Katolicy twierdzą, że nie ma rozwodów kościelnych. "Na litość boską, on mnie zdradził"

- Obecnie zarówno ja, jak i mój były mąż jesteśmy w nowych związkach. Byliśmy razem 16 lat, mamy dwójkę dzieci. A nasz związek rozpadł się z powodów, których prawo kościelne nie wymienia jako przesłanka do unieważnienia małżeństwa - pisze w liście nadesłanym do redakcji nasza czytelniczka Agnieszka.

Zagłosuj na swoich ulubieńców w plebiscycie The Best of New Beauty i daj sobie szanse na zyskanie wyjątkowych nagród >>

Zobacz wideo Najtrudniejsze rozwody polskich gwiazd:

Od kilku lat jestem rozwódką. Jakiś czas temu dowiedziałam się od wspólnych znajomych, że mój były mąż zamierza starać się o unieważnienie naszego małżeństwa w kościele. Podobno jemu i jego obecnej żonie bardzo zależy na ślubie kościelnym. 

Piszę o tym, ponieważ w ostatnich tygodniach w mediach często poruszany był temat nowego związku pewnej celebrytki. Pojawiły się także sugestie, że zamierza ona starać się o kościelne unieważnienie małżeństwa.

Kilka dni temu Facebook cały czas sugerował mi artykuły na ten temat. Pod większością z nich toczyły się zagorzałe dyskusje. Ludzie dzielili się w nich zwykle na dwa obozy - pierwsi zarzucali wspomnianej celebrytce hipokryzję, inni natomiast pisali, że dziennikarze są niedouczeni, gdyż nie ma czegoś takiego jak rozwód w kościele katolickim. 

Wiem, że z punktu widzenia prawa kościelnego ściśle rozumiany rozwód nie istnieje. Zdarza się jednak, że nie zostały dopełnione warunki kluczowego do tego, by małżeństwo było ważne. Ok, rozumiem to. Ale przecież nawet osoby, które doczekały się dzieci, a ich małżeństwa trwały kilkadziesiąt lat, mogą starać się o takie unieważnienia. Wątpię, by w każdym z tych przypadków okazywało się, że kapłan, który lata temu udzielał sakramentu nie miał do tego uprawnień lub dokumenty nie zostały przekazane do urzędu...

Obecnie zarówno ja, jak i mój były mąż  jesteśmy w nowych związkach. Byliśmy razem 16 lat, mamy dwójkę dzieci. A nasz związek rozpadł się z powodów, których prawo kościelne nie wymienia, jako przesłanka do unieważnienia małżeństwa. Na litość boską! On mnie przecież zdradził!

Dziwi mnie to oburzenie katolików aktywnie udzielających się w dyskusjach na ten temat. Bo tak naprawdę czym unieważnienie małżeństwa różni się od rozwodu? Według mnie niczym. Oczywiście, pewnie znajdą się jakieś pary, w przypadku których nastąpiły formalne przeszkody w czasie zawierania związku małżeńskiego lub partnerzy zataili przed ślubem ważne informacje. Jednak nawet liczne przykłady z życia publicznego pokazują, że zazwyczaj chodzi o to, że po prostu kończy się związek, a ktoś chce poukładać sobie życie na nowo i być fair wobec kościoła i Boga. 

I super. Ja nic do tego nie mam. Tylko nazywajmy rzeczy po imieniu. To jest po prostu rozwód. 

Agnieszka

Co sądzicie na ten temat? Wasze historie i opinie są dla nas ważne. Czekamy na Wasze listy i komentarze. Piszcie do nas na adres: kobieta@agora.pl lub edziecko@agora.pl. Najciekawsze listy opublikujemy.