Przekonuje się o tym co chwila 20-letnia Zuzanna Piwowar, rozpoczynająca studia w Krakowie artystka teatralna i działaczka społeczna. Zresztą, wraz ze swoim partnerem nagrali nawet o tym piosenkę, która całkowicie zawojowała Tik Toka. Para bezskutecznie od kilku miesięcy próbuje znaleźć mieszkanie, które nie wydrenowałoby studenckiej kieszeni. Co ważne, nie poszukują luksusów - wystarczy podstawowy standard.
Dwa i pół tysiąca złotych za 18-metrową klitkę na poddaszu
- podaje przykład Zuzanna. A to i tak nie jest najbardziej szokująca z ofert, na jakie trafiła. - Są fazy, w których aktywnie szukamy i są fazy, w których się poddajemy. Głównie z bezsilności - opowiada. I dodaje, że nie udało im się znaleźć mieszkania w zakresie ich budżetu.
Ostatecznie zamieszkają w pokoju, wynajętym od uczciwej osoby. Ale dzieje się to kosztem przestrzeni, której potrzebują - mają ze sobą instrumenty muzyczne, biurka, itp.
Mieszkania szukają na przeróżnych portalach.
Nie jestem w stanie zrozumieć adekwatności ceny do jakości oferowanej kawalerki, czy właściwie - klatki, nawet nie do końca wiem, dla kogo. Bo to nie są mieszkania. Mieszkania, z tego co wiem, zaczynają się od 25 metrów kwadratowych
- mówi.
W Krakowie np., lokale te często wynajmowane są za kuriozalne pieniądze. Tzn., kiedy czynsz wynosi 2200 zł za jakąś obrzydliwą klitkę, która byłaby za mała nawet dla dużego psa, to mi coś tutaj nie gra. To sztuczne pompowanie ceny nieadekwatnej do realnej wartości tych przestrzeni i tych nieruchomości
- wskazuje.
- Takich ofert na rynku krakowskim jest bardzo dużo, zaczynając od tej słynnej klitki 18 metrów kwadratowych za 2200 zł. Paskudne było to mieszkanie. Ta cena jest dosłownie absurdalna - podkreśla.
Dodaje, że wśród ofert, na które natrafiła, były np. 9-10 metrowe pokoje w stylu PRL z jednym łóżkiem i kilkoma szafkami, oferowane jako "mieszkania". - Były też mieszkania kierowane tylko dla kobiet, tylko dla osób mówiących po polsku - tak, aby wykluczyć osoby z Ukrainy - dodaje.
Jeszcze są mieszkania krótkoterminowe, bo przypominają pokój hotelowy z aneksem kuchennym i one są zwykle przeznaczone na długi najem. Przez to, że zwykle mają nieco wyższy standard niż średnioterminowe, mają nowe meble i są względnie zadbane. Wystawiane są za wysokie ceny. To są często totalne klitki za ponad 2 tysiące złotych! To jest niestety bardzo częste już zjawisko i według mnie, szkodliwe
- przekonuje Zuzanna.
Kolejna patologia, jak wskazuje nasza rozmówczyni, to "dzielenie oferowanych mieszkań przez właścicieli na maksymalną liczbę pokoi i wynajmowanie ich studentom za kuriozalne pieniądze". - Ponad tysiąc złotych za pokój w 5-6 osobowym mieszkaniu, to z jednego takiego mieszkania można wyciągnąć 5-6 tysięcy złotych w zależności od tego, ile osób tam mieszka. I to jest dosyć przerażające, bo tego jest coraz więcej - zaznacza.
W podobnej sytuacji znalazła się niedawno 30-letnia Martyna z Warszawy.
Cieszę się, że znalazłam mieszkanie, za które będę płacić 2300 złotych. To bardzo niska cena jak na obecne realia. Przez 3 tygodnie codziennych poszukiwań, za taką cenę znalazłam dosłownie dwa mieszkania
- mówi. I wspomina, jak dwa lata temu w 4-pokojowym mieszkaniu wraz ze współlokatorką zamykały się kwocie 2800 zł ze wszystkimi opłatami.
- Oglądałam malutkie kawalerki za 2600, 2900, za 3 tysiące. Tycia kawalerka za 2600 zł! - wymienia.
Widziałam takie rudery, że można się załamać. I nadal mówimy o Warszawie. Dawno nie byłam na takiej klatce schodowej, na której - dosłownie, nie da się tego opisać inaczej - jest 'urynoterapia'
- opowiada 30-latka.
I wspomina, że podczas jednej z takich wizyt nieświadomie wzięła udział w "castingu". - Pojechałam tam o ustalonej godzinie. Przychodzę, a tam kolejka 15 osób, ciągnie się poza klatkę schodową. Pytam się jednej z nich: wszyscy czekacie na oglądanie mieszkania? Tak. Kiedy w końcu weszliśmy, na kanapie siedział facet, który już oznajmiał właścicielowi, jaki internet sobie tu założy. To po co ten cały cyrk i marnowanie naszego czasu? - pyta Martyna.
2-pokojowe mieszkanie za 5 tysięcy złotych Facebook Screenshot
Jakiś czas temu w jednej z grup zrzeszających mieszkańców warszawskiej dzielnicy pojawiło się ogłoszenie o mieszkaniu na wynajem. Był to 2-pokojowy lokal o powierzchni ok. 50 metrów kwadratowych. Nie jest to co prawda mikroprzestrzeń, ale cena nadal powalała: prawie 4 tysiące złotych miesięcznie. To jednak nie wszystko : do tego należało oddzielnie doliczyć czynsz za 800 zł i opłaty za rachunki. A mieszkanie nieumeblowane - co zaznaczono w ofercie. W komentarzach pod wrzuconą oferty zawrzało. Jakiś czas później, post został skasowany.
Kawalerka za ponad 3 tysiące złotych Facebook screenshot
Niedługo później, Martyna natknęła się na kolejną ofertę na popularnym, facebookowym Market place. Jeden pokój z łazienką: 2900 złotych plus opłaty licznikowe.
Źródła: kobieta.gazeta.pl, Facebook