"To jest takie przeliczanie - ile jest dni świąt i ile butelek potrzeba"

- Piwo idzie skrzynkami. Schodzi też głównie wódka i whiskey. Dużo alkoholu kupowanego jest "na prezent" rodzinie: wujkowi, szwagrowi. Święta to są żniwa dla takich sklepów, jeśli chodzi o alkohol - mówi w rozmowie z Kobieta.gazeta.pl sprzedawczyni w sklepie wielobranżowym.
Zobacz wideo Zobacz wideo: Ćwiąkalski o konfiskacie samochodu: Pijani kierowcy powodują ok. 10 proc. wypadków

Wielobranżowy sklep osiedlowy popularnej polskiej sieci na warszawskim Ursynowie. Już od wejścia wzrok przyciąga mieniąca się kolorowymi butelkami półka za kasą - "małpkami" czystej wódki lub sztucznie barwionej i aromatyzowanej zapachem tropikalnych owoców, miętowej. Butelki wina, whiskey, prosecco. W różnych rozmiarach, również takich, które bez problemu można schować do kieszeni płaszcza.

Dla niektórych klientów to pierwszy zakup o poranku - "setka". Pani Zofia, która od kilku lat pracuje jako ekspedientka, zauważa, że przed samym świętami alkohol schodzi w tempie ekspresowym. I w hurtowych ilościach.

-  Klienci przychodzą już dzień przed Wigilią i biorą po kilka butelek - często albo na prezent, bo jadą gdzieś do rodziny, albo zapraszają bliskich do siebie i "żeby nie zabrakło". Najczęściej schodzi wino, wódka też - w trochę mniejszych ilościach - i dużo piwa - wymienia.

Podobne doświadczenia ma sprzedawczyni w sklepie wielobranżowym na terenie niewielkiej, gminnej miejscowości. Wigilia, święta Bożego Narodzenia i okres okołosylwestrowy to prawdziwe alkoholowe żniwa - przyznaje z bólem pani Ilona.

Sklep, w którym pracuje, czynny jest zazwyczaj do godziny 22.00. W Wigilię kończy zmianę o 14.00.

Przed świętami alkohol kupuje dużo więcej osób niż zwykle. Wielu ludzi nie zrażają nawet podwyżki cen, jeśli chodzi o napoje alkoholowe. Jak ktoś chce kupić, to kupi. To jest wręcz takie przeliczanie, ile jest dni świąt i ile butelek potrzeba. Mówią: "Pani jeszcze dołoży ze dwie, bo lepiej, żeby zostało, niż zabrakło. To jest taka 'zasada' na święta, tak wynika z moich obserwacji

- mówi nam ekspedientka. - Piwo idzie skrzynkami. Schodzi też głównie wódka i whiskey. Dużo alkoholu kupowanego jest "na prezent" rodzinie: wujkowi, szwagrowi. Święta to są żniwa dla takich sklepów, jeśli chodzi o alkohol - dodaje.

"Ludzie do ostatniej minuty przychodzą po alkohol"

- Ten alkohol jest taki bardzo znaczący - że on "musi być", ja to tak odbieram. Ludzie kupują więcej, niż by potrzebowali, żeby, broń Boże, nie zabrakło - opisuje sprzedawczyni. I dodaje, że średnio jeden klient zaopatruje się przed wigilią w około 6-8 "flaszek".

Najwięcej alkoholu sprzedaje się w te ostatnie godziny przed Wigilią. Bywa też, że klient kupuje u nas skrzynkę piwa, 3-4 czteropaki i ze 4-5 flaszek. Na Wigilię i dwa dni świąt. W Wigilię, kiedy jestem do 14.00, ludzie do ostatniej minuty przed zamknięciem przychodzą po alkohol

- relacjonuje pani Ilona.

Tłumaczy, że największą popularnością cieszy się jednak piwo i wódka. Zresztą, tuż przed Wigilią sklep zamawia znacznie większe ilości alkoholu niż zazwyczaj - bo wiadomo, że będzie schodzić.

- Te święta jakby dają na to przyzwolenie, że każdy może się napić. Przed Wigilią łopatki nas bolą od noszenia skrzynek. Piwo w dużych ilościach przygotowujemy sobie już wcześniej, żeby potem w trakcie zmiany nie donosić i nie dźwigać. Jak się tych skrzynek nadźwigamy, to już wiadomo, że Wigilia zaraz - dodaje.

