Marta Pęczak pokazuje w sieci, jak piękne i oryginalne rzeczy można znaleźć w łódzkich śmietnikach. W ten sposób nie tylko urządziła niemal całe swoje mieszkanie, ale także kompletuje modne stylizacje. - Zaczęło się od przynoszenia ze śmietników mebli, dodatków do domu. Zebrałam porcelanę, naczynia, różne dekoracje, kwiaty. Ubrania były kolejnym etapem - zdradziła.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Marta Pęczak udowadnia, że na śmietnikach można znaleźć prawdziwe perełki. Jak przyznała w rozmowie z portalem kobieta.wp.pl, swoją przygodę zaczęła od przedmiotów do wnętrz, dzięki którym zupełnie zmieniła wystrój mieszkania. Na ubrania polowała w lumpeksie, gdzie m.in. kupiła swoją suknię ślubną za 80 zł. - Branie ubrań ze śmietnika wydało mi się przesadą. Później pomyślałam, że to przecież nie różni się niczym od kupowania w secondhandach, bo przecież tam też kupujemy ubrania po kimś obcym, więc różnicy nie ma - przyznała w rozmowie. Pierwszą ubraniową perełką, którą znalazła, był porządny, wełniany płaszcz w beżowym kolorze. Później zdobyła w ten sposób m.in. czarne klasyczne kozaki z Prady, koszulę MMC Studio, skórzany płaszcz z metką z lat 80., a nawet złotą biżuterię.
- Wielokrotnie byłam w szoku, widząc, co ludzie wyrzucają do śmietników. Notorycznie znajduję w nich nowe buty. Najbardziej zaskakujące jest to, że ludzie wrzucają je do kubłów z odpadami zmieszanymi. Przecież można je postawić obok śmietnika, żeby ktoś mógł je sobie wziąć - mówi Marta.
Marta Pęczak większość rzeczy, które znajduje, nosi sama. Szukając ich, decyduje się dobre jakościowo perełki, które założy z przyjemnością. Nie zbiera wszystkiego, co znajdzie. Czasami obdarowuje ubraniami bliskich, czy wrzuca je do kontenerów z odzieżą używaną lub do szafodzielni. Wszystko po to, by porządna, niezniszczona odzież ponownie wróciła do obiegu.
- Starannie oglądam każdą rzecz. Oczywiście nie chcę przynieść do domu czegoś, co jest brudne, czy ma robaki. Wyselekcjonowane rzeczy dezynfekuję, piorę w wysokiej temperaturze. Buty można oddać do ozonowania, a okrycia wierzchnie do pralni. Postępowanie z takimi rzeczami nie różni się od tego, które stosuje się do rzeczy kupionych w lumpeksie - wyjaśnia, dodając, że ze śmietnika nie byłaby w stanie wziąć jedynie bielizny. Na Instagramie chętnie dzieli się zdjęciami swoich łupów. Trzeba przyznać, że robią one ogromne wrażenie!