Choć przecieki z autobiografii księcia Harry’ego pojawiają się w prasie już od kilku dni, to oficjalna premiera nastąpiła dopiero 10 stycznia. Uciekający brytyjskim brukowcom książę zdążył udzielić już niemal 40 wywiadów, a mamy dopiero początek miesiąca. O ile netflixowy dokument o życiu Sussexów wzbudził w miarę pozytywne komentarze, to książka może podziałać na jego niekorzyść. Ujawnia w niej sporo szokujących historii rodziny królewskiej, ale i swoich własnych np. o odmrożonym penisie, z którym borykał się na ślubie brata lub zastrzeleniu 25 talibów. Opisał też zaskakujące wspomnienie na temat nawiązania pośmiertnego kontaktu z matką.
Więcej ciekawych tekstów znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Książę Harry miał zaledwie 13 lat, gdy tragicznie zmarła jego matka. To wielka trauma, z którą borykał się przez lata. Rozpacz i tęsknota popchnęły go nawet w kierunku szukania ze zmarłą kontaktu za pomocą medium. Księżna podczas seansu miała mu przekazać, że wiedzie on życie, o jakim ona sama marzyła i jest przy nim. Harry opisał, że w tamtym momencie poczuł ciepło na szyi i popłynęły mu łzy. W tej samej rozmowie Diana przekazała, że widziała jak syn księcia-Archie, stłukł bombkę z wizerunkiem Elżbiety II, co miało ją bardzo rozbawić.
Ale najbardziej zaskakujące było wydarzenie w czasie jego wyprawy do Botswany. Wówczas niebezpiecznie zbliżył się do niego lampart, a książę poczuł, że jest to duch jego matki, który nic mu nie zrobi, a wręcz chce przekazać, że wszystko będzie dobrze. Ponadto jako nastolatek wierzył, że matka zainscenizowała swój wypadek i tak naprawdę ukrywa się, dlatego wielokrotnie przejeżdżał przez paryski tunel, ażeby zrozumieć przebieg zdarzeń.