Pani Beatka na święta chciałaby kuchenkę mikrofalową. I patelnię, bo mąż niechcący zniszczył

Ceny rosną, a wraz z nimi poziom ubóstwa wśród seniorów, którzy często muszą dokonać wyboru: leki czy jedzenie. - Jest dramat. Większość ludzi, którym pomagamy, to właśnie osoby w starszym wieku - mówi Roma Łojewska, prezeska ursynowskiego Stowarzyszenia Społeczników "Ariadna". Jej podopieczni mogli w tym roku napisać listy do św. Mikołaja. O co proszą? O ciepłe rękawiczki. Podkoszulek. Kapcie, szlafrok. Zimową kurtkę.
Zobacz wideo Zobacz też: Samotni w Boże Narodzenie. "Dziś każdy z rodziny jest sam sobie. Młodym nie wpaja się miłości rodzinnej"

W magazynie przy Dereniowej 4 od rana wrze. Te same od dwudziestu lat panie wolontariuszki energicznie wertują zawartość skrzynek, przekładają jeszcze ostatnie produkty, które za chwilę będzie można wystawić na zewnątrz, przed magazyn. Sypkie - mąka, ryż, kasze, płatki - na regale po lewej. Po prawej - oleje, oliwy, jajka, warzywa, owoce, wszystko, co płynne i miękkie. Jest ustalony porządek, inaczej można by się pogubić. A zazwyczaj schodzi wszystko.

Lodówki pełne. W jednej mięso, a w drugiej - gotowe już dania, kefiry, jogurty, mleko, wędliny. Obok w skrzynkach bochenki, pieczywo krojone, tostowe, kajzerki. W kolejnych - warzywa. Przyda się dosłownie wszystko, co nadaje się do jedzenia.

Na stoliku z półką na zewnątrz - z której każdy potrzebujący może skorzystać - również lądują w określonej kolejności. Najpierw oczywiście te z najkrótszym terminem przydatności. Nic się nie zmarnuje.

Całą "wydawkę" trzeba oczywiście zacząć organizować już kilka godzin wcześniej. Produkty wydawane są w poniedziałek, środę i piątek, od dwunastej do piętnastej (kierowca zwozi darowizny z marketów, a wolontariuszki przygotowują produkty do rozdania).

Archiwum prywatne/Stowarzyszenie Społeczników 'Ariadna'Archiwum prywatne/Stowarzyszenie Społeczników 'Ariadna' Archiwum prywatne/Stowarzyszenie Społeczników 'Ariadna'

Wszystkiemu przewodniczy - również od przeszło dwudziestu lat - dziarska, zdecydowana blondynka. Sama o sobie mówi, że "z zapędami dyktatorskimi". Nie mam takiego wrażenia. Raczej, po prostu, z ogromnym sercem i niespotykaną siła sprawczą. Pani Roma Łojewska.

- Teresko, te torty na lewo też dajmy. Jak coś zostanie, to rozkroimy - uśmiecha się do koleżanki. - A jak skończycie,  to zapytaj może, kto te pierogi będzie chciał. I kto reflektuje na dynię. Chyba też ze dwa patisony zostały - dodaje. - Lubi się drzeć - śmieje się kierowca, pan Paweł . Ale wszyscy wiedzą, że jest niezastąpiona.

- A pan mi się coś nie podoba - zwraca się do mężczyzny w pomarańczowej kurtce. - Czuję od niego alkohol z daleka, pijany przyszedł. Wtedy takiemu dziękuję, przynajmniej na dziś. Jak stać go na alkohol, to nie potrzebuje mojej pomocy - dodaje.

Biega tylko w tę i z powrotem, do klatki schodowej i na zewnątrz, w puchowym bezrękawniku. Dźwiga skrzynki wypełnione po brzegi warzywami, owocami, kefirami, jogurtami i innymi produktami, wyładowuje je na zewnątrz, na stojący przy magazynie regał. Każdy z kolejki może wziąć to, czego akurat najbardziej potrzebuje.

- Pani to jak burza.

- Tak, z połamanymi żebrami. Kawki może?

Seniorów jest najwięcej

Dla najbiedniejszych i potrzebujących zbierają nie tylko jedzenie. Jest też zapotrzebowanie na środki czystości, wszelkie detergenty, chemię gospodarczą. Z ubrań - szczególnie teraz - puchowe kurtki. A oprócz tego też tkaniny użytkowe: pościel, ścierki, narzuty, firanki. Kosmetyki też się znajdą.

Przed Wigilią zawsze jest ciężko. Widać to za każdym razem - kolejka jest znacznie dłuższa, wcześniej się zaczyna i później kończy.

- Zawsze wtedy jest więcej ludzi. Nawet jest tak, że część osób przychodzi do nas rzadziej, a przed świętami zawsze są. Dlatego w grudniu wprowadzamy taką zasadę, że wydawanie produktów jest tylko raz w miesiącu. Z prostej przyczyny: mamy dużo więcej potrzebujących - wyjaśnia Roma Łojewska.

Ale to nie tylko przed świętami. Odkąd mamy do czynienia z drożyzną w sklepach, postępująca inflacją, po pomoc zgłasza się coraz więcej potrzebujących seniorów. I to obecnie najliczniejsza grupa wśród tych, którym ursynowskie Stowarzyszenie "Ariadna" udziela wsparcia. Pod swoimi skrzydłami ma około 200 takich osób. I cały czas dochodzą kolejne.

- Oczywiście jest też sporo osób młodych, wielu potrzebujących, którzy zmagają się z chorobami, nowotworami. Ale seniorów jest zdecydowanie najwięcej - mówi.

Gdy zapłacą czynsz, rachunki i zrobią zakupy, to o lekarstwach mogą zapomnieć

Obecna sytuacja sprawiła, że dla samotnego, starszego człowieka, utrzymującego się z niecałego tysiąca złotych miesięcznie, to jest często wybór: leki albo zakupy spożywcze.

Osoby, które przychodzą do nas co dwa tygodnie, dostaną naprawdę dużo. Zawsze dostępne są produkty sypkie, a to jest bardzo duży zastrzyk. Niektórzy seniorzy mówią, że to dzięki naszej pomocy są w stanie wykupić sobie leki. Bo jak zapłacą czynsz, rachunki i zrobią nawet jakieś minimalne zakupy spożywcze - żeby nie umrzeć z głodu - o lekarstwach mogą zapomnieć. A w momencie, kiedy od nas dostają zaopatrzenie żywnościowe, mogą sobie wykupić leki

- zauważa nasza rozmówczyni. - Regularnie przychodzą też do nas po chleb. Biorą, zamrażają go w większych ilościach, i jakoś tak mogą przetrwać.

Każdy chciałby Boże Narodzenie spędzić w sposób godny

Tradycją "Ariadny" są specjalne, świąteczne paczki. - Każdy chciałby Boże Narodzenie spędzić w sposób godny, a jak się nie ma za co - to niestety… My zawsze staramy się tych ludzi na święta zaopatrzyć - tłumaczy pani Roma.

Dlatego też zawsze, w ostatnim tygodniu listopada, organizowana jest wielka zbiórka z bankami żywności. Społecznicy zachęcają też ludzi do pomocy. Np. wczoraj jedna pani w mailu zapytała, co ma dokupić. Pani Roma poprosiła ją o masło, bo już zeszło. I zwykłe, i roślinne, bo przecież nie każdy może jeść to zwykłe. I może jakąś wędlinę suchą o długim terminie można dorzucić, taką, która wytrzyma do świąt.

Archiwum prywatne/Stowarzyszenie Społeczników 'Ariadna'Archiwum prywatne/Stowarzyszenie Społeczników 'Ariadna' Archiwum prywatne/Stowarzyszenie Społeczników 'Ariadna'

Paczki świąteczne "Ariadny" są wyjątkowe, bo pani Roma robi je sama. Są znacznie bardziej obfite niż te doraźne. Dorzuca ananasy, brzoskwinie, kawę, dobrą herbatę, czekoladki, słodycze. I sporo mięsa.

- Sypkie już uzbieraliśmy. Posiłkujemy się i pomocą osób prywatnych i bankami żywności, zbiórkami, różnymi programami, grantami, czym tylko się da. Zawsze oszczędzamy. Jeden supermarket nas zawsze wspiera produktami na świąteczne paczki i teraz również coś obiecali. A dają porządne rzeczy. Prowadzimy też projekt "Stop ubóstwu seniorów", w którym przeznaczane są dodatkowe środki na wsparcie osób starszych. Wytypowaliśmy 100 osób w najcięższej sytuacji, które dostają paczki ze środkami czystości, paczki żywnościowe, produkty długoterminowe. Ci, co do nas trafią, nie będą mieć takich najgorszych tych świąt - mówi z nadzieją.  

Wiadomo też, że Wydział Spraw Społecznych w dzielnicy coś przygotował. - Będzie rozwożony catering i to dosyć obfity. Gotowe dania, głównie dla seniorów, samotnych. Paczek ma być aż z 200! - cieszy się pani Roma.

Czego bym nie wystawiła, znika od razu

Od dwudziestu lat ściśle współpracuje z urzędem dzielnicy i ursynowskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej. Potrzebujący najpierw trafia do OPS, gdzie wypełnia specjalnie opracowany dokument. Z dokumentem wraca do "Ariadny". - To są najubożsi mieszkańcy dzielnicy, po wywiadach środowiskowych. Np. osoby z najniższą emeryturą - mówi pani Roma. Mają też ustalone kryterium dochodowe potrzebujących - do 1700 złotych netto na osobę samotną i 1200 złotych na osobę funkcjonującą w rodzinie. - Ale od stycznia będziemy te kryteria podnosić na wyższe, bo przy dzisiejszych cenach nie da się normalnie żyć - wskazuje prezeska "Ariadny".

Skutki inflacji wyraźnie widzi na przestrzeni swojej działalności.

Mało tego, że mam więcej osób potrzebujących. W tej chwili czegokolwiek bym nie wystawiła - to znika w ilościach hurtowych. Po drugie, z marketów dostaję 1/3 tego, co dostałam wcześniej. Kiedyś był ratunek w sklepie internetowym, w tej chwili mają przykaz, żeby oddawać krótkoterminówki do marketów. Nasz kierowca się zastanawiał, czy damy radę jeździć do Piaseczna - bo to kawałek drogi i przecież paliwo kosztuje - po sałatę. A będzie coraz gorzej, coraz mniej środków i coraz więcej ludzi

- przekonuje pani Roma.

Lepiej dać oszustowi, niż nie dać potrzebującemu

A wsparcia nie odmówią nikomu.

Wychodzimy z założenia, że lepiej dać oszustowi, niż nie dać potrzebującemu. Nawet gdy ktoś bez dokumentów z OPS-u przyjdzie i prosi o pomoc, my mu tej pomocy nie odmówimy. Ona jest wtedy zazwyczaj jednorazowa, bo w pierwszej kolejności kierujemy go do OPS-u. Uważamy, że najpierw musi zadziałać instytucja, dopiero potem my - długoterminowo, jako zapomoga. Ale jak ktoś przyjdzie i poprosi, to nikogo nie wystawimy za drzwi. Bo to niemoralne. Może potrzebuje ten jeden raz, a może coś się stało? A tych, co przychodzą regularnie, oczywiście znamy, często rozmawiamy sobie. Nie ma tak, że dostanie ktoś paczkę i 'spadaj'

- opisuje działaczka.

- Większość z nich jest samotnych. Bo właśnie takim najtrudniej jest się teraz utrzymać - zauważa.

Archiwum prywatne/Stowarzyszenie Społeczników 'Ariadna'Archiwum prywatne/Stowarzyszenie Społeczników 'Ariadna' Archiwum prywatne/Stowarzyszenie Społeczników 'Ariadna'

- Bardzo dużo jest osób, które cierpią na różnego rodzaju schorzenia psychiczne. Wiele osób ma depresję, wiele orzeczenia o niepełnosprawności. Ich sytuacja jest ciężka. Jak się do nas przychodzi, to wiadomo, że jest ciężko. My nigdy specjalnie o nic nie pytamy, żeby nikogo nie upokarzać. Zawsze zakładamy: jak ktoś już tu przyszedł, to wystarczy. Bo zdajemy sobie sprawę, że bardzo wielu osobom jest trudno do nas przyjść. I takie dodatkowe dopytywanie wydaje nam się po prostu nieludzkie.

Co jest najbardziej potrzebne? - Wszystko, co się je. Czy to sypkie, czy wędlina, czy warzywa. Teraz mamy akurat zapas mięsa dla ludzi na święta. Dostajemy też sporo warzyw, owoców. Jak mamy czegoś naprawdę dużo, np. chleba, mleka czy ziemniaków, to po prostu wystawiamy - żeby nie wydzielać komuś po pięć kartofli na przykład. Tylko żeby każdy wziął sobie w siatkę tyle, ile potrzebuje.

Seniorzy piszą listy do św. Mikołaja. Pan chciałby ciepłe rękawiczki i podkoszulek

W tym roku mają nową akcję na święta. Pewna firma, jedna z darczyńców, ma zrealizować ją finansowo. Podopieczni "Ariadny", głównie seniorzy, ale oczywiście nie tylko, mogli napisać listy do św. Mikołaja. Podpisują się tylko imieniem, ale pani Roma wie, kto jest kto. - Tak to wygląda - pokazuje kartkę w formacie A4, z gotową do wypełnienia rubryką, przyozdobioną świątecznymi wzorkami. Na górze wielki napis: "Do św. Mikołaja". - Zaraz będę je znów rozdawać - mówi.

Każdy więc pisze, co chciałby dostać. I to dostanie. Na prezenty przeznaczony jest określony budżet. - Pan chce ciepłe rękawiczki i podkoszulkę, jedna pani - sweter, druga - szlafrok i ciepłe kapcie.

A wie pani, o co najczęściej jest prośba? O ciepłe kurtki. Panie przychodzą do mnie w kurtkach, które oglądam przez ostatnie dziesięć lat. I one by chciały dostać nową, bo stara się już rozpada. Ale ta nowa ze sklepu jest za droga

- mówi pani Roma.

Pani Beata pisze, że chciałaby kuchenkę mikrofalową. I patelnię, bo mąż niechcący zniszczył.

- Nie są to żadne fanaberie. A nowa patelnia do duży wydatek - podkreśla prezeska "Ariadny".

"Niektórym się wydaje, że co to jest? Przywieźć jedzenie i rozłożyć. A to jest dopiero końcowy efekt pracy"

Pani Roma założyła "Ariadnę" dwadzieścia lat temu. Społeczniczką tak naprawdę jest od dziecka. Wcześniej trzy lata pracowała jako wolontariuszka Stowarzyszenia Pomocy Dzieciom i Dorosłym "UL". - Stamtąd nikt nie wychodził głodny - opowiada.

Po jakimś czasie zorientowała się, że w jej rodzimej dzielnicy nie działa żadna taka inicjatywa. - Skoro na Ursynowie nic nie ma, to po co mam się gdzieś włóczyć? Zawsze miałam charakter społecznika, wszędzie byłam "przewodnicząca". Skrzyknęłam znajomych i w 2003 roku ruszyliśmy z "Ariadną".

Fot. Joanna Zaremba/magazyn Stowarzyszenia Społeczników 'Ariadna'Fot. Joanna Zaremba/magazyn Stowarzyszenia Społeczników 'Ariadna' Fot. Joanna Zaremba/magazyn Stowarzyszenia Społeczników 'Ariadna'

To ciężka praca. - Trzeba umieć przekonać do siebie ludzi, ale też wywalczyć, wykłócić się, wyszarpać. Iść na kompromisy. Współpracować ze wszystkimi, w tym z ciągle zmieniającym się zarządem dzielnicy. Niektórym się wydaje, że co to jest? Przywieźć jedzenie i rozłożyć. A to jest dopiero końcowy efekt pracy - kwituje pani Roma.

Stowarzyszenie Społeczników "Ariadna"

Stowarzyszenie Społeczników "Ariadna" to ugrupowanie ludzi wyjątkowych, jedynych w swoim rodzaju. Wolne od polityki, religii, wyznania, otwarte na każdego. - Nas interesuje człowiek jako osoba, reszta nie wchodzi w grę - wskazuje prezeska. Ci sami od dwudziestu lat wolontariusze i wolontariuszki. Pani Tereska, Halinka, inni - są z panią Romą od samego początku. To jedyna taka organizacja skupiona lokalnie na mieszkańcach Ursynowa.

"Od samego początku założeniem była pomoc osobom pozostającym w trudnej sytuacji życiowej. Dlatego też otworzono magazyny z pomocą żywnościową i pomocą rzeczową. Dodatkową działalnością jest prowadzenie korepetycji dla dzieci i młodzieży mających trudności w nauce i pochodzących z rodzin dysfunkcyjnych oraz niezamożnych. (…) Opieką otaczane są również osoby niepełnosprawne i chore. Wolontariusze niosą im pomoc bezpośrednio do domów, a także dostarczany jest sprzęt rehabilitacyjny. Od 2006 roku prowadzone są zajęcia przygotowawcze do matury dla młodzieży i dorosłych, a także nauka języków obcych dla dorosłych" - czytamy na stronie stowarzyszenia.

Więcej o: