Alexa Pena Vega zadebiutowała w filmowym świecie jeszcze jako małe dziecko. Prawdziwy rozgłos i sławę przyniósł jej jednak dopiero udział w produkcji "Mali agenci", w której mając 13 lat wcieliła się w rolę Carmen Cortez. Okrzyknięto ją wówczas prawdziwą gwiazdą wśród aktorów młodego pokolenia. Po dziś dzień artystka wystąpiła w kilkudziesięciu filmach i programach telewizyjnych, również tych wykraczających poza kino familijne. Kilka lat temu postanowiła jednak porzucić karierę w Hollywood i więcej czasu poświęcić rodzinie.
Rezygnując ze swojej obecności w show-biznesie, aktorka wraz z całą rodziną postanowiła także rozpocząć nowe życie z dala od zgiełku dużego miasta, którym było Los Angeles. To właśnie jedna z małych wiosek na Hawajach po dziś dzień stanowi miejsce, gdzie Pena Vega postanowiła osiedlić się na dłużej. Co jednak zdeterminowało tak diametralną zmianę w życiu artystki?
W jednym z wywiadów udzielonych niedawno na antenie stacji Fox, aktorka wyznała, że zarówno ona, jak jej mąż oraz trójka dzieci, zostali natchnieni przez Boga!
To właśnie Bóg wyciągnął mnie stamtąd, abym mogła nauczyć się, jak być wspaniałą mamą i żoną. Bóg pomógł nam zbudować ten fundament w naszej rodzinie. Kiedy już doznałam tego objawienia, wreszcie poczułam spokój.
- powiedziała tłumacząc swoją decyzję.
Zarówno aktorka, jak i jej mąż - Carlos Pena nie kryją się z faktem, że są głęboko wierzącymi chrześcijanami. Ich wspólna historia rozpoczęła się w grupie studium biblijnego w Kalifornii w 2012 roku - to właśnie tam spotkali się po raz pierwszy. Zaledwie dwa lata później pobrali się, a w 2016 roku przyszło ich pierwsze dziecko.
W 2017 mąż artystki przeżywał poważny kryzys zawodowy - przez ponad rok nie dostał angażu w żadnej produkcji. Odrzucenie sprawiło, że z dnia na dzień czuł się coraz gorzej. To właśnie wtedy w życie postanowili wcielić plan, który pierwotnie odkładali na dalszą przyszłość. Postanowili porzucić Los Angeles i jako swoje nowe miejsce wybrali Hawaje.
Alexa Pene Vega przyznaje, że początkowo nie była zachwycona tak drastyczną zmianą w jej życiu. Jednak to właśnie wtedy dostała sygnał od samego Boga.
Czułam się tak, jakby Bóg mówił do mnie: "Musicie się stąd wyrwać. Nadszedł czas.
Dziś możemy zaobserwować na instagram'owym profilu artystki, że wraz za całą rodziną wiodą szczęśliwe życie. Jak sama przyznaje, nie żałuje ona swojej decyzji, a z dnia na dzień coraz bardziej zakochuje się w "kulturze Maui", której jako główne fundamenty uznaje się przede wszystkim rodzinę i lokalną społeczność.