Niespełna miesiąc temu powiedzieliśmy sobie z mężem sakramentalne "tak". Ślub i wesele było dokładnie takie, jak sobie wymarzyliśmy. Jednak tuż po ślubie przyszło mi się zmierzyć z kwestią, której się obawiałam... Moja teściowa powiedziała, że skoro jesteśmy już po ślubie, to chyba mogę zwracać się do niej "mamo", a do jej męża "tato". Pierwsza myśl? Chyba oszalała! Ale przeczuwałam i obawiałam się, że w pewnym momencie to się stanie, gdyż rodzice mojego męża są raczej konserwatywni.
Moi rodzice są jednak zupełnie inni. Już w trakcie wesela rozmawiali z moim mężem, że może się zwracać do nich, jak tylko mu się podoba, jeśli bardzo chce, może "mamo i tato", ale jeśli woli po imieniu, to nie ma się krępować. Z przymrużeniem oka powiedzieli, że może być nawet "teściowo i teściu", pod warunkiem, że w pozytywnym wydźwięku.
Ja wiem, że według polskiej tradycji, do rodziców męża po ślubie zwracamy się "mamo" i "tato". Problem w tym, że ja tego zupełnie nie czuję. Źle bym się z tym czuła, tym bardziej, że od zawsze powtarzam, że mamę mam jedną i niech tak zostanie. Co więcej, nie darzymy się z teściową szczególną sympatią. Zaproponowałam, że może lepiej po imieniu, ale ona się oburzyła. A mi "mamo" przez usta po prostu nie przejdzie. Do dnia ślubu zwracałam się do niej per pani. Teraz raczej bezosobowo, skoro nie pozwala po imieniu. Nie bardzo wiem, jak to rozegrać. Może też zaproponuję "teściowo i teściu"?
Adrianna.
***
Wasze historie są dla nas ważne. Czekamy na listy i komentarze. Piszcie do nas na adres: kobieta@agora.pl. Najciekawsze listy opublikujemy.