Syndrom szczęściary podbija TikToka. "Nawet nie wiecie, jak to zmieniło moje życie". Eksperci ostrzegają

Na nagraniach młode kobiety krzyczą podekscytowane "Syndrom szczęściary to najlepsze, co jest na TikToku", "Zaczęłam 2 tygodnie temu i odmienił moje życie", "Jestem najszczęśliwszą dziewczyną na świecie". Eksperci apelują o rozwagę i przestrzegają przed kontrowersyjnym trendem z TikToka.

Więcej wiadomości przeczytasz na Gazeta.pl.

"Kilka lat temu żyłam od wypłaty do wypłaty, nie podobało mi się, gdzie mieszkam, spotykałam się z kimś, z kim nie byłam szczęśliwa, moje życie to było totalne pobojowisko. Miałam dość tego, że jestem spłukana, że nie spełniam się w pracy, że nie lubię swojego mieszkania" - opowiada na TikToku Lauren.

Pewnego dnia postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Zdecydowała, że się wyprowadzi z nielubianego, choć taniego mieszkania i zacznie życie na własnych zasadach. 

Zaczęłam czytać historię ludzi, którzy odnieśli sukces. Przeglądałam poradniki dotyczące samorozwoju i terapii, książki na temat zarządzania finansami. Wszystkie miały jedną wspólną rzecz: mówiły, jak ważne jest codzienne nastawienie

- podkreśla. Potem wymienia, co udało jej się osiągnąć dzięki wprowadzeniu w życie syndromu szczęściary:

Mam wymarzone mieszkanie, ponad 100 tys. obserwatorów na TikToku, nowe przyjaciółki, z którymi jeździmy na rolkach, zbudowałam markę odzieżową i zarobiłam 10 tys. dolarów w pierwszy miesiąc.

Inne TikTokerki na swoich nagraniach krzyczą podekscytowane "Syndrom szczęściary to najlepsze, co jest na TikToku", "Zaczęłam 2 tygodnie temu i odmienił moje życie". Są wśród nich również Polki. Kontrowersyjny trend nie budzi równego entuzjazmu psychologów i terapeutów. 

Zobacz wideo Chciał zostać inżynierem, ale został jednym z najpopularniejszych polskich tiktokerów. "Rodzice nie byli zadowoleni, że rzuciłem studia"

"Lucky girl syndrome", czyli na czym polega "syndrom szczęściary"?

Na swoich nagraniach młode kobiety przekonują: możesz przyciągnąć do siebie szczęście, to proste. Wystarczy od razu po przebudzeniu powtarzać "Jestem taka szczęśliwa. Wspaniałe rzeczy przydarzają mi się każdego dnia". A potem przez cały dzień mówić głośno o swoich marzeniach. Oklejać ściany moodboard'ami, zapisywać w notatniku swoje cele. Przyjdą do ciebie same. 

Tiktoki z hasztagiem #LuckyGirlSyndrome w 2023 roku zostały obejrzane już ponad 120 milionów razy. Chociaż osoby z doświadczeniem życiowym  podchodzą do nich sceptycznie, bo wiedzą, że to nic nowego i metody afirmacyjne powracają  do mody jak bumerang, eksperci zwracają uwagę, że tego typu nagrania mogą zrobić krzywdę najmłodszym.  

Lucy Baker, która pracuje jako life coach, zwraca uwagę, że tego typu treści mogą zadziałać demotywująco. Szczególnie kiedy zobaczymy, że pomimo wypowiadania marzeń na głos, nic w naszym życiu się nie zmienia.

Niektórzy są rozczarowani, inni zupełnie tracą pewność siebie

- powiedziała w rozmowie z "New York Post". Podkreśliła, że wiara w bycie najszczęśliwszą osobą na świecie może być niebezpieczna. 

Badania New York University pokazują z kolei, że zbytnie skupianie się na marzeniach w ciągu dnia powoduje chwilowe szczęście i długotrwałą utratę energii.

Afirmacje i marzenia na jawie są dobrym plastrem na nasz obecny nastrój, ale jeśli oczekujemy, że dzięki ich powtarzaniu  ziszczą się nasze pragnienia, pojawia się problem. Tak nie działa rzeczywistość

- podkreśla profesor Gabrielle Oettingen.

Oczywiście nie oznacza to, że należy zrezygnować z pozytywnego myślenia. Należy jednak we wszystkim zachować rozwagę i umiar.

Izabella KrzanIzabella Krzan w staniku. Fani podzieleni. "Seksownie", "Szału nie ma"

Więcej o: