Śmierć bliskiej osoby to zawsze ogromne przeżycie. Wiele osób nie wie, w jaki sposób załatwić formalności, gdy najbliższa osoba odejdzie. Z pomocą przychodzi książka pod tytułem "Poradnik śmiertelnika".
Kobiety na co dzień pracują w branży ślubnej. Na pomysł napisania książki wpadły, kiedy krawcowa z nimi współpracująca, nie pojawiła się w pracy. Jedna z autorek książki zobaczyła, że niedaleko pracowni ktoś potrącił pieszego. Przeczucie mówiło jej, że to Ola, krawcowa, na którą obie kobiety czekały.
Ola zawsze mówiła, że chciałaby mieć świecki pogrzeb. Nie po drodze było jej z Kościołem, jednak pochodziła z małej miejscowości, a pogrzeb bez księdza uchodziłby za skandal. – Jej mąż wiedział, że Ola by tego nie chciała. Nie wiedział jednak, że mógłby ją pogrzebać na tym cmentarzu, ale w obrządku świeckim. Po pogrzebie płakał, był zrozpaczony i świadomy, że złamał ostatnią wolę żony. Zapytał nas nawet, czy Ola mu to wybaczy – wyjaśniła Marta Trojanowska w rozmowie z portalem Kobieta.Gazeta.pl
Wiele osób stoi przed dylematem po śmierci bliskiej osoby. – Jeśli umieram, a wszyscy wiedzą, że byłam antykościelna, ale moja rodzina jest bardzo katolicka – komu ten pogrzeb ma zrobić dobrze? Mnie, kiedy nie jestem już najprawdopodobniej niczego świadoma, czy może rodzinie, która w tej chwili jest w tragedii i żałobie, a pogrzeb kościelny może im jakoś pomóc, bo dzięki temu będzie wierzyć, że pójdę do nieba? Nie wiem – zastanawia się autorka książki.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
W dzisiejszych czasach śmierć kojarzona jest głównie ze szpitalem, hospicjami lub nagłymi wypadkami. Śmierć najbliższej osoby zawsze jest szokiem, jednak kiedy bliska nam osoba odejdzie w domu, często nie wiemy, co robić. Okazuje się, że najlepiej jest… nic nie robić. To czas, kiedy możemy w ciszy i spokoju pożegnać osobę, którą kochamy, zanim zmuszeni będziemy załatwiać wszystkie formalności.
Marta Trojanowska przypomina o kilku przyziemnych sprawach. – A tak zupełnie technicznie – warto pamiętać, chociażby o tym, żeby otworzyć okna. Kiedy umieramy, nasz organizm zaczyna wytwarzać ptomainy. To substancje o bardzo intensywnym zapachu i toksycznym działaniu. Ich długotrwałe wdychanie przy dużym stężeniu może zakończyć się biegunką, wymiotami czy dusznościami. Najbardziej niebezpieczne i toksyczne są po około 10 godzinach od zgonu.
– Możemy też przykryć bliskiego cienkim prześcieradłem, zamknąć oczy. Jeśli mamy siłę – warto też usadzić tę osobę w pozycji półsiedzącej po to, żeby nie miała plam opadowych na twarzy, kiedy będzie później leżała w trumnie. Dobrze byłoby też zabezpieczyć to miejsce jakimiś grubszymi ręcznikami czy kocem, który będziemy mogli później wyrzucić. Po śmierci luzują się bowiem zwieracze, a nasze ciało opuszczają resztki kału i moczu – dodaje druga z autorek Anna Żukowska.
Po śmierci bliskiej osoby powinniśmy powiadomić lekarza, aby wystawił on kartę zgonu. Jeżeli śmierć nastąpiła w dni świąteczne lub w nocy, zadzwońmy pod 112. Po wystawieniu karty zgonu, na miejscu powinien pojawić się zakład pogrzebowy, który zabierze ciało.
Formalności, jakie obowiązują po śmierci bliskiego załatwiamy Urzędzie Stanu Cywilnego. W urzędzie otrzymamy akt zgonu – najlepiej wziąć kilka kopii, ponieważ będą one potrzebne w wielu miejscach.