Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Fotografowie zajmujący się relacjonowaniem wydarzeń dotyczących rodziny królewskiej nie mają łatwego zadania. Prawie w każdym przypadku obejmują ich różnego rodzaju zakazy i sztywne zasady. Czasami jednak chęć uwiecznienia ważnego zdarzenia jest silniejsza niż ustalone reguły.
Pod koniec marca zeszłego roku odbyła się uroczysta msza ku pamięci księcia Filipa, który zmarł w 2021. W Opactwie Westminsterskim w Londynie zebrała się nie tylko rodzina królewska, lecz także fotoreporterzy i członkowie ekipy BBC.
Spekulowano czy na ceremonii pojawi się sama królowa Elżbieta II. Monarchini borykała się bowiem z poważnymi problemami zdrowotnymi od śmierci męża. Podejrzewano, że władczyni Wielkiej Brytanii może poruszać się na wózku. Z tego powodu fotografowie dostali zakaz robienia jej zdjęć. Reporterzy nie mogli także opuszczać wcześniej ustalonych miejsc.
Jak relacjonował Richard Pohle, fotoreporter z "The Times", zasady wyznaczali pracownicy Elżbiety II. Towarzystwo, w jakim pojawiła się monarchini, skłoniło go jednak do złamania zakazu. Okazało się, że głowa rodziny królewskiej przybyła na mszę razem z księciem Andrzejem, bohaterem jednego z najgłośniejszych skandali związanych z "royalsami".
Książę Andrzej został oskarżony przez Virginię Giuffre o napaść seksualną. Jak podawała kobieta, była wtedy 17-latką. Członek rodziny królewskiej miał być powiązany z pedofilem Jeffreyem Epsteinem. Skompromitowany royals kilka tygodni przed ceremonią podpisał ugodę z oskarżającą go Giuffre, na mocy której zobowiązał się do wpłacenia sporej kwoty na wybraną przez nią działalność charytatywną. Miał przyznać, że Virginia "padła ofiarą nadużyć" i pochwalić jej odwagę.
Na ceremonii książę Andrzej pojawił się razem z królową Elżbietą, co przez wiele osób zostało odebrane jako otwarte poparcie syna przez monarchinię. Richard Pohle miał podobno usłyszeć, że przez udokumentowanie tej sytuacji "będzie mieć problemy". To jednak nie przeszkodziło mu w opuszczeniu wyznaczonego miejsca i zrobienia kilku zdjęć. W jednym z wywiadów opisał, o czym myślał podczas fotografowania rodziny królewskiej.
Zajmuję się fotografią dla wszystkich mediów i miałbym spore kłopoty, gdyby królowa publicznie pokazała wsparcie dla księcia Andrzeja, ale nie byłoby żadnych zdjęć.