Więcej listów do redakcji znajdziesz na Gazeta.pl
Styczeń to czas wizyt duszpasterskich, podczas których księża odwiedzają swoich wiernych w domach. Co roku jest to bardzo kontrowersyjny i budzący wiele emocji temat. Jedna z naszych czytelniczek postanowiła podzielić się sytuacją, która miała miejsce podczas kolędy w domu jej babci.
Już od grudnia regularnie natykam się w sieci na artykuły dotyczące wizyt duszpasterskich, w których opisywane są "wymagania" niektórych księży w związku z przyjmowaniem kolędy. Muszę przyznać, że w niektórych przypadkach aż ręce opadają, biorąc pod uwagę to, w jakiej sytuacji finansowej jest obecnie wiele osób w naszym kraju.
Sama nie przyjmuję księdza w swoim domu, bo mam na ten temat zdanie jaki mam. Ostatnio babcia opowiedziała mi o tym, co usłyszała od księdza podczas swojej kolędy, gdy wręczyła mu kopertę. Muszę przyznać, że aż łzy napłynęły mi do oczu. Babcia do koperty postanowiła włożyć 50 zł. Nie jest to mało, ale przypominając sobie niektóre wytyczne można by przypuszczać, że ksiądz będzie niezadowolony. Nic bardziej mylnego.
Gdy babcia wręczyła księdzu kopertę, on zapytał: "a na lekarstwa będziecie mieli?". Moja mama oczywiście bardzo się oburzyła, że ksiądz do babci powiedział bezosobowo i w liczbie mnogiej tak, jak mówiło się w PRL-u. Ja jednak zwróciłam uwagę przede wszystkim na to, że jak widać są jeszcze księża, którzy widzą coś więcej niż czubek własnego nosa, a przyjmując ofiarę od wiernych, potrafią zainteresować się i upewnić, czy przez to nie będą musieli odmówić sobie najpotrzebniejszych rzeczy.
Nadia.
***
Wasze historie są dla nas ważne. Czekamy na listy. Piszcie do nas na adres: kobieta@agora.pl. Najciekawsze listy opublikujemy.