Więcej wiadomości ze świata przeczytasz na Gazeta.pl.
Historię Emanueli Orlandi opisywaliśmy w artykule Nastolatka zaginęła w 1983 roku. Bliscy nie mają wątpliwości: Watykan wie, co się stało. Minęło 40 lat od jej zniknięcia, ale bliscy wciąż domagają się prawdy. Na prośbę rodziny, na czele z bratem zaginionej Pietro Orlandim, wznowiono śledztwo w sprawie.
Dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej Matteo Bruni poinformował w poniedziałek, że watykański promotor sprawiedliwości (prokurator w Trybunale Watykańskim) Alessandro Diddi potwierdził tę decyzję
- podaje Watykan.
Otwarcia śledztwa domagał się także papież Franciszek. Jak podaje RAI "domagał się prawdy i przejrzystości w sprawie za wszelką cenę". Zaznaczał, że dochodzenie ma na celu wyjaśnienie wszelkich wątpliwości, w tym "najtrudniejszych do uwierzenia spekulacji". Pierwszym etapem ma być przeanalizowanie akt z poprzednich śledztw w tej sprawie.
W ciągu 40 lat pojawiło się wiele teorii na temat tego, co mogło spotkać 15-latkę. Jej zaginięcie wiązano m.in. z działaniem terrorystów domagających się uwolnienia Mehmeta Ali Agcy, który w maju 1981 roku dokonał nieudanego zamachu na papieża Jana Pawła II. Niektórzy twierdzą, że terroryzm miał tylko odwrócić uwagę od strzeżonego sekretu Watykanu. Inne teorie mówiły o zamordowaniu nastolatki na zlecenie mafii, czołowego włoskiego polityka, skorumpowanych pracowników Banku Watykańskiego lub szajki księży pedofilów. Żadna z nich nie została potwierdzona.
Od wielu lat prosimy o współpracę, by dojść do definitywnego rozwiązania sprawy. Wszczęcie postępowania to rzecz bardzo pozytywna. Być może nareszcie możliwa będzie współpraca między państwem włoskim a Watykanem, biorąc pod uwagę i to, że wystąpiono też z propozycją parlamentarnego śledztwa
- mówił brat zaginionej w telewizji RAI. Twierdzi też, że "w Watykanie są osoby, które wiedzą wszystko" na temat zaginięcia Emanueli.