Aleksandra chciała, aby biała część jej gałek ocznych stała się czarna. Zdecydowała się na zabieg u renomowanego tatuażysty z Warszawy Piotra A. Niestety po wykonaniu tatuażu Aleksandra straciła wzrok.
Aleksandra długo szukała tatuażysty, który podjąłby się wytatuowania gałek ocznych. Początkowo chciała wykonać zabieg za granicą, jednak na tatuaż zgodził się Piotr A. - renomowany tatuażysta ze stolicy. – Zawsze chciałam mieć wytatuowane oczy, uważałam, że pasują do mnie – przyznała Aleksandra i tłumaczy, dlaczego zdecydowała się na zabieg u warszawskiego tatuażysty. – Tatuażysta w swoim portfolio miał kilkadziesiąt takich zabiegów. Tak przynajmniej mówił. Potem okazało się to nieprawdą. Twierdził również, że ma wykształcenie medyczne, co też jest wątpliwe.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Tatuowanie gałek ocznych w przypadku Aleksandry skończyło się tragicznie. Wykonujący zabieg Piotr A. wbił igłę zbyt głęboko, co poskutkowało rozlaniem się tuszu wewnątrz oka i doprowadziło do porażenia nerwów wzrokowych.
Aleksandra straciła wzrok w prawym oku, w lewym zaś widzi jedynie światło. Podczas tatuowania usłyszała, że taka reakcja organizmu jest normalna. Było to kłamstwo, a dziewczyna do tej pory nie odzyskała wzroku w prawym oku. – Mam zaćmę i jaskrę. Straciłam bezpowrotnie wzrok w prawym oku. Lekarze nie dawali mi szans na odzyskanie wzroku, ale dzięki zabiegom starali się ustabilizować ciśnienie w oku i ulżyć mi w bólu. Chcieli też wypłukać tusz z oka, ale barwnik wżarł się w tkankę.
Jak się okazało, błąd popełnił tatuażysta – użył słabej jakości tuszu oraz poprowadził zabieg nieumiejętnie. 20 grudnia 2022 roku zapadł wyrok w sprawie. Piotr A. jest zobowiązany do zapłacenia Aleksandrze odszkodowania w wysokości 150 tys. złotych oraz 30 godzin prac społecznych miesięcznie przez rok.