Choć wiele roślin wydaje się nieskomplikowanych w utrzymaniu, niektórzy po prostu nie mają do nich "ręki". Kluczowe mogą okazać się także podstawowe zabiegi pielęgnacyjne, jak na przykład... podlewanie, o czym przekonała się nasza czytelniczka.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
- Chciałam się z wami podzielić historią z życia wziętą. Otóż nie wiem, czy wiecie, ale kwiatki trzeba podlewać! Szok, no nie? No właśnie... ja nie wiedziałam. A byłam już dorosła. Miałam 19 lat. Moi rodzice wyjechali na dwa tygodnie, a kwiatek, albo raczej DRZEWISZCZE, gdyż był to fikus benjamin, które moja mama miała od urodzenia brata, zaczął tracić liście. Myślę sobie — pewnie z tęsknoty. W końcu mama do niego mówiła i te sprawy, to mówię: dobra, posiedzę z nim trochę. Na nic się to nie zdało. Liście żółkły, spadały, bidulek niemal cały się ogołocił, no ale dobra — zima szła, kij tam, że on w domu. Może potrzebował. Mama wraca, załamana, szloch, jej drzewko... i mówi: "co żeś córuś uczyniła?! Przelałaś go?!". I tu pojawiło się olśnienie: podlewanie może mieć znaczenie! Opowiem też drugą historię. Słyszałam, że nie ma możliwości PRZELAĆ paprotki, gdyż zniosą one wszystko. Sprawdziłam. Owszem, da się. Od teraz mam tylko i wyłącznie plastikowe z Ikei. Co więcej, zabiłam też bambusa w wazonie i... bawełnę! Moja mama ma za to ogród, w którym ratuje wszystko, co się da i co nie jest trujące dla kotów. A ja żyję z plastikowymi roślinkami z Ikei rodem z PRL-u.
Pielęgnacja roślin różni się w zależności od ich gatunku. Oczywiście, każda z nich powinna być podlewana, ale to, jak często, już zależy. Fikusy mają trochę bardziej wygórowane wymagania. Do jego podlewania powinniśmy używać lekko ciepłej, odstanej wody — przegotowanej, filtrowanej lub deszczówki. Latem trzeba to robić nawet dwa razy w tygodniu, zimą wystarczy raz. W upały dobrze spryskiwać jego liście pod prysznicem. Już jedno przelanie lub opóźnienie w podlewaniu może sprawić, że zacznie zrzucać liście.