Rejestr ciąż wchodzi w życie już niedługo. "To jest przerażające. Napluli nam w twarz"

Przypomnijmy, że w czerwcu 2022 roku minister zdrowia Adam Niedzielski podpisał rozporządzenie, na mocy którego w Systemie Informacji Medycznej znajdą się dane na temat zarejestrowanej ciąży. Według oficjalnych zapewnień resortu, do tych informacji dostęp mają mieć tylko medycy, ale Polki nie wierzą w te deklaracje. "Taki rejestr, będzie wykorzystany jako narzędzie represji" - czytamy w komentarzach internautów.
Zobacz wideo Tytuł: Co to są komórki macierzyste z krwi pępowinowej i dlaczego warto zainteresować się tematem już w ciąży?

1 października br. rozporządzenie wchodzi w życie. Oznacza to, że od tego dnia lekarz będzie musiał wpisywać informacje o ciąży kobiety do rejestru zdarzeń medycznych - nawet wbrew woli ciężarnej.

To samo zarządzenie dotyczy realizowanych wizyt lekarskich oraz świadczeń prywatnych. Prawo to skonstruowano w taki sposób, że pacjent nie może ani zakazać lekarzowi wpisania swoich danych do rejestru, ani też nie może żądać ich usunięcia.

Jak oficjalnie twierdzi Ministerstwo Zdrowia, nowelizacja tego systemu ma usprawnić pracę medyków i przyśpieszyć obieg dokumentacji - m.in. poprzez większą przejrzystość danych pacjentek i pacjentów w SIM.

Co zawierać będą te dane? To m.in. np. informacje o rozpoczęciu i zakończeniu leczenia szpitalnego, grupie krwi danej osoby, implantach, alergiach, kodzie ICF w zakresie rehabilitacji leczniczej, stosowanych wyrobach medycznych i na koniec - informacje o ciąży.

Wgląd do systemu będzie mogła uzyskać także prokuratura i sąd.

Rejestr ciąż wchodzi w życie już od października. Co to oznacza dla Polek?

W przestrzeni publicznej projekt szybko zyskał miano "rejestr ciąż". Organizacje prokobiece ostrzegały, że może on znacznie zwiększyć ingerencję państwa w prawa reprodukcyjne Polek. Kobiety mogą czuć się zastraszone i przez to np., nie szukać pomocy w zakresie uzyskania dostępu do aborcji (przykładowo za granicą).

Ponadto, jak m.in. ostrzegała Federacja a Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, składowanie takich informacji może pozwolić władzy kontrolować to, która kobieta była w ciąży - a już w niej nie jest.

Podkreślamy, że rozporządzenie Ministra Zdrowia nie zmieni przepisów prawa karnego - legalnym pozostanie więc przerwanie własnej ciąży. Proponowany system potencjalnie utrudnić może za to uzyskanie aborcji osobom szukającym opieki i wsparcia poza państwowym systemem opieki zdrowia - do czego mają one prawo!

- pisały wtedy działaczki organizacji.

"Projekt niebezpiecznie zbliża nas również do sprawowania ostatecznego nadzoru nad wyborami reprodukcyjnymi mieszkanek i mieszkańców naszego kraju. Już dziś obserwujemy przecież nieuzasadnione prawnie przypadki poszukiwań kobiet po poronieniach czy domowych aborcjach - co stanie się więc w sytuacji, w której ciąża pacjentki widnieć będzie w krajowym rejestrze? Jak ogromny poziom zastraszenia chcą osiągnąć tym projektem rządzący? I jak głęboką traumę projekt ten zgotuje kobietom po poronieniach, które mogą znaleźć się pod ostrzałem pytań lekarzy i organów ścigania, wezwanych na miejsce bez żadnego uzasadnienia prawnego?" - alarmowały. 

"Kobiety i tak boją się w Polsce zachodzić w ciążę"

W oficjalne tłumaczenia resortu zdrowia nie wierzą także Polki.

To jest brak szacunku do kobiet, brak zaufania. Napluli nam w twarz

- można przeczytać w licznych komentarzach w sieci.

"Rejestr ciąż w kraju z niemal całkowitym zakazem aborcji przeraża. Taki rejestr, będzie wykorzystany jako narzędzie represji w stosunku co do wszystkich kobiet w ciąży, w szczególności tych, które ciążę tę mogą chcieć usunąć. Władza bezprawnie ogranicza prawa człowieka do zachowania prywatności i nieujawniania danych dotyczących swojej osoby, które nie są niezbędne w państwie demokratycznym. Jest to chore i przerażające" - pisze jedna z internautek.

"Tylko się nie dziwcie, że i tak mała dzietność spadnie na łeb, na szyję. Żadne "+" tego nie poprawi. Kobiety i tak boją się w Polsce zachodzić w ciążę" - zaznacza kolejna komentująca.

I takie oto przykłady pokazują, że kobiety są traktowane jak roboty do płodzenia i rodzenia dzieci, bez prawa głosu. Bezczelność i ubezwłasnowolnienie

- przekonują użytkownicy mediów społecznościowych.

Źródła: mz.gov.pl/poradnikzdrowie.pl

Więcej o: