Potrafisz przeczytać stronę książki bez sięgnięcia po telefon? Jeśli nie, możesz cierpieć na FOMO

- Z kim wziąć ślub? Czy mieć dzieci? Jaki wybrać zawód? Gdybyśmy żyli tysiące lat, te decyzje byłyby dużo mniej bolesne, ponieważ mielibyśmy dziesięciolecia na wypróbowanie każdego możliwego rodzaju egzystencji - pisze Oliver Burkeman. Ale nie będziemy żyli tak długo. W gruncie rzeczy, przeciętne ludzkie życie jest, jak pisze autor, "absurdalnie krótkie". 26 października, nakładem wydawnictwa Insignis, ukaże się jego książka "Cztery tysiące tygodni".

Jeśli założyć, że dożyjemy osiemdziesiątki, mamy przed sobą niewiele ponad cztery tysiące tygodni. Jak pisze Burkeman, "kiedy wyrazi się tę kwestię w tak wstrząsający sposób, łatwo zrozumieć, dlaczego od czasów starożytnej Grecji po dziś dzień filozofowie traktują krótkotrwałość życia jako główny paradoks ludzkiej egzystencji: dano nam zdolności intelektualne pozwalające tworzyć prawie nieskończenie ambitne plany i jednocześnie znikomą ilość czasu, by wcielić je w życie".

Większość z nas dała się ponieść szaleństwu niekończących się deadline'ów, wiecznie zapchanych skrzynek odbiorczych i listy planów, które trzeba zrealizować, żeby wreszcie móc odpocząć i zająć się... życiem. Specjalnie dla czytelników Gazeta.pl, dzięki uprzejmości wydawnictwa Insignis, publikujemy fragment książki "Cztery tysiące tygodni", której premierę zaplanowano już na przyszły tydzień.

***

Jeszcze nigdy nie odczuwaliśmy tak wielkiej presji czasu

Zasadniczo nie trzeba dziś nikomu mówić, że nie mamy dość czasu – to oczywiste. Fiksujemy się na przepełnionych skrzynkach odbiorczych i wydłużających się listach zadań prześladowani przez poczucie winy, które podpowiada nam, że powinniśmy robić albo więcej, albo coś innego, albo i to, i to. (Skąd mamy pewność, że ludzie są tacy zajęci? To trochę jak w tym dowcipie: "Skąd mam wiedzieć, że ktoś jest weganinem? Nie przejmuj się, powie ci"). Badania konsekwentnie wykazują, że odczuwamy większą presję czasu niż kiedykolwiek wcześniej.

Tymczasem w 2013 roku zespół naukowców z Holandii przedstawił zabawną hipotezę, że badania ankietowe potencjalnie zaniżają skalę epidemii przepracowania... bo ludzie uważają się za zbyt zajętych, żeby brać udział w ankietach. W ostatnich latach, wraz ze wzrostem popularności elastycznych form zatrudnienia, przepracowaniu nadano nową markę – przemianowano je na "kulturę hustle". W tej kulturze nieustannej pracy nie postrzega się jako brzemienia, lecz uważa się ją za ekscytujący styl życia, którym warto chwalić się w mediach społecznościowych. W rzeczywistości jednak mamy do czynienia z ekstremalną wersją problemu starego jak świat, czyli presji, by wcisnąć wydłużającą się w nieskończoność listę zajęć w skończony i ograniczony czas, jaki mamy każdego dnia.

Potrafisz przeczytać w skupieniu stronę książki?

Co więcej, nadmiar zajęć to tylko wierzchołek góry lodowej. Przyczyną niezadowolenia z najróżniejszych aspektów życia – jeśli się nad tym zastanowić – jest w gruncie rzeczy ograniczona ilość czasu. Spójrzmy chociażby na codzienną walkę z internetowymi rozpraszaczami. Albo na niepokojące wrażenie, że nasza zdolność do skupiania uwagi zmalała w takim stopniu, że nawet ci z nas, którzy w dzieciństwie byli molami książkowymi, teraz nie potrafią przeczytać jednego akapitu tekstu, nie czując potrzeby sięgnięcia po telefon. Powodem, dla którego tak bardzo martwi nas nasze zachowanie, jest to, że stanowi ono dowód porażki w zarządzaniu ograniczoną liczbą posiadanych chwil. (Czułbyś mniejszą pogardę do samego siebie za zmarnowanie poranka na Facebooku, gdybyś dysponował niewyczerpanym zapasem poranków). Albo może w twoim przypadku problemem nie jest nadmiar zajęć, lecz ich niedostatek. Może wegetujesz w nudnej pracy albo w ogóle nie jesteś zatrudniony. To również sytuacja, której przygnębiający charakter jest potęgowany przez krótkość życia, bo zużywasz swój ograniczony czas w sposób, który ci się nie podoba.

