Harry zawsze uchodził za buntownika. Jego zachowanie wielokrotnie budziło kontrowersje. Niedawno wydał autobiografię. W książce zdradza wiele szczegółów z życia na królewskim dworze. I chociaż do tej pory nie otrzymaliśmy żadnego komentarza od reszty rodziny królewskiej, w sprawie wypowiedział się Paul Burrell, dawny współpracownik księżnej Diany.
Paul Burrell pracował z księżną Dianą w latach 1987-1997. Wiedział, jak wyglądają relacje rodzinne w królewskim pałacu. W rozmowie z "The Sun" mówi, że kiedy Harry i William byli małymi chłopcami, pracownicy królewskiego dworu budowali pomiędzy nimi podziały. Przytacza sytuację, jaka miała miejsce podczas śniadania. - Któregoś dnia zobaczyłem, jak niania daje Williamowi na śniadanie trzy kiełbaski, a Harry'emu dwie. Harry spojrzał wtedy na swój talerz i powiedział: 'dlaczego William dostaje trzy, a ja tylko dwie?' - opowiada Burrell. Dodaje, że jedna z niań miała odpowiedzieć, iż z racji tego, że William jest przyszłym królem Wielkiej Brytanii, powinien jeść więcej.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Księżna Diana wiedziała, że młodszy syn jest gorzej traktowany nie tylko przez rodzinę, ale również przez pracowników pałacu. Burrell wspomina, że Diana chciała, aby chłopcy uczęszczali do innych szkół, aby Harry nie musiał żyć w cieniu brata. Ostatecznie prośby księżnej nie zostały wysłuchane. Zachowanie Harrego w późniejszym okresie życia mogło być próbą zwrócenia na siebie uwagi. Książę od dziecka był traktowany jako "ten drugi", chociaż według słów Burrell'a księżna Diana nigdy nie wyróżniała żadnego z synów. - W oczach matki byli absolutnie równi - powiedział.