Mieszkańcy, którzy skontaktowali się z naszym portalem, wskazują, że uciekające z bloku ciepło podczas kolejnego sezonu grzewczego to tak naprawdę tylko wierzchołek góry lodowej. Przede wszystkim zagrożone jest zdrowie i życie starszej mieszkanki budynku. Od lat instalacją w jej mieszkaniu nie była sprawdzana, a przed nadchodzącą zimą ciągle brakuje szyb w oknach. Pani J. nie wpuszcza do mieszkania nikogo, nie otwiera drzwi wielokrotnie wzywanym policjantom ani pracownikom administracji budynku.
Szczególnym utrapieniem są hałasy - sąsiadka uderza w ściany i w sufit ciężkimi przedmiotami, krzyczy i bardzo głośno przeklina. Incydenty mają miejsce głównie w środku nocy i potrafią trwać nieprzerwanie przez kilka godzin. W ciągu dnia zaś mieszkańcy 8-piętrowego budynku znajdującego się na terenie Ursynowa Północnego skarżą się na wielogodzinne, głośne audycje Radia Maryja dobiegające z jej mieszkania.
- Teraz to się dzieje każdej nocy. Nie możemy spać ani normalnie funkcjonować. A następnego dnia musimy wstać do pracy - mówi nam pani Wioletta D., sąsiadka wspomnianej lokatorki.
Sprawa toczy się już od roku. Pani J. odmawia przyjęcia pomocy. Dlatego też mieszkańcy warszawskiego osiedla powiadomili o zaistniałym problemie wszystkie możliwe instytucje: zarząd spółdzielni mieszkaniowo-budowlanej "JARY", ursynowski Ośrodek Opieki Społecznej, komendę policji i dzielnicową delegaturę Biura Zarządzania Kryzysowego.
Do ursynowskiej spółdzielni pismo od zaniepokojonych mieszkańców wpłynęło 10 stycznia 2022 roku.
Składamy skargę na permanentne, wielokrotne łamanie zasad współżycia społecznego oraz zapisów par. 8. ust 5. regulaminu porządku domowego, użytkowania eksploatacji i remontów lokali obowiązującego w Spółdzielni Mieszkaniowo-Budowlanej 'Jary' przez naszą sąsiadkę
- piszą lokatorzy bloków enklawy Puszczyka-Pięciolinii.
"Wyżej wymieniona od marca 2021 roku wielokrotnie w godzinach nocnych, uderzając przez czas od 2 do 5 godzin twardymi przedmiotami w ściany i podłogę wszystkich pomieszczeń swojego lokalu, zakłócała ciszę nocną" - czytamy w liście, przesłanym do naszej redakcji.
Mieszkańcy wskazują dokładne daty, kiedy dochodziło do incydentów. "Podejmowane przez nas oraz przez wzywaną kilkukrotnie wcześniej policję próby werbalnej interwencji nie przynoszą rezultatu, kończąc się na zamkniętych drzwiach lokalu" - informują.
"W/w osoba (...) kwituje to milczeniem lub głośnym zestawem złorzeczeń bez otwierania drzwi i kontaktu z interweniującymi" - twierdzą.
"Równocześnie w związku z obserwowanym przez nas zachowaniem pani J., świadczącym o znacznym pogorszeniu się w ostatnim czasie jej kondycji psychicznej, prosimy o podjęcie natychmiastowych działań w celu wyegzekwowania sprawdzenia instalacji gazowej i wentylacyjnej w zajmowanym przez nią lokalu" - apelują mieszkańcy.
I dodają, że - według pozyskanych przez nich informacji - podczas ostatnich przeglądów technicznych lokalu nie udostępniano do sprawdzenia "od lat". Zaznaczają też, że w związku z par. 3. ust. 7. pkt 1 i prawem budowlanym, przeprowadzenie skutecznej kontroli w tym zakresie jest obowiązkiem spółdzielni.
W październiku ubiegłego roku w mieszkaniu pani J. miała miejsce interwencja z udziałem straży pożarnej, policji i pogotowia ratunkowego. Kobieta przez kilka dni nie dawała oznak życia. Strażacy musieli wybić szybę w jednym z okien. W innym z kolei, jak wynika z relacji sąsiadów, szyba została zbita już wcześniej.
Od tego czasu okna pozostają zaklejone jedynie folią.
Po wspólnej interwencji straży pożarnej, policji i pogotowia ratunkowego (...) do tej pory nie naprawiono wyrwanego przez strażaków okna oraz od lat wybitej szyby w sąsiednim oknie
- alarmują mieszkańcy.
"Oprócz niebezpieczeństwa wynikającego z możliwości oderwania się fragmentu szyby i jego upadku z piętra, chcemy zwrócić uwagę, że koszt uciekającego ciepła obciąży wszystkich lokatorów" - dodają.
W trosce o nasze wspólne bezpieczeństwo prosimy o podjęcie jak najszybszych działań. Zewnętrzne oznaki dewastacji lokalu oraz nieprzewidywalne i agresywne zachowanie jego lokatora sprawiają, że powinien być on pod specjalnym nadzorem spółdzielni
- czytamy.
Pod pismem podpisało się 15 mieszkańców.
11 stycznia 2022 mieszkańcy złożyli także wezwanie na Komisariacie Policji Warszawa-Ursynów. Dołączyli materiał w postaci nagrań.
W drugiej połowie lutego 2022 roku lokatorzy otrzymali od spółdzielni odpowiedź. Wskazano w niej, że próby interwencji administratora budynku u rodziny wyżej wspomnianej lokatorki, nie przyniosły rezultatu. Spółdzielnia powiadomiła o sytuacji ursynowski Ośrodek Pomocy Społecznej, przesyłając mieszkańcom kserokopię pisma w tej sprawie.
