W ostatnim czasie światło dzienne ujrzała nowa książka "Bielmo. Co wiedział Jan Paweł I" dziennikarza Marcina Gutowskiego, która traktuje o mechanizmach tuszowania przestępstw seksualnych w Kościele Katolickim. W "Gazecie Wyborczej" z kolei pojawił się wywiad z Haliną Bortnowską i Anną Karoń-Ostrowską, bliskimi przyjaciółkami Karola Wojtyły.
Obie kobiety przyznają w nim, że polski papież milczał w kwestiach dotyczących przestępstw seksualnych. Podczas rozmowy padły pytania o arcybiskupa poznańskiego Juliusza Paetza, który dopuszczał się molestowania seksualnego kleryków oraz meksykańskiego prezbitera katolickiego, księdza Marciala Maciela Degollado - założyciela zgromadzenia Legion Chrystusa. Ten drugi przez wiele lat molestował seksualnie dzieci i seminarzystów.
Dopytywane przez dziennikarkę o to, czy stały się "bezradne" po tym, jak na jaw wyszły doniesienia o molestowaniu, Halina Bortnowska odpowiedziała: "coś próbowałam robić". Anna Karoń-Ostrowska powiedziała z kolei: "Pisałam w listach do niego (papieża - red.) o Paetzu, pytałam, dlaczego nie reaguje, ale czy to cokolwiek dało, nie wiem".
- Wydaje mi się, że reakcja z jego strony była, ale wykręcam się od odpowiedzi, bo nie wiem, czy po tylu latach można coś jeszcze odpowiedzialnie powiedzieć o czyjeś reakcji - dodawała Halina Bortnowska.
Papież odpisywał mi na wszystkie tematy, które poruszałam w swoich listach, a ten pomijał milczeniem
- mówiła Anna Karoń-Ostrowska.
Kiedy dziennikarka "Wyborczej" Magdalena Czyż przytacza wątek Wandy Półtawskiej, która przyjaźniła się z polskim papieżem i sama położyła przed nim zeznania molestowanych księży, Bortnowska komentuje: "Myślę, że on nie przyjmował tego do wiadomości".
Podobne zdanie ma Karoń-Ostrowska. - Też jestem skłonna myśleć, że pewnych rzeczy nie przyjmował do wiadomości. Tylko nie przyjmował do wiadomości, bo tak mu było łatwiej, bo zarządzanie Kościołem dzięki temu było łatwiejsze? Na czym to polegało? - mówiła.
Dodaje, że wówczas cierpienie ofiar prawdopodobnie w ogóle nawet nie było przedmiotem dyskusji w kościele. - Myślę, że wtedy w ogóle nie było takiego tematu. Wartość Kościoła jako instytucji była tak ważna, że wszystko inne było nieistotne - oznajmiła.
Pytane z kolei o to, w jaki sposób należy mówić o winie polskiego papieża w tym kontekście, Bortnowska odpowiada: "(...) Czy można człowieka zredukować do tego, czego w swoim życiu nie zrobił? I na takiej redukcji oprzeć cały sąd o nim? Wojtyła był i pozostaje kimś bardzo ważnym w moim życiu, nie chcę jego samego i mojej relacji z nim teraz wyrzucić gdzieś przy drodze".
Karoń-Ostrowska z kolei przyznaje, że - gdyby żył - nie zerwałaby z nim kontaktów.
Nie, zrobiłabym wszystko, żeby wymusić na nim odpowiedź. Gdybym uświadomiła sobie, że ewidentnie odmawia odpowiedzi, to pewnie bym się odsunęła. Ale dziś, gdy próbuję dociec tej prawdy i towarzyszę ludziom, którzy tej prawdy szukają, mam poczucie, że jestem mu wierna. Wierna temu, żeby zrozumieć prawdę o nim
- przekonuje rozmówczyni gazety.
Źródło: Gazeta Wyborcza