Shannyn Pierce osiwiała w wieku zaledwie 16 lat. Nie pojawiły się u niej pojedyncze siwe włosy czy pasma. Jej włosy były regularnie przyprószone siwizną.
To ostatnia rzecz, jakiej mogłaby chcieć młoda dziewczyna. Po prostu zaczęłam siwieć – to moje geny
- opowiada.
W związku z nietypowym kolorem włosów w tak młodym wieku cały czas słyszała, że jest brzydka. Dokuczali jej koledzy ze szkoły, dzieci z podwórka, a nawet niektórzy dorośli nie potrafili ugryźć się w język.
Słuchałam, że jestem brzydka, że wyglądam staro, że powinnam natychmiast coś z tym zrobić"
– wspomina 34-letnia dziś Pierce.
Cały czas farbowała włosy. Wydawała na to setki funtów rocznie. Pojedynczy zabieg kosztował 150 funtów (ponad 800 złotych). A ona farbowała włosy co sześć tygodni!
Przełom nastąpił, gdy Pierce skończyła trzydzieści lat. Dziewczyna postanowiła zaakceptować siebie taką, jaką jest i przestała farbować włosy.
Decyzja, aby przestać farbować włosy, była najlepszą w moim życiu
– mówi Pierce.
Ludziom trudno było się powstrzymać od komentarzy, słyszałam, że sobie odpuściłam, pojawiały się nawet sugestie dotyczące lenistwa albo zaniedbania
– mówi 34-latka.
Na początku przejmowała się tymi uwagami. Z czasem, gdy zauważyła jak zregenerowała się skóry jej głowy i zmieniły włosy, polubiła nową siebie.
Szczerze mówiąc, mam teraz najlepsze włosy w swoim życiu. Nigdy nie dostawałam więcej komplementów niż teraz, kiedy jestem siwa. Włosy są gładkie, lekkie i miłe w dotyku
– mówi Pierce.
Traktowanie widocznej siwizny jako przykładu zaniedbania jest absurdalne
- dodaje.