Poszłam do warszawskiego lumpeksu w dniu dostawy. Wydałam 93 zł. Same spodnie w sklepie kosztują 139 zł

Ceny w warszawskich lumpeksach tak jak inflacja poszybowały do góry. Kiedyś można było kupić prawdziwe perełki w dniu dostawy za grosze, teraz jest zdecydowanie drożej, jednak wciąż taniej niż w popularnych sieciówkach. Zobaczcie, co udało mi się upolować za 93 zł.

Od lat kupuję w lumpeksach. Wiem, że wiele osób w second-handach szuka ubrań w stylu vintage czy marek premium. Nie ukrywam, że ja również lubię znajdować i kupować rzeczy od projektantów, jednak w tej kwestii trzeba nauczyć się cierpliwości. Dużo prościej jest znaleźć ubrania z popularnych sieciówek. Ktoś mógłby powiedzieć, ale co to za różnica kupić daną rzecz w sklepie czy w lumpeksie. Otóż różnica jest ogromna. Przede wszystkim ciuchy w second-handach są znacznie tańsze. Ponadto wybieranie rzeczy z drugiej ręki pozwala realnie zmniejszyć ilość odpadów, które trafiają na wysypiska śmieci. To prosty sposób na prowadzenie bardziej ekologicznego stylu życia. Nosząc to, co już zostało wyprodukowane, tworzymy obieg zamknięty i maksymalnie wykorzystujemy surowce. Jak wyglądała moja wizyta w lumpeksie, możecie zobaczyć w nagraniu poniżej. Sprawdźcie również, co udało mi się kupić. 

Zobacz wideo Wybrałyśmy się do jednego z warszawskich lumpeksów. Oto, co znalazłyśmy w dniu dostawy!

W warszawskim lumpeksie wydałam 93 zł. Same spodnie, które znalazłam kosztują w sklepie 139 zł 

Czego szukam w lumpeksach? Wszystkiego tego, na co żal byłoby mi wydać pieniądze w sieciówkach lub ubrań z dobrym składem. Ja naprawdę nie lubię przepłacać. Czasem jak widzę, że zwykły czarny t-shirt kosztuje 30 zł, łapię się za głowę. Taki sam w second-handzie, nawet w dniu dostawy mogę kupić za 8-10 zł.

suknia ślubna z lumpeksuZnalazła w lumpeksie idealną suknię ślubną. Z ciekawości zapytała o cenę

Podczas ostatniej wizyty nie nastawiałam się na nic konkretnego, a udało mi się znaleźć naprawdę super ubrania. Większość z nich pochodzi z Zary. Myślę, że za takie zakupy w sklepie musiałabym zapłacić około 400 zł. W lumpeksie wydałam 93 zł. 

W tym sezonie do łask wracają polówki. Pamiętam, że jako dziecko miałam szafę pełną takich koszulek. W second-handzie udało mi się złapać w doskonałym stanie koszulkę z kołnierzykiem z takiego jakby swetrowego materiału. Jest ponadczasowa i świetnie sprawdzi się w wielu stylizacjach. Cena w lumpeksie to 12 zł. 

Poszłam do warszawskiego lumpeksu w dniu dostawy. Wydałam 93 zł. Same spodnie w sklepie kosztują 139 złPoszłam do warszawskiego lumpeksu w dniu dostawy. Wydałam 93 zł. Same spodnie w sklepie kosztują 139 zł fot. archiwum prywatne

Drugą koszulkę, kupiłam z myślą już o wiośnie i spodniach z wysokim stanem. Jakie było moje zdziwienie, gdy znalazłam dokładnie taką samą na stronie Zary za 65,90 zł. Za swoją w second-handzie zapłaciłam 5 zł

Poszłam do warszawskiego lumpeksu w dniu dostawy. Wydałam 93 zł. Same spodnie w sklepie kosztują 139 złPoszłam do warszawskiego lumpeksu w dniu dostawy. Wydałam 93 zł. Same spodnie w sklepie kosztują 139 zł fot. archiwum prywatne

Kolejna rzecz to białe body z krótkim rękawkiem z Primarka. Body było jeszcze z metką, na której widniała cena 5 funtów. Jak się pewnie domyślacie, zapłaciłam za nie znacznie mniej. Również skład produktu jest naprawdę dobry, bo jest to 95 proc. bawełny i 5 proc. elastanu.

Poszłam do warszawskiego lumpeksu w dniu dostawy. Wydałam 93 zł. Same spodnie w sklepie kosztują 139 złPoszłam do warszawskiego lumpeksu w dniu dostawy. Wydałam 93 zł. Same spodnie w sklepie kosztują 139 zł fot. archiwum prywatne

Z pewnością zauważyliście, że wiele osób nosi teraz szerokie spodnie garniturowe. Ja również w swojej szafie mam takie w kolorze granatu i beżu. Kiedy zobaczyłam te w kolorze złamanej pistacji - przepadłam. Później okazało się, że są to spodnie z Zary, które w sklepie kosztowały 139 zł. Mnie udało się je wyrwać za 35 zł

Poszłam do warszawskiego lumpeksu w dniu dostawy. Wydałam 93 zł. Same spodnie w sklepie kosztują 139 złPoszłam do warszawskiego lumpeksu w dniu dostawy. Wydałam 93 zł. Same spodnie w sklepie kosztują 139 zł fot. archiwum prywatne

Ostatnią rzeczą, którą udało mi się upolować, jest sukienka, za którą w sieciówce prawdopodobnie musiałabym zapłacić około 140 zł.

Poszłam do warszawskiego lumpeksu w dniu dostawy. Wydałam 93 zł. Same spodnie w sklepie kosztują 139 złPoszłam do warszawskiego lumpeksu w dniu dostawy. Wydałam 93 zł. Same spodnie w sklepie kosztują 139 zł fot. archiwum prywatne

Więcej podobnych tematów znajdziecie na Gazeta.pl

Kupiłam zimowy płaszcz za 15 zł. Okazało się, że jest warto fortunę. Za to właśnie kocham lumpeksyKupiłam zimowy płaszcz za 15 zł. Okazało się, że jest wart fortunę

Więcej o:
Weź udział w dyskusji:
Poszłam do warszawskiego lumpeksu w dniu dostawy. Wydałam 93 zł. Same spodnie w sklepie kosztują 139 zł
Aby skomentować ten i inne artykuły zapraszamy na forum.gazeta.pl