Facebookowy profil teleturnieju śledzi już ponad 79 tysięcy osób. Pod jednym z postów wywiązała się burzliwa dyskusja. Dotyczył on zwyciężczyni dziewiątego odcinka 129. edycji, Pani Aleksandry.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Pani Aleksandra zwyciężyła w jednym z marcowych odcinków "Jeden z dziesięciu". Kilka razy nie udzieliła poprawnej odpowiedzi, co oczywiście zdarza się każdemu, jednak widzowie teleturnieju zwrócili uwagę, że pytania były stosunkowo proste. Uczestniczka została zapytana np. o dopływ Wisły, nad którym odbyła się jedna z bitew kampanii wrześniowej. Jej odpowiedź nieco zdziwiła prowadzącego, gdyż uznała, że chodzi o Odrę. Mowa była natomiast o Bzurze. Źle wskazała również odpowiedź na pytanie, czym jest kania ruda.
Wiedza ogólna (historia, systemy polityczne, geografia) nie była atutem pani Aleksandry... Choć już nie tak spektakularnie, to parokrotnie przy innych pytaniach jasno pokazała, że takie tematy nie leżą w obszarze jej zainteresowań. Nieznajomość historii na poziomie elementarnym jest kompromitująca, ale czym jest uznanie Odry za dopływ Wisły?
Chyba musiał być to najsłabszy odcinek od lat. Wygrywa sympatyczna pani, która uznaje Odrę za dopływ Wisły, i to w pytaniu historycznym...
Pani studiuje chyba kierunek związany ze zwierzętami, to wypadałoby wiedzieć, że kania ruda to ptak, a nie grzyb.
Pod postem umieszczonym w mediach społecznościowych, niektórzy fani programu wykazali się większą wyrozumiałością w stosunku do pani Aleksandry.
Łatwo krytykować, siedząc w fotelu przed TV w porównaniu do bycia w studio przed kamerami
Ja się wcale nie dziwię, że niektórzy palną bzdurę, bo siedząc w domu przed tv, inaczej się odpowiada, niż będąc na wizji, mając 3 sekundy na odpowiedź i wiedząc, że cała Polska patrzy i słucha. Nie oczerniajmy nikogo, ale gratulujmy odwagi i wiedzy, bo trzeba przyznać, że ten program, to jeden z 'mądrzejszych' i podejrzewam, że nie każdy ma odwagę się tam zgłosić.
Pod presją czasu, lub przez dekoncentrację, ludzie mogą mówić różne głupoty. Nie wiem, czy to było przyczyną, ale nawet jeśli nie, to wciąż nie powód, by wieszać na kimś psy.