Po czterech rozwodach nie przestał szukać miłości. Szczęście odnalazł u boku młodszej o 30 lat żony

O Tadeuszu Rossie zrobiło się głośno nie tylko za sprawą jego kariery aktorskiej i politycznej, lecz także burzliwych historii miłosnych. Mówiło się o nim, że od czterech żon odszedł "po dżentelmeńsku", natomiast spokojną przystań odnalazł dopiero u boku swojej piątej 30 lat młodszej małżonki. Ponadto przez większość swojego życie otwarcie przyznawał się do bycia emocjonalnym kaleką.

Tadeusz Ross urodził się w 1938 roku w Warszawie. Mężczyzna był znanym polskim aktorem, satyrykiem, a później również politykiem. W pamięci widzów zapisał się przede wszystkim jako przybysz z kraju Zulu Gula, który bez ogródek wyśmiewał się z absurdów polskich realiów lat 90. XX wieku. Znany był również z tego, że niechętnie dzielił się informacjami o swoim prywatnym życiu w tym m.in. walce ze strachem oraz poszukiwaniu miłości. Jak okazuje się romantyczne perypetie Rossa, można określić wyjątkowo "burzliwymi".

W poszukiwaniu szczęścia ożenił się aż pięć razy. "Jestem emocjonalnym kaleką" 

Informacja, że Tadeusz Ross ożenił się aż pięć razy, dla niektórych może być niemałym szokiem. Mimo wszystko on od zawsze w poszukiwaniu szczęścia gotowy był na wiele poświęceń. Mało kto wie, że w momencie, kiedy jego "największa miłość" zdradziła go z Andrzejem Łapickim, on sam próbował odebrać sobie życie. Pewnego dnia połknął garść tabletek, jednak dzięki szybkiej interwencji osób trzecich, udało się go uratować. Niedługo później podążając za radą przyjaciela, swoje złamane serce postanowił wyleczyć kolejnym romansem. Jak sam przyznawał, dopiero w piątym małżeństwie z 30 lat młodszą kobietą udało mu się odnaleźć spokój. 

W dorosłe życie wszedłem pełen lęku. Lęku przed wszystkim. Do dziś jestem emocjonalnym kaleką. Noszę w sobie strach połączony z chorobliwym wręcz pragnieniem miłości.

- przyznał w jednym wywiadów Tadeusz Ross. 

Zobacz wideo Barbara Kurdej-Szatan na randce w ciemno

Jak strach przed samotnością wpłynął na życie Rossa? Poszukiwaniom "tej jedynej" nie było końca

Tadeusz Ross w swojej autobiograficznej książce "Życie przerosło kabaret" opowiedział przede wszystkim o braku miłości, jaki towarzyszył mu w dzieciństwie. Wspomina tam, że jeszcze podczas okupacji stracił matkę, a swoje wczesne lata pamięta przede wszystkim jako ucieczkę, pakowanie i rozmyślanie, co będzie dalej. Nie wstydził się również wyznać, że przez większość jego życia towarzyszył mu strach przed samotnością i to właśnie on motywował jego niekiedy pochopne decyzje o rozpoczęciu nowych relacji z kobietami. 

To niecierpliwe zapotrzebowanie na uczucie nieraz powodowało spore zamieszanie w moich związkach z kobietami, ostatecznie prowadząc do rozwodów.

- wyznał Tadeusz Ross. 

Nie da się jednak ukryć, że "tej jedynej" szukał wyjątkowo długo. Potwierdza to fakt, że na ślubnym kobiercu stawał aż pięć razy. Każdą z relacji starał się zakończyć "po dżentelmeńsku", czyli w zgodzie i wciąż życząc jak najlepiej byłym partnerkom. Jak sam stwierdził dopiero w piątym małżeństwie z 30 lat młodszą dziennikarką Sonią, odnalazł spokojną przystań. W jednym z wywiadów przedstawił swoją nową ukochaną, jako niezwykłą kobietę, niczym z jego najskrytszych marzeń: 

Sonia jest niezwykle zdolną dziennikarką, lubię czytać to, co ona pisze. (...) A w ogóle jest niezwykłą żoną. Sprawdziła się w najcięższych chwilach. Ciepła, mądra, wrażliwa dziewczyna. Wszystkim panom życzę takiej żony. Oczywiście nie mojej
Więcej o: