Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Po wielu latach małżeństwa pewna para postanowiła się rozwieść. Żona postanowiła zażądać od męża połowy majątku. Dla wielu jest to nic nadzwyczajnego. Jednak podczas rozprawy rozwodowej doszło do odkrycia romansu żony.
Kobieta domagała się od swojego męża ponad połowy wartości domu. Swoje roszczenia argumentowała "rekompensatą za różnice w dochodach", które według niej wynikały z pozycji zawodowej. Podczas postępowania rozwodowego trwającego w sądzie, okazało się, że żona była zaangażowana w długotrwały romans pozamałżeński, na który wydała część wspólnych pieniędzy. Mężczyzna, który jest emerytowanym lekarzem wojskowym i jedynym żywicielem rodziny, udowodnił to przed sądem. W orzeczeniu sądu zostało napisane:
Fakt, że przez lata kobieta wydawała ze wspólnego majątku średnio po 4 tys. szekli (ok. 1200 USD - PAP) miesięcznie na wydatki związane z kochankiem, takie jak hotele i wspólny wypoczynek, wprawił sąd w osłupienie, ze względu na bezczelność.
Mimo że dom w większości został zakupiony z funduszy męża i jego rodziców, kobieta miała prawo do otrzymania po rozwodzie połowy wartości wspólnej posiadłości. Po wyjściu na jaw wieloletniego romansu żony sąd podjął decyzję o odliczeniu kwoty, którą według szacunków wydała na swojego kochanka. W wyroku różnice w płacy wyjaśnił ciągłym studiowaniem i niepodejmowaniem pracy przez kobietę. Portal janglo.net napisał:
Sąd nie tylko odrzucił wniosek kobiety o nierówny podział majątku na jej korzyść, ale także podzielił go nierówno na korzyść męża, którego uznał za stronę pokrzywdzoną.