16 października dystrybutorzy policji w Lacey, 60 mil od Seattle, odebrali dramatyczny telefon od krzyczącej kobiety, która brzmiała jak "zakneblowana". Dzwoniącą okazała się 42-letnia Chae Kyong An, którą napadł mąż.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Do ataku doszło w domu kobiety, w trakcie rozmowy o sprawy rozwodowe oraz pieniądze. Mężczyzna miał ją zaatakować, a następnie związać ręce za plecami, okleić oczy, uda i kostki. Gdy na chwilę opuścił sypialnię, kobiecie udało jej się zawiadomić policję dzięki smartwatchowi Apple.
Mąż wywiózł ją do lasu, gdzie próbował pochować ją żywcem. Niektóre źródła mówią o tym, że najpierw dźgnął ją w klatkę piersiową. Kobieta spędziła w płytkim grobie kilka godzin, jednak w końcu udało się jej wydostać.
Funkcjonariusze odnaleźli ją po 1 w nocy w poniedziałek. Udało jej się wrócić do miasteczka i poprosić mieszkańców o pomoc. Jak podaje nbcnews.com, krzyczała do funkcjonariusza, że jej mąż próbuje ją zabić. W dokumentach sądowych możemy przeczytać, że w tamtej chwili wciąż miała owiniętą taśmę klejącą wokół szyi, dolnej części twarzy i kostek, oraz że "na jej nogach, ramionach i głowie były rozległe siniaki, a ubranie i włosy były pokryte ziemią".
Kobieta trafiła do szpitala na obserwacje, a jej mąż, Chae Kyong An, został zatrzymany. Przedstawiono mu zarzut usiłowania zabójstwa pierwszego stopnia, porwania pierwszego stopnia oraz napaści pierwszego stopnia. Nie został jeszcze oficjalnie oskarżony. Aktualnie przebywa w areszcie. Na wniosek prokuratora, do którego przychylił się sąd, zatrzymano go bez możliwości wyjścia za kaucją.