Opublikowała zdjęcie w bieliźnie."Nazywają mnie grubą i ohydną, ale mam to gdzieś. Nauczyłam się akceptować swoje ciało"

Megan Carole to ciałopozytywna influencerka, która przeciwstawia się społecznymm oczekiwaniom wobec kobiet, promującym wyidealizowane wzorce piękna i regularnie publikuje na swoim Instagramie naturalne zdjęcia swojego ciała, m.in. w bieliźnie. Brytyjska aktorka chce zwrócić uwagę na fakt, że każde ciało jest wyjątkowe, jedyne w swoim rodzaju i zasługuje na szacunek. Niestety wciąż spotyka się z nienawistnymi komentarzami.
Posłuchaj podcastu Co o wolności, feminizmie, seksie i brydżu myśli Renata Dancewicz?

Szczęśliwie w mediach coraz więcej mówi się o szkodliwości promowania tradycyjnie pojmowanego ideału piękna, w ramach którego kobiety mają m.in. prześcigać się w dążeniu do całkowitej "perfekcji". Wiele modelek, aktorek, influencerek i twórczyń świadomie pokazuje swój naturalny wygląd w mediach społecznościowych mając na uwadze fakt, iż wciąż bardzo często np., naturalnie występujące na ciele włosy lub fałdki tłuszczu są tematem tabu.

Przestała się depilować. W komentarzach czytała, że jest 'odrażająca'. 'Opluł kamerę i odgrywał scenę kopania mnie' (zdjęcie ilustracyjne) Przestała się depilować. W komentarzach czytała, że jest "odrażająca". "Opluł kamerę i odgrywał scenę kopania mnie"

Dużą pracę na rzecz uświadamiania w tym zakresie wykonuje brytyjska aktorka i ciałopozytywna influencerka Megan Carole. Kobieta prezentuje nie tylko przegląd interesujących stylizacji modowych, ale też pokazuje swoje ciało dokładnie tak, jak wygląda ono w rzeczywistości. W rozmowie z mediami przyznaje, że niestety wciąż często spotyka się z hejtem. 

Wieczne analizowanie każdego kilogramu naszego ciała, staranne ukrywanie każdej niedoskonałości, uparte dążenie do wzorców podsuwanych nam przez media, godziny spędzone na makijażu, siłowni, katowanie się milionami rodzajów diet i ciągłe poszukiwanie jak najbardziej wyszczuplających ubrań - to rzeczywistość, z którą mierzy się większość kobiet. O ile nie ma absolutnie nic złego w regularnych ćwiczeniach, dbaniu o siebie i malowaniu się (wręcz przeciwnie!) o tyle presja w tym kierunku, wywierana społecznie, jest już znaczącym problemem.

Przez lata nienawidziła swojego ciała. Uświadomiła sobie ważną rzecz. "Nauczyłam się je akceptować"

Jedną z nich była pochodząca Oxfordshire, Megan Carole. W rozmowie z brytyjskim tabloidem "The Sun" przyznała, że jej droga do samoakceptacji była trudna.

Obecnie ciałopozytywna influencerka ma ponad 120 tysięcy obserwujących na Instagramie. Regularnie apeluje do swoich obserwatorek o to, aby poświęcały sobie dużo uwagi i akceptowały siebie w pełni. Jej celem jest zachęcenie innych do pokochania samych siebie. Twórczyni internetowe wie jednak, jak ciężki jest to proces.

 

Przez wiele lat nienawidziła swojego ciała. Nieprzerwanie była na diecie i wciąż porównywała się do modelek Victoria's Secret. Ich zdjęcia towarzyszyły jej m.in. na tapecie telefonu. Dopiero po kilku latach uświadomiła sobie, że sama wyrządza sobie krzywdę: poprzez m.in. toksyczną relację z jedzeniem i swoim własnym ciałem.

Teraz jestem o wiele bardziej pewna swojego ciała, nauczyłam się je akceptować. To mój dom na resztę życia, dlatego nie mam zamiaru ciągle toczyć z nim wojny. Życie jest jedno, więc trzeba je przeżyć w pełni, a nie pozwalać się tłamsić

- mówiła portalowi Megan.

 

Przełom miał nastąpić w 2019 roku. Kobieta po prostu stanęła przed lustrem i dotarło do niej, że nie pamięta, kiedy ostatni raz nie była na diecie. Wtedy też postanowiła sfotografować się w bieliźnie, bez żadnych filtrów i wrzucić zdjęcie na Instagram.

"Ludzie mówili, że po obejrzeniu moich postów w końcu mogą spojrzeć na siebie w lustrze"

Pierwsze reakcje po publikacji były w większości bardzo pozytywne.

Ludzie mówili, że po obejrzeniu moich postów w końcu mogą spojrzeć na siebie w lustrze. To mnie bardzo wzruszyło

- opowiadała dziennikarzom "The Sun".

Megan zaczęła wstawiać coraz więcej zdjęć przedstawiających jej normalną, naturalną sylwetkę i kształty. To dodało jej odwagi pewności siebie. Dzięki tego rodzaju działaniom Megan zauważyła też, że wyidealizowany wygląd powoli przestaje być "na pierwszym miejscu", a ludzie zaczynają coraz bardziej akceptować siebie i innych.

 

Dodała, że dzięki publikowaniu na Instagramie zyskała pewność siebie, co zauważyły też osoby z jej otoczenia. W jej odczuciu trend na wygładzone i wyidealizowane ciała powoli odchodzi do lamusa. Influencerka zauważa, że ludzie coraz bardziej akceptują siebie i innych.

"Nazywają mnie grubą i ohydną, ale mam to gdzieś"

Niestety wraz z aktywnością w social mediach bardzo często pojawia się hejt, i tak też było w przypadku Megan. Pojawiły się osoby, których komentarze na początku sprawiały kobiecie sporo przykrości. Niektórzy hejterzy nazywali ją "grubą", "ohydną", zarzucali jej "promowanie otyłości" a nawet pisali, że powinna "ze sobą skończyć".

 

- Gdy czytam takie komentarze, zastanawiam się, co takiego człowieka zraniło, że spędził kilka sekund swojego życia na napisaniu takich rzeczy do zupełnie nieznanej osoby. Jak bardzo ludzie są smutni czy zdenerwowani, że potrafią powiedzieć komuś, żeby poszedł się zabić - opowiadała influencerka.

Dodała, że takie opinie "najczęściej pochodzą od mężczyzn, młodych lub w średnim wieku". Podkreślała jednak, że obecnie kompletnie się nimi nie przejmuje.

 

- Trolle nazywają mnie grubą i ohydną, ale mam to gdzieś. Uwielbiam pokazywać moje fałdki - mówiła w rozmowie z "The Sun".

- Warto pamiętać, że najważniejsze jest to, kim jesteś w środku - skwitowała twórczyni.

Źródła: Instagram/TheSun

Więcej o: