczu nawracjącego problemu, władze miasta podejmują wystarczające działania? Inni z kolei wskazują, że szczur jest naturalnym elementem środowiska miejskiego i mieszkańcy sami doprowadzają do rozrostu ich populacji - m.in. wyrzucając śmieci organiczne w miejscach do tego nieprzeznaczonych.
Zobacz wideo Zosia ratuje zwierzęta laboratoryjne

W ostatnim czasie, media obiegały informacje o dużych zgrupowaniach tych gryzoni między innymi przy rondzie Wiatraczna na Pradze. Szczury bytowały w zaroślach na podwórkowych skwerach, kontenerach i ulicznych śmietnikach.

Z relacji mieszkańców zaś wynikało, że trudno przejść chodnikiem i nie natknąć na chociaż jednego z tych  gryzoni. Sytuacja miała miejsce w okolicach lipca 2022 r. Kilka lat wcześniej, podobnie było także nad jeziorkiem Balaton na warszawskim Gocławiu. Analogicznych przykładów w odniesieniu do stolicy jest natomiast znacznie więcej.

Szczury w blokach mieszkalnych. Problem powraca?

W niektórych miejscach problem był jednak wyjątkowo dojmujący, a mieszkańcy skarżyli się na brak reakcji ze stron m.in. władz dzielnic. Zgodnie z uchwałą Rady m.st. Warszawy ws. Regulaminu utrzymania czystości i porządku na terenie m.st Warszawy, konkretne działania  w tym kierunku należy przeprowadzać co roku w kwietniu, maju, listopadzie i grudniu. Za ich przeprowadzenie odpowiadają zarządcy danej nieruchomości, spółdzielnie lub wspólnoty mieszkaniowe.

Jednocześnie należy zaznaczyć, ze bytowanie szczurów w mieście - m.in. na podwórkach blokowisk, wewnątrz bloków i kanałach - jest nieodłącznym jego elementem. Na rosnące populacje tych zwierząt wpływa fakt, że poprzez wyrzucanie nieodpowiednio zabezpieczonych bio-odpadów do kontenerów, są one w ten sposób dokarmiane. Tak więc, każdym siedliskom ludzkim prędzej czy później zacznie towarzyszyć ich populacja. 

Zazwyczaj władze miasta - oprócz zarządzenia dot. deratyzacji - rozstawiają pułapki i trutki na gryzonie w miejscach szczególnie zaszczurzonych. Aby zapobiec namnażaniu się tych uważanych za szkodniki intruzów, nie należy także pozostawiać resztek jedzenia w miejscach do tego nieprzeznaczonych. Ta kłopotliwa kwestia dotyczy wielu osiedli, bowiem niektórzy mieszkańcy pozostawiają odpady organiczne np. na trawnikach przy kontenerach albo wrzucają je, niezabezpieczone workiem, do otwartych pojemników.

Szczury na klatce schodowej. "Dopóki będą rozrzucać na trawniki stare pieczywo, to tak będzie" 

Wygląda na to, że i w tym roku kolejny raz możemy mieć do czynienia z podobnymi plagami. Szczury pojawiły się już na jednej z warszawskich dzielnic. Kilka dni temu jedna z mieszkanek poskarżyła się na grupie dyskusyjnej, że na klatce schodowej jej budynku biegał szczur. Zapytała czy inni mieszkańcy również byli świadkami takiej sytuacji.

"Dopóki starsze Panie będą rozrzucać na trawniki stare pieczywo, to tak będzie" - odpisał jej jeden z internautów.

"Zaprosić koty do roboty, i po temacie" - przyszedł z poradą drugi. Wówczas pojawiły się odpowiedzi mówiące o tym, że koty wcale nie są rozwiązaniem - ponieważ, gdy nie zmusza ich do tego głód, same z siebie nie polują na szczury.

Kolejny użytkownik mediów społecznościowych zwrócił uwagę na fakt, że często starsi mieszkańcy osiedli  są nieuświadomieni w tym zakresie. "Może dlatego większy problem na starych osiedlach, niż na nowych jest ze szczurami" - napisał.

Jeszcze inna internautka z kolei przywołała przykład innej stołecznej dzielnicy, gdzie spotykane mają być szczury wodne. "Gatunek chroniony. Mogą podkopywać budynki, a zabijać ich nie wolno. Jedynym wyjściem mogą być domki z kotami przy każdym bloku. Koty zabijają młode szczury i populacja nie rośnie. Takie rozwiązanie jest np. w Wilnie - przekonywała.

"Więcej śmieci wyrzucajcie", "Syf niemiłosierny"

"Nic dziwnego, ludzie tyle jedzenia wyrzucają na trawnik" - pisze następny internauta. "Mnie jakiś czas temu wbiegł do mieszkania, przez taras. To jest miasto" - czytamy w kolejnym komentarzu pod wpisem autorki.

"Przecież szczurów są całe stada w całym mieście", "Na ulicy ze studzienek wychodzą w biały dzień" - czytamy w odpowiedziach.

"Więcej śmieci wyrzucajcie gdzie popadnie" - napisał jeden z komentujących. Inny z kolei opisał, jak spotkał szczura na drugim piętrze klatki schodowej swojego bloku.

"Na klatkach syf niemiłosierny. W windach syf, i przy śmietniku syf. Wieczorem przy wejściu i na klatce prusaki biegają, i teraz szczury . Może by tak przestać czynsz płacić do póki porządku nie zrobią. W końcu za co pieniądze biorą?" - napisał inny oburzony mieszkaniec.

Szczury- jakie choroby przenoszą?

Szczury z wielu przyczyn nie cieszą się ludzką sympatią. Przede wszystkim gryzonie te często odpowiedzialne są za zjadanie zapasów żywności, a co więcej, są właściwie wszystkożerne. Niestety, są również nosicielami wielu chorób zakaźnych, takich jak m.in. histoplazmoza, choroba Weila, gorączka szczurza, tyfus plamisty, gorączka krwotoczna i hymenolepioza.

Szczury zanieczyszczają żywność na której żerują, swoimi odchodami oraz moczem. W sumie, gryzonie te mogą przenosić do 50 różnych chorób zakaźnych. Dodatkowo, bardzo łatwo adaptują się nawet do trudnych warunków bytowych i szybko rozmnażają.

Warszawa ma duży problem ze szczurami. "Miasto nie potrafi sobie poradzić"

Jak mówił w rozmowie z Metrowarszawa.gazeta.pl w lipcu br. profesor Stanisław Ignatowicz ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, Warszawa należy do mocno zaszczurzonych miast na mapie Polski.

- Szczególnie liczne populacje występują w parkach, gdzie ludzie dokarmią ptaki. Ptaki nie są w stanie dojeść wszystkiego, a na tym korzystają szczury. Gryzonie występują też w kanałach i od dłuższego czasu miasto nie potrafi sobie z tym poradzić - mówił specjalista w rozmowie z portalem.

Ekspert dodał, że w miastach często problem ten jest zaniedbywany. Oprócz akcji deratyzacyjnych, dalszy rozwój populacji tych gryzoni powinien być monitorowany. - Po ich zakończeniu powinien być włączony monitoring, żeby wiedzieć, jak się ta populacja rozwija dalej. I znowu trzeba przystąpić do akcji, jeśli zajdzie taka potrzeba - mówił prof. Ignatowicz.

Źródła: Facebook/metrowarszawa.gazeta.pl/eska.pl

Więcej o: