Miała być kopciuszkiem, a została wiedźmą. Co poszło nie tak w królewskim życiu Meghan Markle?

8 grudnia na platformie Netflix premierę miał długo zapowiadany dokument na temat życia księcia Harry'ego i jego żony Meghan Markle. Promocja przebiegała w atmosferze skandalu, ponieważ jak wiemy, niedawno umarła królowa Elżbieta. Mimo wszystko para uznała, że warto ujawnić kilka sekretów.

Meghan Markle i książę Harry powtarzają, że dokument o nich powstał po to, ażeby mogli w końcu opowiedzieć swoją prawdę. A to ważne, bo Meghan Markle zaliczyła zawrotny spadek sympatii wśród opinii publicznej. Jak do tego doszło?

 

Więcej ciekawych tekstów znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Młodszy buntownik. Historia Kopciuszka w atmosferze skandalu

Pomimo skostniałej dworskiej etykiety książę Harry mógł pozwolić sobie na znacznie więcej niż jego starszy brat i przyszły król - William. Niejednokrotnie zasłynął swoją buntowniczą naturą, co niektórych raziło, a dla wielu było wielkim plusem. Historia Meghan i Harry’ego jawi się tu jako prawdziwa współczesna bajka, w której to Kopciuszek jest jednostką absolutnie wywrotową. Amerykanka bez tytułu, w połowie czarnoskóra, aktorka ze scenami erotycznymi na koncie, feministka i aktywistka. I co najgorsze - rozwódka z rozbitej i skłócanej rodziny. Markle to prawdziwy test wytrzymałości dla rodziny królewskiej, której już zdarzyło się rozdzielić członków z ukochanymi bez odpowiedniego statusu. Jednak w XXI nie mogli już sobie na to pozwolić.

Miłość czy wyrachowanie? Royalsi musieli zaakceptować Meghan

Być może królowa Elżbieta kierowała się miłością do wnuka, być może zmieniła nastawienie i wyciągnęła wnioski po dramacie syna i siostry. A być może specjaliści od PR wiedzieli, że tym razem nie ma mowy o takich ruchach, bo ani Anglicy, ani świat im tego nie wybaczą. Ultra nowoczesna przyszła księżniczka miała być powiewem świeżości na dworze. Jednak dla wylewnej amerykanki przyzwyczajonej do spontaniczności zasady panujące w tej rodzinie były abstrakcyjne. Dyganie przed własną babcią, wychodzenie do poddanych, zasady doboru kolorów i zachowywanie uprzejmego dystansu wobec wszystkiego i wszystkich były dla niej co najmniej trudne.

 

Megxit jako ratunek. Mimo wszystko życie w blasku fleszy

Brytyjskie brukowce wręcz zabijały się o jej zdjęcia, co skutkowało pogonią niemal tak agresywną, jak przed laty za lady Di. To jedna strona medalu, z drugiej pojawiało się coraz więcej plotek na temat tego, jak Meghan odnosi się do pracowników. Mówiono, że jest despotyczna, arogancka i potrafiła doprowadzić do łez. Ukuł się nawet termin "ocaleli po Sussexach". Dodatkowo rzekomo źle znosiła twarde zasady współpracy z mediami i ścisły grafik i była zazdrosna o szwagierkę. Słynęła z promowania ekologii i dbania o planetę, dlatego wybierała wegańskie farby do ścian, a przy tym nie stroniła od częstych lotów prywatnymi odrzutowcami. Nie bez echa przeszły milionowe wydatki na remont domu z portfeli podatników. Ona sama zarzucała rodzinie zawoalowany rasizm. Wszystko to doprowadziło do hucznego Megxitu. Harry i Meghan postanowili zrezygnować z pełnienia obowiązków i wyjechać do USA, w poszukiwaniu prywatności i spokoju. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że niewiele później wylądowali na kanapie u królowej mocnych wywiadów - Oprah Winfrey. To nie był ruch, który świadczyłby o chęci wycofania się z życia publicznego, choć wiele osób twierdziło, że było to ostateczne rozliczenie się z okresu funkcjonowania jako część rodziny królewskiej. 

Zobacz wideo Książe Harry i Meghan Markle u Oprah Winfrey

Teoria ta legła w gruzach, gdy na jaw wyszła informacja o tym, że powstaje dokument o ich życiu wśród Royalsów, a sam książę wkrótce wyda swoją biografię, w której znowu wypierze nieco brudów. Co więcej, chodzą pogłoski, że mógł być nawet konsultantem na planie serialu "The Crown". Brytyjczycy krzyczący najpierw "I love you Meghan" przeszli w tryb nazywania ją wiedźmą, która omotała ukochanego księcia. Obwiniają ją za jego konflikt z ojcem i bratem. Dokument na Netflixie to pewien paradoks, z jednej strony nie jest szczególnie kontrowersyjny, bo pokazuje, że para próbowała uciec przed niezdrowym rozgłosem i toksycznymi zasadami. A z drugiej materiały do niego kręcili od... początku swojego małżeństwa. Mamy tu nagrania płaczu, smutku, zaręczyn, ale i kadry z życia z dziećmi. A wtedy robi się dziwnie... bo czy na tym polega chronienie prywatności?

Na Netfliksie dostępne są dopiero trzy odcinki, kolejne trzy mają wyjawić więcej skandali. 

Więcej o: