Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Księgi ewidencyjne są prowadzone w każdej parafii. Podstawowe informacje o wiernych muszą być gromadzone przez Kościół, wedle przepisów Kodeksu prawa kanonicznego. Na Podkarpaciu księża poszli jednak o krok dalej. Informacje, o których udostępnienie poprosili, mogą mocno dziwić.
W każdej parafii prowadzone są co najmniej trzy księgi ewidencyjne. Są to listy ochrzczonych, małżeństw i zmarłych. W niektórych przypadkach prawo lokalne może wymagać tworzenia dodatkowych spisów. Mogą to być kartoteki konwersji, a także osób, które przyjęły sakrament bierzmowania, pierwszej komunii świętej, czy też namaszczenia chorych. Parafie, które posiadają własny cmentarz, zobowiązane są także za prowadzenie ewidencji grobów.
W wielu wspólnotach prowadzona jest także tak zwana kartoteka parafialna, której celem jest ustalenie sytuacji ekonomicznej czy socjodemograficznej wiernych. To właśnie w tym spisie Podkarpaccy księża wymagali udostępnienia dość specyficznych informacji.
Parafia w Krzemienicy na Podkarpaciu postanowiła wzbogacić kartotekę parafialną o szczegółowe informacje na temat wiernych. Warto wspomnieć, że do podstawowych danych zapisywanych w tego typu dokumentach są imię i nazwisko, numer telefonu, miejsce zamieszkania, data urodzenia, wykonywany zawód oraz miejsce pracy. Jak się okazało, oprócz tych informacji, księża poprosili parafian o kilka innych specyficznych statystyk. Żyjący w Krzemienicy wierni musieli odpowiedzieć na pytania dotyczące m.in. częstotliwości brania udziału w mszach świętych, katechizacji dzieci, a także innych nietypowych tematów. Były to:
Te pytania rozzłościły wiernych. Oprócz kwestii naruszenia praw mówiących o ochronie danych osobowych niesmak wzbudzał także inny fakt. Każda parafia sama wybiera wzór kart potrzebnych do prowadzenia kartoteki. Oznacza to, że księża z Krzemienicy nie podążali za wyznaczonym z góry wzorem, a sami zażądali szczegółowych danych o członkach wspólnoty.