Czytamy w nim m.in., że "z relacji mieszkańców klatki (…) wynika, że pani J. jest osobą wysoce niepoczytalną, mogącą zagrażać ich bezpieczeństwu". Wezwano także OPS do "podjęcia natychmiastowych działań". O pomoc do ośrodka zwrócili się też sami mieszkańcy - jednak dotąd nie otrzymali żadnej odpowiedzi.
W marcu br. zdesperowani lokatorzy budynku zawiadamiają o narastającym problemie Delegaturę Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego w dzielnicy Ursynów. Alarmują, że częstotliwość nocnego uderzania w ściany i krzyków w mieszkaniu J. się zwiększyła.
"Do dziś szyba nie jest wstawiona, a okno jest zaklejone folią. Do lokalu regularnie wzywana jest policja. Próby ugodowej interwencji wciąż nie przynoszą rezultatu" - piszą.
13 marca br. mieszkańcy ponownie zwracają się do policji. "Do dziś nie wiemy, jaki jest status sprawy i nie nastąpiły żadne zmiany, a sąsiadka notorycznie zakłóca ciszę nocną w godz. 22-6" - donoszą.
Mija pół roku, a sytuacja mieszkańców ursynowskiego bloku nie zmienia się. Nocne uderzanie w ściany i krzyki nie ustają. Bezsilni lokatorzy znów piszą do spółdzielni. Kolejne pismo do zarządu SMB sporządzono 22 września 2022 r.
"Z przykrością stwierdzamy, że poza pismem, które państwo skierowaliście do Ośrodka Pomocy Społecznej w dniu 21.02. 2022 - a na które do dziś nie mamy odpowiedzi - zarząd SMB nie podjął żadnych działań. Rozpoczyna się kolejny sezon grzewczy, a pani J. nie ma wstawionego okna, co powoduje utratę ciepła. Nie odpowiedziano nam na pytania dotyczące przeglądów instalacji gazowej, elektrycznej i wentylacyjnej w zajmowanym przez p. J. lokalu" - skarżą się.
"Nadal lokatorka lokalu zakłóca już nie tylko ciszę nocną, ale również stuka, krzyczy, bluźni, bardzo głośno słucha radia w ciągu dnia. Do lokatorki wciąż wzywana jest policja" - wskazują.
"Ponownie wzywamy państwa do podjęcia jak najszybszych działań, gdyż coraz bardziej agresywne zachowanie lokatorki i bezradność zarządu spółdzielni (…) naraża nas na ponoszenie dodatkowych kosztów zwiększonego ogrzewania, a zachowanie naszej sąsiadki wprowadza wśród mieszkańców poczucie dyskomfortu w miejscu zamieszkania oraz realnie zagraża naszemu bezpieczeństwu" - piszą w ponownym zawiadomieniu.
Niepokoi nas brak państwa reakcji i działania
- piszą w podsumowaniu.
- Ta pani zaczęła krzyczeć i stukać w sufit w nocy w zeszłym roku. Wszyscy nie mogliśmy spać, ale z uwagi na relacje sąsiedzkie, nie chcieliśmy już na samym początku wzywać policji. Chcieliśmy załatwić to polubownie, chcieliśmy pomóc. W związku z tym pukaliśmy do jej drzwi, ale nie otwierała, bluźniła. l nie było w ogóle odzewu z jej strony - relacjonuje w rozmowie z kobieta.gazeta.pl pani Wioletta. Dopiero potem skontaktowali się ze spółdzielnią.
- W pewnym momencie stwierdziliśmy, że już wystarczy. I złożyliśmy zawiadomienie na policję. Policja wcześniej wielokrotnie przyjeżdżała, spisywała protokół i odjeżdżała - bo pani J. nikogo przecież nie wpuszczała. Sytuacje te wciąż się powtarzały - dodaje.
W marcu br. państwo D. otrzymali odpowiedź z Komisariatu Policji Warszawa-Ursynów. Sprawa ostatecznie trafiła do wyższej instancji. W dokumencie napisano, że "zakończono czynności wyjaśniające w sprawie zakłócania spokoju i spoczynku nocnego", w wyniku których przeciwko pani J. skierowano "wniosek o ukaranie do Sądu Rejonowego dla Warszawy Mokotowa". Sąd ma który ma wydać wyrok o winie i ewentualnej karze.
Problem w tym, że mieszkańcy nadal jednak nie są poinformowani o statusie sprawy, a nocne awantury nie kończą się.
Jak zwraca uwagę pani Wioletta, sąsiadka potrzebuje po prostu pomocy.
- To jest bardzo trudna sytuacja, i dla nas i dla tej pani. To spółdzielnia na początku powinna głównie zainterweniować. Ten brak odbiorów technicznych jest rażący. Nie wiadomo, w jakim stanie jest instalacja w jej mieszkaniu. Okno jest ma cały czas niewstawione, a rozpoczyna się sezon grzewczy - wskazuje po raz kolejny nasza rozmówczyni. I dodaje: - Nie daj Boże, dojdzie do jakiejś tragedii. Nie wiemy, już co robić - przyznaje pani Wioletta.
Jak to możliwe starsza mieszkanka, potrzebująca pomocy, nie jest objęta jakąkolwiek opieką i już drugi sezon zimowy spędzi w mieszkaniu z oknami zaklejonymi folią, z narażeniem swojego zdrowia i nieskontrolowanym stanem instalacji? O sprawę zapytaliśmy wszystkie zaangażowane przez mieszkańców instytucje, m.in spółdzielnię mieszkaniowo-budowlaną SMB "JARY i ursynowski Ośrodek Opieki Społecznej. Do chwili publikacji nie otrzymaliśmy odpowiedzi na wysłane pytania.