"Jeden z dziesięciu" to program doskonale znany zarówno młodszym, jak i starszym pokoleniom. Przez ostatnie 28 lat przyciągnął przed ekrany tysiące widzów, którzy z ciekawością przyglądali się zmaganiom uczestników i wraz z nimi próbowali odpowiedzieć na zadawane przez prowadzącego pytania. Od samo początku istnienia teleturnieju prowadzony jest on przez Tadeusza Sznuka - dziennikarza i prezentera telewizyjnego, nazywanego dziś legendą polskiej telewizji.
Choć na przestrzeni lat wokół programu rzadko kiedy pojawiały się kontrowersje, to zdarzały się wyjątkowe sytuacje, podczas których zachowania uczestników zapadały widzom w pamięć. Mimo że sam udział w teleturnieju uważany jest za powód do dumy, to niektórzy gracze nie potrafili pogodzić się z porażką.
W 15. odcinku 132. serii zwycięzcą odcinka został Wiktor Strzelczyk, o którym zaraz po emisji programu zrobiło się wyjątkowo głośno. Dlaczego? Mężczyzna co prawda pokonał innych konkurentów, ale zakończył rywalizację po tym, jak produkcja nie zaliczyła mu jednej z odpowiedzi. Po programie sam finalista przyznał, że próbował walczyć z produkcją o przyznanie mu dodatkowego punktu.
Starania jego zakończyły się jednak niepowodzeniem, a sama dyskusja została wycięta w montażu odcinka. Niedługo po tym Wiktor Strzelczyk postanowił zdradzić w mediach społecznościowych kulisy popularnego programu, opowiadającym m.in. jak na planie zachowuje się prowadzący Tadeusz Sznuk. Czego jeszcze mogliśmy dowiedzieć się z relacji mężczyzny?
Uczestnicy w studio nie mają więc już szansy porozmawiać z prowadzącym w przerwie między etapami teleturnieju, a nawet po skończonych nagraniach całego odcinka. Wspomnianego postanowienia ściśle pilnuje pani reżyser. Jednak jak przyznają uczestnicy, Tadeusz Sznuk nie tylko rozluźnia atmosferę w studio, lecz także pomaga walczyć ze stresem.
Wiktor Strzelczyk w swoim wpisie zdradził także, że marka zegarka, który mieli otrzymać uczestnicy różniła się od tego faktycznie im przyznanego. Ponadto od wszystkich nagród rzeczowych - 5-dniowego pobytu w hotelu i zestawu kosmetyków odprowadzony został podatek od głównej wygranej. Mężczyzna przyznał także, że kosmetyczny dodatek do nagrody był dosyć nietrafiony - otrzymał on bowiem kosmetyki dla pań powyżej 50. roku życia.
Uczestnik poinformował także swoich czytelników, że pomimo nagranego materiału o łącznym czasie trwania 80 minut, na antenie wyemitowano jedynie 1/3 przygotowanego nagrania. Czasem przerwy w teleturnieju wynikały z konieczności sprawdzenia odpowiedzi uczestnika lub gdy dźwiękowiec poprosi o powtórzenie wyznaczenie lub odpowiedzi. Zdarza się także, że prowadzący potrzebuje kilku podejść przy zapowiedzi.
Pomimo napiętej przez programem atmosfery, wszyscy gracze są pozytywnie do siebie nastawieni. Zdarza się nawet czasem, że zawierają oni między sobą sojusz i pakty o nieagresji.
Ku zaskoczeniu większości Tadeusz Sznuk nie znajduje się w studio podczas nagrywania krótszych i dłuższych wersji tzw. wizytówek. Zdarzyło się, że jeden z uczestników wśród swoich zainteresowań wymienił właśnie prowadzącego teleturniej dziennikarza.
Wiktor Strzelczyk w zamieszczonym na Twitterze poście zdradził także swój własny przepis na najlepsze przygotowanie się do teleturnieju. Według mężczyzny to właśnie podczas oglądania programu można poznać, kiedy pytanie jest podchwytliwe, a także poznaje się po części kategorie.
Przed nagraniem uczyłem się m.in. mitologii greckiej, stopni wojskowych, pojęć żeglarskich, nazwisk kompozytorów i ich dzieł, regionów Niemiec i Włoch
- dodaje w swoim wpisie Strzelczyk.
Jak sam podkreśla, przygotowania się opłaciły, bowiem trzy zadane mu w odcinku pytania dotyczyły właśnie tych dziedzin.
Więcej ciekawych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl