Jedna na osiem – tyle kobiet w którymś momencie życia zachoruje na raka piersi. Co 1,5 godziny nowotwór ten zabija Polkę. To nie dzieje się w próżni. Dotyczy twojej rodziny, koleżanek, ciebie, nas. I choć mamy świadomość, że nasza różowa akcja redakcyjna nie ma szans na milionowe kliki – piszemy o nowotworze piersi, bo uważamy, że to ważne. Zatroszcz się o siebie i swoje zdrowie. Dołącz do nas, zbadaj się.
Małgorzata Ciszewska-Korona: To nie jest dobry sposób na pocieszanie. Chorzy zazwyczaj nie lubią, jak tak mówimy. Tego typu komunikat może zadziałać dobrze tylko wtedy, gdy jest przekazywany przez lekarza prowadzącego, który na przykład widzi, że leczenie idzie dobrze.
Natomiast jeśli my zwykli ludzie mówimy w ten sposób, może to denerwować lub być odbierane jako coś sztucznego. Bo przecież my nie wiemy tego, jak naprawdę będzie!
Najważniejsze jest słuchanie. Poza tym dobrze jest zapewnić osobę chorą, że zrobimy wszystko, aby jej pomóc. Warto też zapytać, jakiego wsparcia konkretnie potrzebuje. Mogą to być jakieś prozaiczne czynności, jak na przykład zrobienie zakupów spożywczych czy odebranie dziecka ze szkoły. I nie rozmawiajmy tylko o chorobie. Chory chce rozmawiać o życiu.
W ogóle pomoc drugiego człowieka w leczeniu, nie tylko onkologicznym, jest bardzo potrzebna. Ważne jest też nastawienie chorego. Kiedyś panowało powszechne przekonanie, że rak to wyrok. A to nieprawda. W dzisiejszych czasach rak jest chorobą, którą można wyleczyć. Czasami jest to trudny i bolesny proces, ale to droga do zdrowia. Dlatego też tak bardzo ważna jest profilaktyka i wczesna diagnoza.
Myślę, że złożyło się na to kilka przyczyn. Po maturze zabrakło mi jednego punktu, by dostać się na medycynę. Zaczęłam wówczas słuchać samej siebie, zrozumiałam, że zawód lekarza chyba nie jest dla mnie. Na późniejszych etapach przyczyniła się do tego też choroba mojej mamy, a później moja. Mama chorowała na raka piersi w sumie osiem lat, byłam z nią od diagnozy aż do jej śmierci. Natomiast ja przeszłam przez tę chorobę dwukrotnie. Pierwszy raz zachorowałam w 2004 roku. Drugi raz rak zaatakował siedem lat później.
Poza tym zawsze interesował mnie człowiek i jego wnętrze. Śmieję się też, że wychowałam się w "ośrodku zdrowia", bo moja mama była lekarką. Służba człowiekowi od zawsze więc była mi bliska.
Psychoonkolog pomaga pacjentowi poukładać w głowie myśli, uczy, jak radzić sobie ze stresem i trudnymi emocjami. Pracujemy też na przykład nad tym, jak powiedzieć o chorobie rodzinie, znajomym czy w pracy.
Pacjent ma oczywiście prawo zachować to dla siebie. Ale ja też zazwyczaj w takich przypadkach zadaję pytanie: czy ty byś chciał, żeby bliska ci osoba nie poinformowała cię o swojej chorobie? Odpowiedź zawsze brzmi: nie. Po to są więc różne kampanie, które mają edukować nas, jak rozmawiać o chorobach nowotworowych. Warto się tego nauczyć, byśmy przestali się bać rozmów na te tematy.
Niestety, wielu chorych nadal myśli w ten sposób. Musimy więc przypominać ludziom, że rak to nie jest żadna kara. Gdy ktoś tak uważa, proponuję zadać pytanie: to dlaczego chorują małe dzieci, które nic złego jeszcze nikomu nie zrobiły?
Warto też pamiętać, że choroby nowotworowe są z ludźmi od tysięcy lat. Nie jest więc tak, że to tylko i wyłącznie nasz współczesny styl życia jest ich przyczyną. Polecam lekturę książki autorstwa Mukherjee Siddhartha "Cesarz wszech chorób. Biografia raka". To obszerna kronika choroby, która pokazuje, że ludzkość zmagają się z nią od ponad pięciu tysięcy lat. My współcześnie mamy to szczęście, że istnieje już wiele metod skutecznego leczenia raka. Warto to docenić.
Wiem, że to się zdarza, ale całkowicie nie potrafię zrozumieć takiej postawy. Robimy przeglądy samochodowe, bo grożą nam kary, jeśli tego nie zrobimy. A o swoje zdrowie już tak nie dbamy, bo nikt nas nie ukarze za brak badań.
Osobom, które się boją, mogę doradzić takie podejście: idziemy na badania, by potwierdzić, że jesteśmy zdrowi. Natomiast jeśli lekarz zauważy coś niepokojącego, to jak najszybciej trzeba rozpocząć leczenie. Podstawa to wczesne wykrycie choroby.
***
Małgorzata Ciszewska-Korona pracuje jako psychoonkolog w Fundacji Rak’n’Roll. Codziennie przyjmuje pacjentów, którzy zmagają się z chorobą nowotworową. Wspiera, słucha, towarzyszy. Sama przeszła ją dwukrotnie: pierwszy raz zachorowała na raka piersi w 2004 roku, drugi raz zaatakował w 2011 r.