Historia Roya Sullivana, strażnika amerykańskiego Parku Narodowego do dziś zaskakuje. Ujście z życiem po rażeniu piorunem to coś niesamowitego, jednak podobne uderzenie aż 7 razy w ciągu życia można postrzegać albo jako wyjątkowe szczęście, albo jako wyjątkowego pecha. Jak doświadczenia wpłynęły na życie mężczyzny?
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Roy Sullivan urodził się w 1912 r. Od 1936 r. pracował jako jeden ze strażników amerykańskiego Parku Narodowego Shenando w Wirginii. Pierwsze spotkanie z piorunem miał w 1942 r., gdy podczas burzy schronił się w wieży. Choć błyskawice uderzały w nią kilkukrotnie, Sullivan otrzymał bezpośredni cios, dopiero gdy opuszczał miejsce. Piorun zranił go w stopę i uszkodził palec.
Drugie spotkanie z piorunem nastąpiło w 1969 r., gdy Sullivan podróżował samochodem. W wyniku uderzenia stracił na jakiś czas przytomność. Piorun spalił mu też włosy, brwi i rzęsy. Zaledwie rok później mężczyzna został porażony przed własnym domem. Wtedy piorun odrzucił go na kilka metrów. Doznał również licznych poparzeń i urazu ręki.
Czwarte porażenie miało miejsce w 1972 r. podczas pracy. Sullivan trafiony przez piorun szybko wbiegł do łazienki i próbował ugasić ręcznikiem płomień, który ponownie spalił mu włosy. Wtedy zaczął uważać, że ciąży nad nim jakaś klątwa. Gdy w 1973 r. mężczyzna podczas jazdy ciężarówką zauważył zbliżającą się burzę, nauczony wcześniejszymi doświadczeniami schował się w pojeździe i postanowił wyjść, dopiero gdy burza się oddali. Po pewnym czasie uznał, że zagrożenie minęło, wyszedł z pojazdu i po raz piąty doznał rażenia piorunem.
Szóste uderzenie miało miejsce w 1976 r. Wtedy również próbował uciec przed burzą, jednak bezskutecznie. Porażenie piorunem ponownie pozbawiło go włosów. Roy Sullivan ostatniego rażenia piorunem doświadczył w 1977 r. gdy łowił ryby. Uderzenie spaliło mu włosy, ale doznał też obrażeń klatki piersiowej oraz brzucha.
Lokalna społeczność uznała, że Roy Sullivan jest pechowcem. W obawie przed przyciąganiem przez mężczyznę piorunów zaczęto go unikać. Roy przez całe życie bał się kolejnego porażenia, dlatego postanowił się przeprowadzić i zamontował na posesji kilka piorunochronów, które miały go chronić. Powtarzające się wypadki i strach wywołały depresję, z którą borykał się aż do śmierci. Doświadczenia mężczyzny uwieczniono wpisem w Księdze Rekordów Guinnessa. Sullivan popełnił samobójstwo w 1983 r. w wieku 71 lat. Bezpośrednia przyczyna jego decyzji do dziś nie jest znana, jednak mógł nią być zawód miłosny.