Nasz czas płynie tym szybciej, im jesteśmy starsi

Firmy prowadzące media społecznościowe wiedzą, że nasze zasoby są bardzo ograniczone. Dlatego opłaca im się nie przebierać w środkach, byle zagarnąć jak najwięcej naszego czasu i uwagi, i pokazywać nam materiały gwarantujące wywołanie wściekłości, zamiast nudniejszych, ale bardziej zgodnych z prawdą. I wreszcie są jeszcze te odwieczne ludzkie dylematy. Z kim wziąć ślub? Czy mieć dzieci? Jaki wybrać zawód? Gdybyśmy żyli tysiące lat, również te decyzje byłyby dużo mniej bolesne, ponieważ mielibyśmy dziesięciolecia na wypróbowanie każdego możliwego rodzaju egzystencji. Jednocześnie żaden katalog kłopotów związanych z czasem nie będzie kompletny, jeśli nie obejmie pewnego niepokojącego zjawiska znanego każdemu, kto już przekroczył trzydziestkę. Mowa o przyśpieszaniu upływu czasu w miarę starzenia się.

Odbywa się to stopniowo, aż w końcu – jeśli wierzyć siedemdziesięcio- i osiemdziesięciolatkom – mamy wrażenie, że miesiące zamieniają się w minuty. Trudno sobie wyobrazić okrutniejszy układ: nie dość, że nasze cztery tysiące tygodni nieustannie upływają, to im mniej nam ich zostaje, tym szybciej je tracimy. 

Nasza relacja ze skończonością życia zawsze była trudna, ale niedawne wydarzenia doprowadziły sytuację do punktu krytycznego. W 2020 roku, kiedy lockdown związany z pandemią zmusił nas do zarzucenia normalnych zwyczajów, wiele osób donosiło, że ich poczucie czasu rozpadło się zupełnie i ustąpiło miejsca dezorientującemu wrażeniu, że dni jednocześnie upływają jak z bicza strzelił i niemiłosiernie się dłużą. Czas nas podzielił jeszcze bardziej niż dawniej. Dla tych, którzy mieli pracę i dzieci w domu, było go za mało. Osoby wysłane na przymusowy urlop i niezatrudnione miały go natomiast za dużo. Ludzie pracowali w dziwnych godzinach, w oderwaniu od rytmu dnia i nocy, garbiąc się w domach przed laptopami albo narażając życie w szpitalach i magazynach firm wysyłkowych. Miało się poczucie, że przyszłość uległa spauzowaniu. (...)

Wkurzasz się, kiedy nie ładuje ci się strona internetowa? A przecież to tylko chwila

Pomyśl, jak wiele technologii w zamierzeniu miało dać nam przewagę w walce z upływem czasu. Logiczne wydawałoby się, że w świecie pełnym zmywarek, kuchenek mikrofalowych i silników odrzutowych, które oszczędzają nam niezliczone godziny, czasu będzie więcej i pod dostatkiem. A jednak nikt nie ma takiego poczucia. Jest odwrotnie, życie przyśpiesza i wszyscy robimy się coraz bardziej niecierpliwi. Czekanie dwie minuty na zakończenie programu w mikrofali jest po stokroć bardziej denerwujące niż czekanie dwie godziny, aż potrawa upiecze się w piekarniku... a dziesięć sekund opóźnienia podczas ładowania strony internetowej wścieka nas bardziej niż trzy dni wyczekiwania, żeby otrzymać tę samą wiadomość tradycyjną pocztą. 

Skutek odwrotny do zamierzonego daje także większość prób poprawy wydajności pracy. Kiedy kilka lat temu tonąłem w mailach, z powodzeniem wdrożyłem system znany jako Inbox Zero (technika organizacji wiadomości e-mailowych polegająca na ich kategoryzacji. Wiadomości, które nie wymagają działania ze strony odbiorcy, przenoszone są do specjalnych folderów, dzięki czemu widzimy tylko te, które w danym momencie są dla nas istotne - red.). Szybko jednak odkryłem, że gdy człowiek stanie się mistrzem odpowiadania na maile, w jego skrzynce po prostu pojawia się o wiele więcej wiadomości. (...)

Mieliśmy pracować mniej, jest zupełnie inaczej

W roku 1930 ekonomista John Maynard Keynes wygłosił przemówienie pod tytułem Ekonomiczne perspektywy dla naszych wnuków, w którym zawarł słynną przepowiednię: w ciągu następnego stulecia wzrost bogactwa i postęp technologii sprawi, że nikt nie będzie musiał pracować więcej niż około piętnastu godzin tygodniowo. Wyzwaniem stanie się znalezienie sposobów wypełnienia całego czasu wolnego zajęciami, żeby nie zwariować. "Po raz pierwszy od chwili stworzenia – oznajmiał Keynes słuchaczom – człowiek będzie musiał zmierzyć się ze swoim prawdziwym, niezmiennym problemem: jak korzystać ze swojej wolności od palących trosk ekonomicznych". 

