Odkąd Katarzyna Cichopek i Maciej Kurzajewski ogłosili, że są w związku, portale plotkarskie nieustannie rozpisują się o prezenterach "Pytania na śniadanie". Duży udział mają w tym także bez wątpienia wypowiedzi byłej żony 49-latka, czyli Pauliny Smaszcz. Choć jak sama przyznała "na pewno są na nią wściekli", to nie przeszkadza jej to w kolejnych wypowiedziach na łamach prasy. Tym razem wróciła pamięcią do czasów małżeństwa z dziennikarzem w podcaście Herra On Air.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
We wspomnianym podcaście Smaszcz przyznała, że po rozwodzie z Kurzajewskim "straciła wszystko". Postanowiła natomiast zainwestować we własny rozwój i przyznała, że jest z tego dumna. - Ja straciłam wszystko. Straciłam wymarzoną pracę, zdrowie, pieniądze, miłość mojego życia, którą był mój mąż. Teraz jest następna, wiesz, tych partnerów nie brakuje, ale... Tak, rodzina, która była dla mnie mitem, to wszystko upadło. Co mi zostało? Moje kompetencje, moja edukacja, moje doświadczenie i to, co w życiu osiągnęłam. Jestem w stanie przeżyć. Lepiej, gorzej, ale przetrwać i nadal być sobą. - zdradziła.
Smaszcz nie ukrywa, że określanie ją wyłącznie w kategorii "była żona Kurzajewskiego" jest dla jej osiągnięć ujmujące. - Ja mam doktorat, Maciej ma tylko maturę, tak? I zobacz, nigdy nikt nie powiedział: "Fajnie Paulina, że mimo takich trudności urodziłaś dwójkę dzieci, że 23 lata przeżyłaś w małżeństwie, że pracowałaś całe życie". Ja pracuję od 16. roku życia, ja pochodzę z bardzo biednej rodziny, ja musiałam mojej rodzinie pomagać, ale jednocześnie się edukować (...). Zawsze będzie "była żona Macieja Kurzajewskiego", jeszcze gdyby to była "matka dzieci Macieja Kurzajewskiego", to już bym wolała tę łatkę niż byłej żony. - powiedziała prowadzącemu.