Zabijał i gwałcił. W więzieniu każdego dnia dostawał nawet 200 listów miłosnych

Historia Teda Bundy'ego wielokrotnie była inspiracją dla filmów czy seriali. Mężczyzna przyznał się do 30 morderstw. Ale śledczy szacują, że mogła być ich nawet 100. Nawet oskarżenia o zabójstwa nie zmieniły tego, że Tedem Bundy'm szalały kobiety.

Pierwsza zbrodnia

Niewiele wiadomo o początkach procederu Teda Bundy’ego. Kiedy zaczął zabijać? Czy dziewczynka, która zaginęła niedaleko rodzinnego domu mężczyzny była jego pierwszą ofiarą? Morderca miał wówczas tylko 14 lat. Nie zostało to nigdy wyjaśnione.

Potwierdzono jednak, kim była pierwsza ofiara jednego z najsłynniejszych przestępców świata. Mowa o 18-letniej Joni Lenz, studentce uniwersytetu w Waszyngtonie. W styczniu 1974 roku Bundy włamał się do jej mieszkania i zaatakował dziewczynę prętem wyrwanym z łóżka. Wykorzystał ją seksualnie. Dziewczyna przeżyła, ale do końca życia była kaleką.

Kolejne ataki Bundy również przeprowadził na studentkach. Na liście znajduje się co najmniej pięć nazwisk. Dziewczyny nie miały szans przeżyć spotkania z oprawcą. Mężczyzna uprawiał seks z ofiarami, nawet gdy te nie żyły już dłuższy czas. Przestawał je wykorzystywać, gdy ich ciała zaczynały już jeść leśne zwierzęta.

Uroczy uwodziciel

Mężczyzna przestał się włamywać do domu ofiar. Zmienił metodę. Próbował wzbudzić litość, prosił o pomoc. Na przykład udawał, że ma nogę w gipsie i nie może czegoś sam zanieść do auta. Ogłuszał bezbronne dziewczyny i wywoził z dala od auta.

Tak też postąpił przy swojej prawdopodobnie najbardziej bezczelnej i zuchwałej zbrodni. 14 lipca nad jeziorem w biały dzień Bundy uprowadził w ten sposób aż dwie dziewczyny - 23-letnią Janice Ann Ott i 19-letnią Denise Marie Naslund. Wokół było mnóstwo ludzi. Nikt nie zauważył niczego. Kilka świadków zdarzenia przyznało później, że widziało mężczyznę z temblakiem, który nie mógł sam zdjąć łódki z dachu auta i prosił o pomoc.

Blady strach

W Seattle, gdzie głównie grasował Ted Bundy, wszyscy zaczęli się bać. Kobiety, które w jakiś sposób wpisywały się w profil mordercy, bały się wychodzić z domu. Mężczyzna wybierał kobiety o ciemnych włosach, które nosiły przedziałek na środku. Taką fryzurę nosiła Stephanie Brooks, w której kiedyś zakochał się Bundy. Brooks rzuciła partnera po roku znajomości. Uważała, że jest za mało ambitny.

Ted wówczas bardzo się zmienił. Skończył studia, zaangażował w kampanię wyborczą Nelsona Rockefellera, który starał się o nominację prezydencką z Partii Republikańskiej. Później studiował jeszcze prawo. Dziewczyna dała mu drugą szansę. Kilka tygodni po zaręczynach, Bundy nagle zerwał z nią znajomość. Nie podał żadnego powodu.

W tym samym czasie Bundy spotykał się też z Elizabeth Kendall, która samotnie wychowywała córkę. Spotykali się ponad sześć lat. Kobieta w końcu doniosła na partnera. Powiedziała, że dziwnie się zachowuje, w jego mieszkaniu znalazła dziwne przedmioty i posiada Volkswagena garbusa, którym wiadomo już było, że jeździ morderca. Policja zignorowała zgłoszenie. Podobnych donosów mieli mnóstwo. A student prawa raczej nie wzbudzał ich podejrzeń.

Kolejne morderstwa

Bundy nadal zabijał. Zmienił miejsce zamieszkania, przeniósł się do Utah i nadal dokonywał brutalnych zbrodni. W Utah zabił przynajmniej siedem kobiet. Tutaj też zaliczył pierwszą wpadkę. Gdy bajerował jedną z ofiar, sprawy wymknęły się spod kontroli. Kobieta nie zapięła pasów w samochodzie mordercy, udało jej się uciec, mimo że była już prawie zakuta w kajdanki. Bundy był wściekły. Kolejną ofiarę znalazł szybko. I to go zgubiło. Porwał 17-letnią Debby Kent z parkingu szkoły. Podczas szarpania się z dziewczyną zgubił kluczyki do kajdanek. Kajdanek, które miała wciąż na sobie niedoszła ofiara.

Mężczyzna sprzedał samochód i zaczął zabijać w innym stanie – w Kolorado. Tu jednak jeszcze bardziej zaczął mu się sypać grunt pod nogami. Został zatrzymany podczas kontroli drogowej i został aresztowany. Dopasowano wówczas do jego osoby owe felerne kluczyki od kajdanek. Został oskarżony jednak tylko o napaść i ostatecznie został skazany na tzw. czas nieokreślony, od roku do 15 lat pozbawienia wolności.

Zobacz wideo Policjanci z "Archiwum X" doprowadzili do zatrzymania podejrzanego o popełnienie morderstwa sprzed 23 lat.

Policja zaczyna łączyć fakty

Wiele lat musiało minąć i wiele morderstw musiało dojść do skutku, zanim policja połączyła fakty. W końcu badania DNA nie były wtedy oczywistym krokiem policji. Bundy został oskarżony o zabójstwo pielęgniarki Caryn Campbell. Chciał bronić się sam. Pozwolono mu przygotowywać się w sądowej bibliotece. Bundy wykorzystał moment i wyskoczył przez okno. Ukrywał się przez kilka dni.

Do kolejnej doszło niewiele później. Przygotowywał się do niej długo – głodził się, aby schudnąć i zmieścić się między podsufitką a stropem. Udało mu się i tym razem przechytrzyć policję. Udało mu się dotrzeć na Florydę. Dwa tygodnie później dokonał kolejnej rzezi. Katował śpiące w akademiku studentki.

Następnie zabił 12-letnią Kimberly Leach. Była to jego najmłodsza ofiara. Jak się później okazało także ostatnia. Wpadł podczas kolejnej kontroli drogowej.

Głośny proces

Bundy nie chciał obrońcy. Zwalniał kolejne osoby. Bronił się sam. A jego proces był jednym z najgłośniejszych w historii, także w historii telewizji. Jego sprawa była transmitowana i przerywano programy, aby przekazać kolejne fakty.

Mężczyzna dostawał nawet 200 miłosnych listów każdego dnia. W jego winę nie wierzyła choćby Carole Ann Boone, którą znał w młodości. Bundy powołał ją na świadka i oświadczył się jej podczas procesu. Para wzięła ślub i urodziła się im córka.

Ława przysięgły uznała go winnym. Został stracony 24 stycznia 1989 roku. Przed więzieniem, gdzie miała miejsce egzekucja, odbywał się piknik. Ludzie pili alkohol, tańczyli. Na koszulkach mieli napisy: "Płoń, Bundy, płoń".

Więcej o: