Lustra weneckie zazwyczaj kojarzą nam się z filmami o policjantach i detektywach. Ich stosowanie świetnie sprawdza się w rozpoznawaniu sprawców mniejszych lub większych przestępstw, przy zachowaniu pełnej anonimowości świadka. Okazuje się, że takie sprzęty czasem montowane są w sklepowych przymierzalniach, hotelach i toaletach miejskich, żeby umożliwić ciekawskim podpatrywanie. Mimo że w wielu krajach są zabronione, to warto zachować ostrożność. W celu sprawdzenia, czy nas oszukano i naruszono nasze bezpieczeństwo, można wykonać prosty test paznokcia.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Jeśli po wejściu do przymierzalni czujemy niepokój, warto sprawdzić, czy intuicja nas nie myli i wykonać test, który pomoże ustalić, czy padliśmy ofiarą podglądaczy. Wystarczy przyłożyć paznokieć do lustra i sprawdzić, czy jego koniec styka się ze szkłem. Jeśli dzieli je pewna odległość, to znaczy, że wszystko jest w porządku.
Sytuacja wygląda zgoła inaczej, jeśli paznokieć i lustro się całkiem stykają. To oznacza, że mamy do czynienia z lustrem weneckim, przez które ktoś z drugiej strony może nas podpatrywać. W tym wypadku należy koniecznie powiadomić obsługę sklepu. Zazwyczaj taki problem dotyczy mniejszych przedsiębiorstw, jednak może zdarzyć się też w popularnej "sieciówce". Należy pamiętać o tym, że takie działanie może zostać ukarane na podstawie artykułu 191a Kodeksu karnego: "Kto utrwala wizerunek nagiej osoby lub osoby w trakcie czynności seksualnej, używając w tym celu wobec niej przemocy, groźby bezprawnej lub podstępu, albo wizerunek nagiej osoby lub osoby w trakcie czynności seksualnej bez jej zgody rozpowszechnia, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5."
Oprócz testu palca lustro można też sprawdzić innymi sposobami.