Pijemy coraz więcej. Pokazują to badania

Obserwacje naszych rozmówczyń są potwierdzeniem tego, o czym wiemy od lat: problem alkoholizmu w Polsce jest niezmiennie poważny. Według badań przeprowadzonych przez Organizację Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), Polacy wydają coraz więcej pieniędzy na tę substancję psychoaktywną. W zeszłym roku padł ponury rekord w tym zakresie - pod katem ilości sprzedanych w Polsce napojów procentowych. Według OECD, na przeznaczyliśmy na niego łącznie niemalże 45 miliardów złotych. To o 10 procent więcej niż w 2020 roku. 

Fakt, że wydajemy więcej pieniędzy na trunki, potęgowany jest także przez inflację, ale tylko w niewielkim stopniu. W 2021 roku odnotowano najwyższy od lat 90. poziom spożycia alkoholi wysokoprocentowych. Według badań, 39,2 procent ankietowanych deklarowało sięganie po napoje alkoholowe na bazie spirytusu.

Świątecznemu piciu Polaków z perspektywy sprzedawców w sklepach monopolowych w czasie świąt Bożego Narodzenia przyjrzała się dziennikarka WP Kobieta, Sara Przepióra. Z informacji zebranych przez portal wynika, że wyżej odnotowane wartości to "najwyższe wskaźniki dla mocnych alkoholi, jakie Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych zanotowała od początku swojej działalności".

PARPA o motywach sięgania po alkohol

Zresztą o tym, że w święta wzrasta spożycie alkoholu w naszym kraju - w którym i tak mamy do czynienia z ogromnym problemem na tym podłożu - huczy również Internet. "Czy można pić alkohol w święta?", "Czy można pić w Wigilię?" - to nagminnie pojawiające się frazy w wyszukiwarkach w okresie przedświątecznym. Na "pomoc" śpieszą portale, które w licznie powstających w tym okresie artykułach informują, którego dnia świąt "można" wypić kieliszek ulubionego trunku, jakie jest stanowisko Kościoła katolickiego ws. spożywania alkoholu w dzień wigilijny itp.

W 2020 roku Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych opublikowała raport, sporządzony na podstawie badań kwestionariuszowych. Zbadano w nim między innymi motywy picia alkoholu i motywy abstynencji mieszkańców Polski. 

"Przypominając sobie sytuacje, w których Pan/Pani pił/a w ciągu ostatnich 12 miesięcy, czy to piwo, wino, czy alkohol wysokoprocentowy, jak często pił/a Pan/i, ponieważ to poprawia imprezy i uroczystości?" - z takim stwierdzeniem zgodziło się 33,2 procent respondentów w grupie wiekowej od 35 do 49 lat.

Podobnie zresztą z osobami w wieku od 50 do 64 lat - 26,2 procent z nich jako najczęstszą motywację do picia alkoholu wybrało "poprawę imprez i uroczystości". Był to też najczęściej wybierany motyw przez respondentów z grup wiekowych 18-34 lata (33.1 proc.) i od 65 lat wzwyż (24,2 proc.).

Eksperci alarmują. "Żyjemy w sekcie alkoholowej"

W ostatnim odcinku podkastu "Idzie Kryzys" dziennikarza WP Patryka Michalskiego wypowiadał się  psychoterapeuta Robert Rutkowski. Ekspert podkreślał między innymi, że niezależnie od tego, jak celebrujemy święta Bożego Narodzenia, powinniśmy na ten czas odciąć się od alkoholu.

Żyjemy w sekcie alkoholowej. Naturalnym stanem jest trzeźwość, mózg nie potrzebuje żadnych protez. (...) Alkohol nas otępia. Dla dobra siebie, swoich bliskich, swoich dzieci, odczepmy się na święta od alkoholu

- mówił psychoterapeuta w podkaście WP.

- Alkohol demontuje zdolność przyjemnej percepcji, odczuwania pozytywnych bodźców nie tylko w dniu wypicia, czy kiedy mamy kaca. Nawet pojedyncza lampka wina, jedno wino, będą uszkadzać substancję białą i korę przedczołową jeszcze przez sześć tygodni (...). Ludzie tego nie chcą wiedzieć, bo mamy wieloletnią tradycję, są ludzie na pasterkach, którzy zioną alkoholem. To zabija magię świąt - tłumaczył specjalista.

 Źródła: kobieta.gazeta.pl/Wirtualna Polska/ WP Kobieta/medonet/parpa.pl/obserwatorgospodarczy.pl

Więcej o: