Od 16 września 2022 roku przez cały Iran przetacza się olbrzymia fala antyrządowych protestów, największych od kilkudziesięciu lat. Tego dnia irańska "policja ds. moralności" śmiertelnie pobiła 22-letnią Mahsę Amini - za to, że Kurdyjce spod hidżabu wystawały kosmyki włosów. To obudziło potęgowaną przez dziesięciolecia złość społeczeństwa na brutalny reżim szariatu i stosowany od lat przez fundamentalistyczną władzę ucisk kobiet.
W protestach do tej pory zginęło ponad 200 - takie liczby podawano w ostatnich dniach. Ponad 1200 aresztowano - poinformowały irańskie władze. Obywatelki i obywatele irańscy, którzy zostali ranni w trakcie protestów, liczeni są w setkach.
Irańskie służby otwierają ogień do pokojowo protestujących Iranek i Irańczyków. Cały świat obiegają nagrania z miast Iranu, na których widać dzielne kobiety, które w geście solidarności z zamordowaną przez policję Mahsą Amini i walki o wolność palą hidżaby, obcinają włosy i otwarcie przeciwstawiają się irańskim mułłom.
Cztery dni po tragicznej śmierci Mahsy Amini, irańskie służby zamordowały kolejną Irankę. W Teheranie podczas protestów zginęła 16-letnia Nika Shakarami - donosił "Washington Post". Władze próbowały zatuszować jej śmierć.
Jak przekazali w rozmowie z BBC bliscy 16-latki, dziewczyna zniknęła zaraz po tym, jak w geście protestu spaliła swoją chustę. Później nastolatka była śledzona. 20 września ostatni raz widziano ją żywą. Władze nie ujawniły rodzinie miejsca jej pobytu, nikt z bliskich nie wiedział, co się z nią dzieje. Po śmierci ciało nastolatki zostało pochowane w tajemnicy przed bliskimi. Następnie reżimowa władza chciała wymusić na rodzinie zabitego dziecka fałszywe zeznania.
W ostatnich dniach - jak donoszą zagraniczne media - głos na temat protestów zabrał konserwatywny irański polityk, Ali Larijani. To wysoki rangą uczestnik i przewodniczący irańskiego parlamentu. Larijani sprzeciwił się słowom najwyższego przywódcy Iranu, ajatollaha Aliego Chamenei - który usiłował przekonywać, że protesty są rzekomo "inspirowane z zewnątrz", m.in. przez USA lub Izrael.
Larijani stwierdził, że wydarzenia te mają wewnątrzkrajowe, polityczne podłoże. Polityk zaapelował też o ponowną analizę prawa narzucającego Irankom obowiązek noszenia hidżabu. Zdaniem Larijaniego obowiązek ten nie powinien być egzekwowany poprzez "ekstremizm".
Konserwatywny polityk Ali Larijani ostrzega przed "twardą reakcją" po miesiącu protestów i wzywa do ponownego zbadania egzekwowania prawa, dotyczącego obowiązku noszenia hidżabu oraz przyznaje, że protesty mają głębokie polityczne korzenie - donoszą dziennikarze i działacze Human Rights Watch.
Hidżab to rozwiązanie kulturowe, nie potrzebuje dekretów i referendów. Doceniam działania policji i Basij (irańskiej milicji paramilitarnej - red.), ale to nie oni powinni zajmować się egzekwowaniem tego prawa
- mówił Larijani w wywiadzie dla jednego z serwisów informacyjnych. Jego słowa cytuje m.in. "The Guardian" i news.sky.com.
Młodzież, która przychodzi na ulicę, to nasze własne dzieci. Jeśli dziecko popełnia przestępstwo, rodzina stara się skierować je na właściwą drogę, społeczeństwo potrzebuje więcej tolerancji
- stwierdził polityk.
Nawiązał również do czasów sprzed 1979 roku, czyli do okresu rządów szacha. Wówczas kobiety nei były zmuszone do noszenia hidżabu, ale wiele z nich - jego zdaniem - zakładało go dobrowolnie. - Jeśli z intelektualnego i społecznego punktu widzenia młodzi ludzie nie wdrażają jednego z orzeczeń szariatu poprawnie, nie jest to w 100 procentach złe - mówił. Ponadto po raz kolejny przeciwstawił się wcześniejszej retoryce rządowej mówiąc, że odrzucenie nakazu noszenia hidżabu nie spowoduje "rozpadu" irańskiego społeczeństwa.
Gigantyczne, obywatelskie protesty, które obecnie przetaczają się przez Iran, stały się symbolem walki o prawa kobiet na całym świecie, jak również symbolem sprzeciwu wobec fundamentalistycznego państwa religijnego.
Źródła: Washington Post/BBC/The Guardian/Youtube/Twitter/news.sky.com