Eksperci, krytycy zmian i działacze w zakresie praw człowieka uważają, że zakazy najbardziej uderzą w kobiety i osoby LGBT+ w Indonezji - zwłaszcza na jednej z wysp, Sulawesi, gdzie od wieków wyróżnia się pięć różnych płci - a także dziennikarzy, krytykujących obecną władzę.
Nowe prawo nie ominie także turystów, rok w rok tłumnie odwiedzających np. wyspę Bali.
Według "Al Jazeery", za znieważenie obecnie urzędującego prezydenta kraju może grozić do trzech lat więzienia. Według nowelizacji kodeksu karnego dopuszczona jest krytyka jego rządów, jednak nie wiadomo, jak daleko może zajść interpretacja w tym zakresie.
Nowy kodeks karny mianem przestępstwa określa aborcję, z kilkoma wyjątkami. Przerwanie ciąży będzie możliwe, gdy stan będzie zagrażał życiu kobiety lub gdy ciąża pochodzi z gwałtu. W tych przypadkach zabieg dopuszczalny będzie do 12. tygodnia płodu.
Największy sprzeciw społeczny, który doprowadził już do protestów w Dżakarcie, budzą przepisy dotyczące współżycia seksualnego. Cudzołóstwo, rozumiane przez seks żony lub męża z osobą spoza małżeństwa, było karane już wcześniej, teraz pakiet zakazów rozszerzono. Nowe prawo zakłada, że nielegalny będzie także seks osób niebędących w związku małżeńskim - czyli np. pary. Za obie formy współżycia grozi kara do roku pozbawienia wolności lub grzywny.
W praktyce oznacza to, że partnerzy, rodzice lub dzieci będą mogły zgłosić na policję osoby, które podejrzewają o utrzymywanie stosunków seksualnych z osobą, z którą nie pozostają w związku małżeńskim.
Aktywiści alarmują, że tego rodzaju zmiany posłużyć mogą jako aparat przymusu i policyjnej inwigilacji, która doprowadzi do prześladowania osób LGBTQ+ oraz ich najbliższych.
Nowe prawo w Indonezji delegalizuje również konkubinat. Za utrzymywanie takiej relacji grozić ma sześć miesięcy więzienia lub grzywna, która będzie sankcjonowana jedynie w przypadku zgłoszenia sprawy policji przez rodziców, dzieci, żonę lub męża danej osoby.
Polityk Taufik Basari z indonezyjskiej partii NasDem powiedział, że jeśli turysta przebywający na Bali będzie uprawiał konsensualny seks z obywatelką lub obywatelem Indonezji, i jeśli jego dziecko lub rodzic zgłosi to policji, wówczas turysta może zostać aresztowany.
- Wiem, że to będzie miało wpływ na turystykę, dlatego powinniśmy wyjaśnić społeczeństwu, że zgłoszenia na policję powinny być ograniczone do tego, co rodzina uważa za naprawdę ważne. Jako parlamentarzysta będę starał się znaleźć więcej ograniczeń dla wdrożenia tych artykułów - mówił, cytowany przez The Guardian.
Nowe przepisy wywołały ogólny sprzeciw, szczególnie wśród studentów. W stolicy kraju wybuchły protesty. Aktywiści i dziennikarze wskazują, że Indonezja zmierza w kierunku głębokiego konserwatyzmu. Warto podkreślić, że znaczną większość kraju pod względem religijnym stanowią muzułmanie - aż 86 procent.
Ustawa pokazuje, że argumenty zagranicznych uczonych są prawdziwe, że nasza demokracja bezsprzecznie podupada
- te słowa dyrektora Amnesty International Indonesia Usmana Hamida cytuje m.in. agencja AFP.
Na transparentach niesionych przez obywatelki i obywateli kraju w Dżakarcie można było przeczytać m.in.: "Za prawo do przytulania wyszłam na ulicę".
Z niektórymi Indonezyjkami rozmawiali dziennikarze BBC.
Dzięki nowemu prawu oboje możemy pójść do więzienia, jeśli jeden z członków rodziny zdecyduje się złożyć raport policyjny
- mówiła jedna z rozmówczyń stacji.
Co, jeśli jeden członek rodziny ma ze mną problem i zdecyduje się wysłać mnie do więzienia?
- dopytywała inna.
Organizacje zajmujące się ochroną praw człowieka podkreślają również, że nowe ustawodawstwo sparaliżuje setki mieszkańców państwa, którzy żyją w związkach pozamałżeńskich.
Źródła: Al Jazeera/AFP/bbc.com/Vibez