Wszystko za sprawę transmisji live na TikToku, które wielu użytkowników aplikacji wykorzystuje do zarabiania pieniędzy. Osoby prywatne, korzystające z platformy proszą o tzw. wirtualne prezenty. Można je wpłacać za pomocą aplikacji. To forma napiwku/nagrody za cyfrowe treści, które dany użytkownik udostępnia swoim obserwatorom. Najdroższe prezenty mogą kosztować nawet do kilkudziesięciu tysięcy dolarów.
W całej praktyce tylko na pierwszy rzut oka nie ma nic złego. Problem w tym, że metodą "współczesnego żebrania" - jak określają ją dziennikarze BBC - zajmują się osoby z najbiedniejszych zakątków świata, często żyjące w skrajnym ubóstwie i znajdujące się w bardzo trudnej sytuacji życiowej. Często są to też dzieci.
Reporterzy BBC odkryli, że to właśnie te osoby padają ofiarą oszustwa ze strony pośredników, zatrudnionych przez TikToka. Livestream'y, podczas których np. samotna matka z Syrii przebywająca w obozie dla uchodźców prosi o wsparcie finansowe, potrafią zarobić nawet do tysiąca dolarów w godzinę. Problem w tym, że taka osoba otrzymuje jedynie niewielką część tej kwoty. Reszta trafia do platformy.
Ponieważ TikTok nie podaje klarownych informacji na temat wartości takich prezentów, dziennikarze przeprowadzili śledztwo. Jak czytamy na łamach bbc.com, Syryjczyk skontaktował się z agencją, która świadczyła usługi w zakresie livestreamów na TikToku. Przedstawicielom agencji powiedział, że przebywa w obozie dla uchodźców i potrzebuje wsparcia finansowego. Gdy rozpoczął transmisję na żywo, pracownicy brytyjskiej stacji wpłacili na jego konto ponad sto dolarów. Ostatecznie okazało się, że do Syryjczyka trafiło zaledwie 30 procent z tego, co zarobił. Kilkanaście procent zaś przejęli pośrednicy.
Na dalszym etapie reporterskiego śledztwa wyszło na jaw, że tego rodzaju wyzysk, oparty na żebraniu, wspierają pośrednicy powiązani z TikTokiem - to platforma bowiem ich zatrudnia. Agencje rozlokowane są na całym świecie. Dziennikarze opisują, że sami potrafią dostarczać rodzinom niezbędny do nagrywania sprzęt. BBC dotarło do jednego z rekrutujących, zatrudnionego w takiej agencji. W rozmowie ze stacją stwierdził, że obecnie współpracuje tak z kilkunastoma rodzinami.
BBC zapytało o cały proceder przedstawicieli TikToka. Platforma wyparła się stosowania tego rodzaju praktyk i zapowiedziała działania w zakresie zwalczenia wyzysku wobec osób będących w potrzebie.
Przykładem, który w swojej publikacji przywołuje BBC, jest Mona Ali Al-Karim i jej sześć córek. Mąż Syryjki zginął podczas nalotów. Rodzina przebywa w obozie na uchodźców. Mona prowadzi wielogodzinne transmisje, podczas których zbiera fundusze na operację córki. Wraz z dziećmi siedzą lub klęczą na podłodzie w swoim namiocie. Kobieta składa ręce jak do modlitwy i powtarza kilka angielskich słów: "Proszę, polub, podziel się, proszę o prezent".
Marwa Fatafta z organizacji "Acces Now" w rozmowie z BBC zaznacza, że tego rodzaju transmisje są sprzeczne z polityką samego TikToka, która - przynajmniej w teorii - ma "zapobiegać szkodom, zagrożeniu lub wykorzystywaniu" nieletnich na platformie.
Transmisje te - jak podkreśla ekspertka - łamią te zasady. Ponadto zaznacza, że w regulaminie aplikacji odnotowano, iż podczas livestreamów nie można bezpośrednio prosić o wirtualne prezenty.
TikTok wyraźnie stwierdza, że użytkownikom nie wolno jawnie zabiegać o prezenty, więc jest to wyraźne naruszenie ich własnych warunków świadczenia usług, a także - praw tych osób
- mówi specjalistka.
Przyznaje, że ludzie mają prawo do dzielenia się swoimi historiami w Internecie, "aby szukać wsparcia i współczucia", ale dodaje, że tego rodzaju transmisjom na żywo wspieranym przez TikToka "brakuje godności i są upokarzające".
BBC opisuje także przypadek wpływowego tiktokera i zawodowego gracza rugby Keitha Masona, który przekazał 300 funtów podczas transmisji na żywo jednej z rodzin. Prawie milion swoich obserwatorów zachęcił do tego samego.
Kiedy BBC poinformowało go, że większość tych funduszy trafiła do pośredników platformy stwierdził, że to "śmieszne" i "niesprawiedliwe".
Musi być pewna transparentność. Według mnie to jest bardzo chciwe. To chciwość
- ocenił.
Źródło: bbc.com