Keynes był jednak w błędzie. Okazuje się, że kiedy ludzie zarabiają dość, żeby zaspokoić swoje potrzeby, wyszukują nowe rzeczy, które uznają za potrzebne, i zaczynają aspirować do nowych stylów życia. Nie udaje im się dorównać sąsiadom, bo za każdym razem, kiedy pojawia się zagrożenie, że ich dogonią, obierają sobie za cel poziom życia innych, lepszych Kowalskich. W rezultacie pracują coraz ciężej i wkrótce zaczynają widzieć w swoim nadmiarze pracy symbol prestiżu. Jest to ewidentnie absurdalne. Niemalże cała historia ludzkości dowodzi, że ludzie bogacili się wyłącznie po to, żeby pracować mniej. (...)

Maniak produktywności

Moje przygody z Inbox Zero stanowiły ledwie wierzchołek góry lodowej. Zmarnowałem niezliczone godziny (i sporo pieniędzy wydanych głównie na luksusowe notatniki i flamastry) w służbie przekonania, że jeśli tylko znajdę odpowiedni dla siebie system zarządzania czasem, wpoję sobie odpowiednie nawyki i zdyscyplinuję się w wystarczającym stopniu, to nareszcie, raz na zawsze, okiełznam czas. (Moim urojeniom sprzyjało prowadzenie cotygodniowej rubryki na temat produktywności w pewnej gazecie. Miałem więc wymówkę, żeby eksperymentować z nowymi technikami, rzekomo w celach zawodowych. Byłem niczym alkoholik, który szczęśliwym trafem znalazł pracę jako kiper).

Jednego tygodnia podzieliłem wszystkie dni na piętnastominutowe segmenty. Innego pracowałem wyłącznie w dwudziestopięciominutowych interwałach przedzielonych pięciominutowymi przerwami, odmierzając czas za pomocą minutnika kuchennego. (...) Korzystanie z tych technik często dawało mi poczucie, że jestem u progu złotej ery produktywności, pełnej spokoju, koncentracji i postępowania mającego głębszy sens. Na tym jednak się kończyło. W rezultacie byłem coraz bardziej zestresowany i nieszczęśliwy. (...)

Lodowaty podmuch rzeczywistości

Od strony praktycznej akceptacja ograniczeń to organizowanie dni ze świadomością, że w żadnym razie nie starczy ci czasu na wszystko, co chciałbyś zrobić albo czego się od ciebie oczekuje, i nie ma najmniejszego powodu, żebyś miał to sobie za złe. Nieuniknionym skutkiem tej postawy jest stawanie przed trudnymi wyborami. Oznacza to, że w pierwszej kolejności musisz nauczyć się świadomie decydować o tym, na czym skupisz uwagę, a co zlekceważysz. Nie wolno ci pozwalać, by decyzje te były podejmowane za ciebie, albo łudzić się, że wymigasz się od ich podejmowania dzięki odpowiednio ciężkiej pracy i stosowaniu sztuczek pozwalających oszczędzić czas. Akceptacja własnych ograniczeń oznacza także opieranie się pokusie zostawiania sobie opcji (co jest tylko kolejnym sposobem na podtrzymanie wrażenia, że ma się kontrolę nad życiem) na rzecz celowego podejmowania dużych, onieśmielających, nieodwracalnych zobowiązań. Takich, których powodzenia nie możesz być pewien, ale które w ostatecznym rozrachunku zwykle dają większe poczucie spełnienia. Oznacza również konieczność zmierzenia się ze strachem, że coś cię ominie (w oryginalnej wersji książki: FOMO, czyli fear of missing out - red.), ponieważ istotnie masz jak w banku, że tak się stanie. W gruncie rzeczy ominie cię prawie wszystko.

***

Od autora: "Żyjemy w czasach niespełnialnych wymagań, nieskończenie szerokiego wyboru, nieustannego rozpraszania uwagi i spirali globalnych kryzysów. I jakby tego było mało, większość porad dotyczących produktywności i efektywnego wykorzystania czasu tylko pogarsza naszą sytuację. Zachęca bowiem do snucia marzeń, że pewnego dnia w końcu „wszystko zrobimy" i staniemy się w pełni zoptymalizowanymi i niezwyciężonymi panami swojego czasu. Dążenie do tego złudnego celu sprawia, że jesteśmy jeszcze bardziej zajęci, rozproszeni i wyobcowani. Odkładamy to, co w życiu najważniejsze, na jakąś bliżej niesprecyzowaną przyszłość, która nigdy nie chce nadejść".

Oliver Burkeman przygotował interesujący, zabawny, praktyczny, a przede wszystkim wnikliwy przewodnik po zagadnieniach czasu i zarządzania nim, czerpiąc ze spostrzeżeń starożytnych i współczesnych filozofów, psychologów i przewodników duchowych. Książka ukaże się nakładem wydawnictwa Insignis 26 października

Tłumaczeniem zajął się Michał Jóźwiak.

Okładka książki 'Cztery tysiące tygodni'Okładka książki 'Cztery tysiące tygodni' materiały prasowe

Więcej o: