Więcej listów do redakcji znajdziesz na Gazeta.pl
W zeszłym roku kupiłam na święta mojej bratanicy telefon. Ucieszyła się, ale nie aż tak. Po dopytaniu o co chodzi, okazało się, że wolałaby iPhone'a, bo właśnie takie telefony uchodzą za "najmodniejsze". Zbliżają się kolejne święta, a ja wracając do wspomnień cieszę się, że moje dzieciństwo przypadło na lata komunizmu. Absurdalne? Być może, ale dzieciństwo i święta w latach 80. były lepsze niż dziś.
Ach, tamte czasy. Urodziłam się w 1976 roku, więc moje dzieciństwo to czasy PRL-u. Wtedy nic nie przychodziło łatwo. Zarówno na co dzień, jak i przed świętami trzeba było odstać swoje w kolejkach. W kolejkach dosłownie po wszystko. Pamiętam mamę, która stała w tych kolejkach i próbowała zrealizować kartki w sklepie. Pamiętam też, jak denerwowała się, kiedy tata przewoził mięso i jajka od babci i swojej siostry ze wsi.
No właśnie. Dorastaliśmy w trudnych pod wieloma względami czasach, ale nasze dzieciństwo było piękne. Miało swój klimat... Dzieci były kreatywne i potrafiły cieszyć się dosłownie ze wszystkiego. Pamiętam, jak mama musiała niemalże siłą zaganiać mnie do domu, kiedy szaleliśmy na sankach, gdy tylko spadł pierwszy śnieg. Pamiętam, jak tata przywoził z zagranicznej delegacji pomarańcze. Wtedy to był prawdziwy rarytas! Z dumą zapraszało się koleżanki i częstowało. Pamiętam, jak na Mikołajki znalazłam w bucie okrągłe gumy do żucia. Moja radość była nie do opisania! Które dziecko dzisiaj potrafiłoby się cieszyć z takiego prezentu?
A dziś? Dzieciaki najwięcej czasu spędzają wpatrzone we własny telefon. Swoją wartość mierzą liczbą polubień w mediach społecznościowych i markowymi ubraniami. Kiedyś było jak było, ale tych wspomnień nikt nam nie odbierze. A co dzisiejsza młodzież będzie wspominać w dorosłości?
Ela.
***
Wasze historie są dla nas ważne. Czekamy na listy i komentarze. Piszcie do nas na adres: kobieta@agora.pl. Najciekawsze listy anonimowo opublikujemy.