Więcej o gwiazdach przeczytasz na Gazeta.pl
Agata Rubik zdobywa coraz większą popularność. To właśnie jej dystans, szczerość oraz naturalność, które pokazuje na co dzień w mediach społecznościowych sprawiają, że liczba internetowych fanek i fanów żony Piotra Rubika stale rośnie. Aktualnie na Instagramie obserwuje ją ponad 163 tys. osób.
Ostatnio Agata Rubik zdecydowała się wziąć udział w podcaście Żurnalisty, gdzie szczerze opowiedziała między innymi o tym, jak bardzo bliska relacja z mamą wpłynęła na jej zdrowie psychiczne. - Poszłam na terapię w gorszym czasie w swoim życiu, nie tak dawno, a jestem typem, który nie lubi okazywać słabości, bo chce być dla najbliższych osób najlepsza, idealna. Zaczęliśmy rozmawiać o mnie, o moim dzieciństwie i dużo rzeczy się okazało. Zadała mi fajne pytanie psychoterapeutka: "Czy ja chce układać życie z moimi rodzicami, czy z moim mężem i moimi dziećmi". Oczywiście, że z moim obecnym życiem, dlatego pewne rzeczy trzeba zakończyć. Nie można być jednocześnie córką, żoną i matką na wyjeździe, a lubiliśmy z moimi rodzicami jeździć. Mam bardzo dobry kontakt z moimi rodzicami, moja mama traktowała mnie jak przyjaciółkę i dlatego dostałam po du*pie - wyznała Agata Rubik.
Jak przychodziła koleżanka mojej mamy, to ja sobie z nimi siedziałam i uczestniczyłam w tych rozmowach. (...) Jednak bardzo trzeba to oddzielić, że dziecko, to dziecko, a przyjaciółka to przyjaciółka
- stwierdziła.
Podczas rozmowy poruszono także temat macierzyństwa. Żurnalista zapytał, czy przestraszyła się tego, czy było to raczej coś, o czym marzyła. Przypomnijmy, że gdy Agata poznała Piotra Rubika miała 20 lat, on natomiast 38. Pobrali się dwa lata później, w czerwcu 2008 roku, a pierwszą córkę (Helenę) powitali na świecie w 2009 roku.
Nie, w ogóle o tym nie marzyłam. Ja w ogóle nie lubię dzieci, więc... Znaczy no nie lubię... Teraz, zaraz będzie Agata nie lubi dzieci. No ale nie ciągnie mnie do dzieci. Nie jestem takim typem osoby, co jak zobaczy dziecko malutkie: o boże mogę na ręce, mogę wziąć? W ogóle nigdy czegoś takiego nie miałam, żeby ciągnęło mnie do jakichś obcych dzieci. Jak zaszłam w ciążę, to byłam przerażona, że to tak szybko wyszło. Bo to było tak, że byliśmy w podróży poślubnej, no i akurat Piotr miał urodziny 40. No i tak na zasadzie "a to takie bym miał marzenie może. Chodź zobaczymy. Zobaczmy, jak będzie, może będzie, może nie będzie". Ja mówię: dobra, może ni będzie. No i się przytrafiło
- zdradziła.