Całkiem niedawno Internet obiegło nagranie z udziałem księdza ze Śląska, który podczas mszy dyktował parafianom, co najchętniej zjadłby podczas składania im wizyt duszpasterskich. Film szybko stał się viralem i był szeroko komentowany w mediach. Wierni dowiedzieli się m.in., że ksiądz jest na diecie i z ciast może jeść jedynie drożdżowe.
Kolejną ciekawą anegdotą, dotyczącą tegorocznego kolędowania podzielił się jeden z krakowskich radnych w mediach społecznościowych.
"Wyciągnąłem dziś ze skrzynki pocztowej. Dawniej ksiądz pukał do drzwi i przyjmował go każdy. Teraz pyta wcześniej, czy chcemy. To pokazuje skalę upadku, przynajmniej w dużych miastach" - napisał na Facebooku Łukasz Wantuch, zamieszczając zdjęcie pisma przysłanego z parafii pod wezwaniem Pana Jezusa Dobrego Pasterza.
W liście, który znalazł w swojej skrzynce pocztowej, księża wspomnianej parafii proszą wiernych o wypełnienie specjalnej deklaracji, czy decydują się przyjąć duchownego w ramach wizyty duszpasterskiej. Chętni na przyjęcie księdza po kolędzie mają odesłać deklarację do 20 grudnia - drogą elektroniczną lub pocztową.
"Drodzy parafianie! Tegoroczna wizyta duszpasterska rozpocznie się po Świętach Bożego Narodzenia. Po okresie pandemii pragniemy na nowo spotkać się z Wami na wspólnej modlitwie i rozmowie - czytamy w piśmie, którego zdjęcie zamieścił radny.
Post skomentowało kilkadziesiąt osób. "U mnie nawet już takiej makulatury na szczęście nie przynoszą" - napisał jeden z użytkowników Facebooku. "To chętni powinni informować. Oszczędzilibyśmy trochę drzew" - stwierdził inny.
"U mnie się wypełnia analogiczne zgłoszenie online" - czytamy w kolejnym komentarzu,
Dlaczego upadek? To jest cywilizacyjny standard - gość się zapowiada i przychodzi tylko na zaproszenie. To raczej dotychczasowa praktyka jest patologią - pomieszaniem religii z instrumentem kontroli społecznej i pobieraniem nieformalnego podatku
- uważa inny internauta.
W pozostałych wpisach czytamy m.in.:
Usprawnienie procesu obsługi klienta. Moim zdaniem na plus. Kto chce zaprasza, kto nie daje sygnał żeby nie dreptać nadaremno
Masz rację jest to odzwierciedleniem tego, co się w kościele, jako instytucji, dzieje. Nie tylko w dużych miastach coraz mniej ludzi przyjmuje księży i wszyscy mamy świadomość, dlaczego tak się dzieje
W zasadzie jakieś normy powinny obowiązywać każdego. Nie można łazić i nagabywać wszystkich po kolei, mamy 21 wiek i pewną ochronę prywatności
Mam wrażenie, ze to właśnie wreszcie profesjonalne podejście.
Źródło: Facebook