Zdarzenie, do którego doszło w grudniu 2021 roku w restauracji Oven & Tap w Bentonville (Arkansas), odbiło się szerokim echem w całych Stanach Zjednoczonych. Kelnerka Ryan Brandt wraz ze swoją współpracowniczką zostały nagrodzone napiwkiem w wysokości 440 dolarów - co w przeliczeniu wynosi około 18 tysięcy złotych. Dla osoby pracującej w tym lokalu była to równowartość kilkumiesięcznego wynagrodzenia.
Cały napiwek pochodził od jednego stolika, który przez cały wieczór obsługiwała Brandt i jej koleżanka. Siedziało przy nim 40 osób. Każdy z nich złożył się na tę sumę, wykładając po 100 dolarów.
Była to zaplanowana akcja. Obiad zorganizował mieszkaniec Bentonville Grant Wise razem ze swoją żoną. Małżeństwo chciało w ten sposób odwdzięczyć się i wspomóc pracowników lokalu po wszelkich trudnościach, które przeżyli podczas pandemii koronawirusa. Założeniem więc było zorganizowanie imprezy, której każdy uczestnik byłby zobowiązany do przekazania kelnerom napiwku w wysokości 100 dolarów.
W filmie, który Wise udostępnił w mediach społecznościowych, można zobaczyć bardzo emocjonalną reakcję Ryan Brandt, która po otrzymaniu kwoty dosłownie zalewa się łzami ze wzruszenia.
To było coś niesamowitego. Zobaczenie jej reakcji było niesamowite. Zobaczenie tego, co to dla niej znaczyło i jaki wpływ wywarło to na jej życie
- mówił potem Wise w rozmowie z telewizją Fox News.
Radość kelnerki jednak nie trwała długo. Okazało się, że jej pracodawca - gdy dowiedział się o tym, co zaszło - kazał obydwu kelnerkom oddać pieniądze do podziału dla wszystkich zatrudnionych kelnerów. Jak jednak wskazywała później w rozmowie z mediami Brandt, wcześniej taka zasada w lokalu nie obowiązywała.
Kelnerka jednej z restauracji w Arkansas otrzymała ogromny napiwek. Jej reakcję pokazano w mediach społecznościowych https://www.instagram.com/rebeccasoto_legacy/screenshot
Sprawa szybko zyskała ogromny rozgłos. Dziennikarze szybko skontaktowali się z Grantem Wise'em, który potwierdził, że cała grupa chciała hojnie wynagrodzić jedynie dwie kelnerki, które cały wieczór uwijały się przy ich stoliku - a nie cały personel restauracji. Kiedy dowiedział się, że właściciel Oven & Tap kazał Brandt oddać cały napiwek, wystąpił do restauracji o zwrot sumy. Następnie, znów przekazał ją Brandt.
W odpowiedzi na to działanie, właściciel lokalu zwolnił kelnerkę z pracy. Jako oficjalny powód zwolnienia wskazano rzekome naruszenie przez nią polityki restauracji. Według pracodawcy kobiety, miała ona przekazać klientowi informacje dotyczące sposobu podziału napiwków, obowiązujące wewnątrz restauracji. Jak jednak podają zagraniczne portale, Wise miał wcześniej pytać (przed pozostawieniem napiwku - red.), jaka polityka w tym zakresie funkcjonuje w lokalu. Ponadto żaden przedstawiciel restauracji nie odniósł się publicznie do zwolnienia Ryan Brandt.
Z Oven & Tap skontaktowała się między innymi stacja Fox News. Współwłaścicielka lokalu Mollie Mullis odmówiła ujawnienia powodu zwolnienia kelnerki. Zaprzeczyła również twierdzeniu Wise'a o tym, że miał wcześniej pytać o politykę dot. napiwków.
Restauracja zatrudniła również osobę zajmującą się public relations, aby pomogła im wybrnąć z negatywnych reakcji, jakie po nagłośnieniu sprawy zasypały lokal. "W oświadczeniu dla 'The Washington Post' Natalie Ghidotti ujawniła, że Oven & Tap zapłacił innym pracownikom, którzy pracowali tej nocy około 7 000 USD, ponieważ - jak zacytowano - 'uważamy, że cały personel pracował tak ciężko tej nocy, aby obsłużyć dużą grupę 32 osób'" - czytamy na łamach portalu goalcoast.com.
Ryan Brandt z kolei udzieliła wywiadu magazynowi Fox News. Kobieta znajduje się obecnie w ciężkiej sytuacji finansowej i zmaga się z piętrzącymi się rachunkami.
To było druzgocące. Pożyczyłam znaczną kwotę na kredyty studenckie. Większość z nich została zawieszona z powodu pandemii, ale wracają w styczniu. To trudna rzeczywistość
- mówiła w rozmowie ze stacją.
Do akcji ponownie wkroczył Grant Wise. Mężczyzna ruszył z kampanią GoFundMe, która ma pomóc Brandt stanąć na nogi.
Źródła: Fox News/goalcoast.com/Instagram