Kaja Godek, domaga się kary więzienia za mówienie o aborcji. Złożyła nowy projekt ustawy antyaborcyjnej

Kaja Godek kolejny raz uderza w temat aborcji. Mimo to, że w Polsce panuje zakaz usuwania płodu i wiele matek cierpi z powodu narodzin ciężko chorego dziecka, działaczka idzie o krok dalej. Godek złożyła w Sejmie obywatelski projekt ustawy, z którego jasno wynika, że za samo mówienie o aborcji ma grozić więzienie.

Fundacja Życie i Rodzina zebrała blisko 150 podpisów pod projektem ustawy "Aborcja to Zabójstwo". W środę 28 grudnia 2022 dokument został złożony w biurze podawczym Sejmu RP.  Ruch społeczny, który nieustannie działa na rzecz ochrony życia poczętego domaga się kary więzienia za samo mówienie o aborcji.

Zobacz wideo Skąd nagła ofensywa antyludzkich projektów Kai Godek? Pytamy posłankę Monikę Rosę

Więzienie za słowo? Kaja Godek domaga się sprawiedliwości

Polska aktywistka antyaborcyjna domaga się zaostrzenia przepisów. Choć nikt nie przypuszczał, że w obecnej sytuacji prawo ma szansę być jeszcze bardziej surowe w tej kwestii. Przypominamy, że ustawa dopuszcza usunięcie płodu wyłącznie w sytuacji zagrożenia życia matki, lub gdy dziecko zostało poczęte w wyniku gwałtu. Okazuje się jednak, że to nie koniec. Ruchy prolife chcą, aby państwo karało za samo mówienie o aborcji. Jak to możliwe?

W projekcie Kai Godek zawarto zapisy dotyczące zakazu jawnego i publicznego propagowania tematu odnoszącego się do usuwania ciąży nie tylko na terenie kraju. Aktywiści chcą, aby nawoływanie do aborcji, lub dostarczanie informacji na temat przerywania ciąży dotyczyło także zakresu możliwości dokonania zabiegu za granicą, sprowadzania lub produkowania treści, które mogłyby przyczynić się do aborcji.

Aborcjoniści prowadzą systemową działalność, by zabić jak najwięcej dzieci. Omijając prawo, namawiają oraz pomagają w mordowaniu. Dzisiaj blisko 150 tysięcy obywateli mówi STOP temu odrażającemu procederowi!

- czytamy na stronie Fundacji Życie i Rodzina.

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Kara więzienia za mówienie o aborcji. Projekt ustawy trafił do Sejmu

Za złamanie zakazu propagowania aborcji, informowania o możliwościach przerywania ciąży oraz rozpowszechniania wszelkich treści związanych z tym tematem grozi kara. Jest dosyć dotkliwa, ponieważ projekt ustawy przewiduje nawet dwa lata więzienia.

Namawianie do aborcji może zakończyć się wyrokiem trzech lat pozbawienia wolności. Jednak jeżeli tego typu proceder zostanie udowodniony w stosunku do kobiety, która była już w zaawansowanej ciąży to kara wyniesie od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.

Aborcja na życzenie? Aktywiści zarzucają luki w prawie

Mimo tego, iż prawo aborcyjne zostało w ostatnim czasie wyjątkowo zaostrzone w naszym kraju, aktywiści uważają, że usuwanie ciąży jest nagminnym procedrem. Ich zdaniem można zaobserwować wręcz spec grupę, która pomaga pozbyć się niechcianej ciąży.

W Polsce w ostatnich latach rozwinęło się i prężnie działa systemowe pomocnictwo w aborcji. Bezkarnie kolportowane są materiały, w których znajdziemy instruktaż, jak zabić nienarodzone dziecko

- czytamy na stronie fundacji.

Istnieje dedykowana linia telefoniczna, gdzie kobiety znajdują doradztwo w zabijaniu w chwili, gdy są w kryzysie i łatwo je zmanipulować. Środowiska aborterów nawet nie ukrywają, że chodzi im o to, aby zabić jak najwięcej ludzi

- informują aktywiści.

Zaostrzenie prawa, a wolność? Gdzie jest granica i co na to konstytucja?

Tematem zainteresował się także sam prof. Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego. W rozmowie z "Rzeczpospolitą" przyznał, że w przypadku wspomnianego projektu zachodzi pewna niezgodność. Odniósł się do art. 54 Konstytucji RP.

[...] mamy do czynienia z problem ograniczenia wolności debaty publicznej a w szczególności pozyskiwania i rozpowszechniania informacji, która jest podstawą państwa demokratycznego

- czytamy wypowiedź prof. Ryszarda Piotrowskiego dla "Rzeczpospolitej".

Specjalista zaznacza również, że tego rodzaju ograniczenie wolności jest możliwe wyłącznie w ramach konieczności. Zaznacza, że warunkuje to zapis art. 31 ust. 3 konstytucji. W uproszczeniu oznacza to, że wprowadzając określony zakaz, należy wykazać, że chronione nim dobro ma wartość nadrzędną. Ponadto dodaje:

Pojawiają się jednak zasadnicze wątpliwości czy poświęcając wolność pozyskiwania i rozpowszechniania informacji osiągniemy zamierzony przez projektodawców cel

- czytamy. 

Więcej o: